„Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11,23), czyli o podziałach i lęku przed innym
Znany polityk, ponoć przypadkiem, ujawnił, że jego córka nie została przyjęta do prywatnej szkoły katolickiej. „Ze względu na mnie” – napisał w komentarzu na portalu społecznościowym, a po krótkim czasie wpis usunął. Jednakże w internecie nic nie ginie i to wystarczyło, aby wybuchła medialna burza. Polityk zamilkł, a więc też nie wycofał się ze swych słów. Z kolei szybko zidentyfikowana szkoła wydała oświadczenie, w którym – dość słusznie – zasłoniła się obowiązkiem zachowania dyskrecji. Dlatego każdy mógł wymyślić sobie pasujący do jego poglądów powód odmowy. Jak wiemy z filmu „Rejs”, najbardziej niebezpieczne są piosenki bez treści, ponieważ każdy może podłożyć sobie taką treść, która mu odpowiada, a nad tym nie ma kontroli. Żarty żartami, a jednak ze smutkiem obserwowałem, że osoby o poglądach konserwatywnych winszowały szkole, przypisując jej stanie na straży wartości i granic, których przekraczać nie wolno. Z kolei osoby o poglądach liberalnych zarzucały szkole dyskryminację i karanie dziecka za rzekome winy rodzica. A jedynie zainteresowani wiedzieli, jak było naprawdę i nie powiedzieli. I nie musieli, bo i tak każdy wie swoje.
Czytaj więcej
Prawdziwa neutralność władzy publicznej w sprawach wiary to nie laickość, ale powstrzymanie się od zajmowania stanowiska. Bezstronność nie ogranicza się do kwestii religii.
Ostrzejsze spory
Powyższa historia jest tylko kolejnym przejawem wojny zwaśnionych plemion. W dobie galopującej polaryzacji nieustannie zawężamy przestrzeń tolerancji. Różnorodność jest akceptowalna jedynie w ograniczonym zakresie. Zamykamy się w coraz ciaśniejszych bańkach, postrzegając wszystkich innych jako zagrożenie dla naszej wolności i… ortodoksji. Dotyczy to zarówno lewicy, jak i prawicy, konserwatystów i liberałów, ateistów i wierzących. Co jednak dla mnie najbardziej zatrważające, nawet wśród samych katolików podziały są coraz bardziej wyraziste, a spory coraz ostrzejsze.
Wydawałoby się, że szczególnie konserwatywni katolicy mają tendencję do zamykania się w wąskich kręgach, do których nie dopuszcza się osób mających inne poglądy. Problem dotyczy również katolików o poglądach liberalnych – obserwując prowadzone w tych bańkach dyskusje, można zauważyć, jak łatwo wybuchają spory, które czasem są nie do ugaszenia. Nieprzypadkowo Jezus modlił się żarliwie, aby jego uczniowie stanowili jedność, która jest znakiem miłości Boga (J 17,21-23). Jeśli coś szwankuje z jednością, to oznacza, że nie postępujemy na wzór Trójcy Świętej. A przecież jedność nie jest brakiem sporów, które często są motorem rozwoju, ale umiejętnością prowadzenia dialogu w poszanowaniu odmiennych stanowisk i wspólnego poszukiwania Prawdy. Dialog zakłada możliwość weryfikacji i zmiany własnych poglądów, która nie musi być przyjęciem stanowiska drugiej strony, ale może skutkować znalezieniem, nomen omen, trzeciej drogi.