Jakub Sewerynik: Kościół też potrzebuje compliance

Oburzające może być sprzeniewierzenie się przez księdza moralności chrześcijańskiej, ale popełnienie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu innej osoby budzi już powszechne potępienie.

Publikacja: 02.10.2024 04:31

Jakub Sewerynik: Kościół też potrzebuje compliance

Foto: Adobe Stock

Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią” (Mt 23,3), czyli o hipokryzji

"Ciało mężczyzny w mieszkaniu wikariusza w Drobinie”. „Tajemniczy zgon w mieszkaniu księdza w Sosnowcu”. „Skandal w parafii w Dąbrowie Górniczej. Ksiądz skazany” – to jedynie przypadkowo wybrane nagłówki prasowe z ostatnich miesięcy dotyczące trzech odrębnych zdarzeń z udziałem księży. A przecież podobnych, szokujących doniesień prasowych było w ostatnich miesiącach więcej. Sprawy te łączą dwa wątki – homoseksualny i kryminalny. W dwóch przypadkach ktoś zmarł. W trzecim zgonu szczęśliwie udało się uniknąć, choć ksiądz został skazany na półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności, ponieważ „udzielił” innej osobie nielegalnej substancji, ale udzielić pomocy już nie chciał. Powiedzieć, że Kościół Katolicki ma poważny problem to nic nie powiedzieć, co potwierdza rezygnacja biskupa sosnowieckiego. Postawić jednak należy pytanie o wiarygodność księży i biskupów, gdy na jaw wychodzą sprawy, o których wstyd mówić.

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Zawężona przestrzeń tolerancji

Spośród 24 tys. księży pracujących w Polsce bohaterami skandali jest zaledwie kilku czy kilkunastu. Choćby cała reszta pracowała ciężko i uczciwie, to nawet jedna czarna owca (a raczej baran), która popełnia przestępstwo przeciwko zdrowiu lub życiu innej osoby, to zdecydowanie za dużo. Straty wizerunkowe Kościoła (a przez wizerunek należy rozumieć w tym przypadku także wiarygodność i zdolność do prowadzenia działalności) są ogromne. Na dobre imię wszak pracuje się latami, a stracić je można w jedną chwilę. Niezwykle istotne wydawałoby się więc przeciwdziałanie takim zdarzeniom. Tymczasem po krótkiej burzy medialnej (często określanej „atakiem na Kościół”) wszystko wraca do status quo.

Złamane przyrzeczenie, czyli ksiądz to nie „zawód jak każdy inny”

To powołanie. To przede wszystkim służba Bogu i ludziom poprzez nauczanie i sprawowanie sakramentów. W Kościele Katolickim od kilku stuleci łączy się również z celibatem, który oznacza nie tylko bezżenność, ale także powstrzymanie się od wszelkiej aktywności seksualnej. Istotę celibatu wskazał św. Paweł: „człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu” (1 Kor 7,32). Chodzi więc nie tyle o ciężar związany ze wstrzemięźliwością seksualną, ile o koncentrację wszelkich sił na służbie Bogu. Część księży, którzy są wszak tylko ludźmi, przyrzeczenie łamie. Nie chodzi tu jednak o upadek (pamiętajmy: „kto z was jest bez grzechu”? (J 8,7)), który przecież każdemu może się przydarzyć, ale o podwójne życie, które podważa wiarygodność głoszonego nauczania. Zgodnie z nauką Kościoła wszelka ludzka aktywność seksualna może mieć miejsce wyłącznie między mężczyzną a kobietą żyjącymi w sakramentalnym małżeństwie, a stosunki (nie skłonności) homoseksualne są grzechem ciężkim. Trudna nauka, aby być skuteczna, powinna być poparta świadectwem życia. W obliczu kolejnych afer rygoryzm głoszony z ambon roztrzaskuje się o progi plebanii w Drobinie czy Dąbrowie Górniczej. A gdyby nie tragiczne okoliczności szczegóły tych spraw nie ujrzałyby światła dziennego i antybohaterowie dalej nauczaliby moralności. W polskim badaniu IPSOS zaufanie do księży wyraziło 17 proc. respondentów (w badaniu globalnym – 26 proc.). Trudno uwierzyć, ale to prawie dwukrotnie mniej niż ufających choćby prawnikom! Młode pokolenie jest szczególnie wyczulone na fałsz i hipokryzję. Może dlatego tak mało młodych w kościołach?

Oburzające może być sprzeniewierzenie się przez księdza moralności chrześcijańskiej, ale popełnienie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu innej osoby budzi powszechne potępienie. Odmowa wpuszczenia przybyłych do nieprzytomnej osoby ratowników medycznych jako próba zapobiegnięcia utracie dobrego imienia daje bardzo złe świadectwo. A warto przypomnieć, że „nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione” (Łk 8,17). Dobrze, że prokuratura i sąd zadziałały w tym przypadku szybko i skutecznie.

Brak woli Kościoła

Czy podobnym zdarzeniom można zapobiec? Pewnie nie wszystkim, ale coś zrobić można. Przeszkodą jest z jednej strony klerykalizm, a z drugiej – na co wskazuje zajmujący się tą tematyką od lat ks. prof. Andrzej Kobyliński – brak rzeczywistej woli wyjaśnienia afer i niezwykle silna zmowa milczenia. Jego zdaniem „tego typu skandale przepędzą z kościołów ostatnich ludzi, którzy mają zaufanie do Kościoła jako instytucji”. Trudno się z nim nie zgodzić. Wobec problemów strukturalnych należałoby wdrożyć w diecezjach system na wzór tego, co w biznesie nazywa się „compliance”, czyli mechanizmy aktywnej weryfikacji zgodności z prawem funkcjonowania organizacji. Kryzys należy bowiem traktować nie jako problem, ale jako szansę na zmianę. Trzeba jednak chcieć…

Jakże szokujące musiały być słowa cieśli z Nazaretu, który bez owijania w bawełnę publicznie wygłaszał oskarżenia pod adresem elity ówczesnego Izraela: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23, 13). Słów tych nie dało się zignorować, ponieważ porywały tłumy – najwidoczniej trafnie nazywając to, o czym inni mówić się bali. Ewangelia ma tę przedziwną właściwość, że opowiada o tym, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu, a jednocześnie o tym, co dzieje dzisiaj, tu i teraz. Słowa Jezusa dotyczące uczonych w Piśmie i faryzeuszów nie mają jedynie charakteru historycznego. Są napomnieniem aktualnym dziś. Wciąż istnieją ci, którzy przecedzają komara, a połykają wielbłąda (Mt 23,24), pomijając to, co „ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23,23).

Warto jednak stronić od łatwych uproszczeń, które umożliwiają uczynienie z Biblii cepa, by można było nim okładać na prawo, a szczególnie na lewo. Ewangelia opowiada o tym, co dzieje się tu i teraz, ale opowiada nie tyle o nich, ile o nas – i o mnie, który ją czyta. Przytoczone na wstępie słowa powinny służyć przede wszystkim autorefleksji – czy ja czynię to, co mówię.

Autor jest radcą prawnym, mediatorem

Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią” (Mt 23,3), czyli o hipokryzji

"Ciało mężczyzny w mieszkaniu wikariusza w Drobinie”. „Tajemniczy zgon w mieszkaniu księdza w Sosnowcu”. „Skandal w parafii w Dąbrowie Górniczej. Ksiądz skazany” – to jedynie przypadkowo wybrane nagłówki prasowe z ostatnich miesięcy dotyczące trzech odrębnych zdarzeń z udziałem księży. A przecież podobnych, szokujących doniesień prasowych było w ostatnich miesiącach więcej. Sprawy te łączą dwa wątki – homoseksualny i kryminalny. W dwóch przypadkach ktoś zmarł. W trzecim zgonu szczęśliwie udało się uniknąć, choć ksiądz został skazany na półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności, ponieważ „udzielił” innej osobie nielegalnej substancji, ale udzielić pomocy już nie chciał. Powiedzieć, że Kościół Katolicki ma poważny problem to nic nie powiedzieć, co potwierdza rezygnacja biskupa sosnowieckiego. Postawić jednak należy pytanie o wiarygodność księży i biskupów, gdy na jaw wychodzą sprawy, o których wstyd mówić.

Pozostało 83% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?