„Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić»” (Mt 19,10), czyli o rozwodach
Rozwód to sprawa przykra i niełatwo o niej pisać. Skoro jednak co roku rozwodzi się ponad 60 tys. par, w znacznej części osób wierzących, temat wart jest poruszenia.Tym bardziej że rozwód może mieć zupełnie inne skutki w sferze cywilnej, a zupełnie inne w sferze prawa wyznaniowego.
Czytaj więcej
Koniec epoki autorytetów oznacza koniec chodzenia na skróty. Już nie można poprzestawać na przytaczaniu obcych opinii i twierdzeniach, że jeśli ktoś uważa inaczej, to sam zalicza się do grona głupców.
Zawsze jest to przeżycie trudne. W najlepszym razie oznacza publiczne przyznanie się do porażki „projektu małżeństwo”, które nawet w całkowicie świeckim wydaniu zakłada długi czas: „przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe” (art. 7 § 3 k.r.o.). W najgorszym zaś łączy się z głęboką traumą, długotrwałą i brutalną walką o dobre imię, mienie, alimenty, a przede wszystkim o prawo do opieki nad dziećmi, dla których rozstanie taty i mamy jest niezwykle trudnym i raniącym przeżyciem, nawet gdy rodzice starają się je chronić.
I znów 7 tys. znaków to zbyt mało, by choć dotknąć kwestii najistotniejszych. Dlatego dziś postaram się przedstawić istotę napięcia między prawem państwowym i religijnym (boskim), a w kolejnym tekście przybliżę ewolucję stosunku Kościoła Katolickiego do osób rozwiedzionych. Upraszczając, napięcie między prawem państwowym i religijnym polega na tym, ile praw i obowiązków wynikających z religijnego prawa moralnego powinno być inkorporowanych do prawa państwowego, a także czy prawo państwowe zapewnia wolność religii (w tym wolność od religii). Jedną ze skrajności jest państwo wyznaniowe, w którym prawo religijne jest prawem państwowym i wiąże wierzących i niewierzących, drugą – świecki totalitaryzm, w którym prawo państwowe zakazuje praktyk religijnych. Współczesne demokracje poszukują równowagi, jednak nie jest to zadanie łatwe.