Wcale nie jest nam wszystko jedno, co się mówi lub pisze. Słowa potrafią w końcu „zabić tak jak nożem”, znieważać, naruszać dobra osobiste czy uczucia religijne.
Z trudem dopatruję się nawiązania do „Ostatniej wieczerzy” w scenie z ceremonii otwarcia igrzysk. Jeśli jednak celem reżysera było przesłanie „włączenia, a nie dzielenia”, to bardzo mu się to nie udało.
To wewnętrzna busola, która wskazuje, co jest dobre, a co złe. Sędzia nie decyduje jednak za siebie, ale za kogoś, a to zasadniczo zmienia perspektywę.
Prawdziwa neutralność władzy publicznej w sprawach wiary to nie laickość, ale powstrzymanie się od zajmowania stanowiska. Bezstronność nie ogranicza się do kwestii religii.
W Ewangelii według św. Mateusza Chrystus zapowiada swoje powtórne przyjście, podczas którego oddzieli zbawionych od potępionych, tak jak „pasterz oddziela owce od kozłów”.
Stary Testament szczegółowo określał wymagania, jakie powinien spełnić kandydat na urząd sędziowski. Dużo więcej pytań budzi to, czy Bóg wymierza karę.