Jakub Sewerynik: Rozwód, czyli o woli Boga i człowieka, i religijnych ograniczeniach

Nierozerwalność małżeństwa nie może być narzucona – to kwestia pozostawiona wolnej woli człowieka. Kościół zaś ma obowiązek ją proponować jako zgodną z wolą Boga.

Publikacja: 13.11.2024 04:40

Jakub Sewerynik: Rozwód, czyli o woli Boga i człowieka, i religijnych ograniczeniach

Foto: Adobe Stock

„Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić»” (Mt 19,10), czyli o rozwodach

Rozwód to sprawa przykra i niełatwo o niej pisać. Skoro jednak co roku rozwodzi się ponad 60 tys. par, w znacznej części osób wierzących, temat wart jest poruszenia.Tym bardziej że rozwód może mieć zupełnie inne skutki w sferze cywilnej, a zupełnie inne w sferze prawa wyznaniowego.

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Skutki braku wyroczni

Zawsze jest to przeżycie trudne. W najlepszym razie oznacza publiczne przyznanie się do porażki „projektu małżeństwo”, które nawet w całkowicie świeckim wydaniu zakłada długi czas: „przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe” (art. 7 § 3 k.r.o.). W najgorszym zaś łączy się z głęboką traumą, długotrwałą i brutalną walką o dobre imię, mienie, alimenty, a przede wszystkim o prawo do opieki nad dziećmi, dla których rozstanie taty i mamy jest niezwykle trudnym i raniącym przeżyciem, nawet gdy rodzice starają się je chronić.

I znów 7 tys. znaków to zbyt mało, by choć dotknąć kwestii najistotniejszych. Dlatego dziś postaram się przedstawić istotę napięcia między prawem państwowym i religijnym (boskim), a w kolejnym tekście przybliżę ewolucję stosunku Kościoła Katolickiego do osób rozwiedzionych. Upraszczając, napięcie między prawem państwowym i religijnym polega na tym, ile praw i obowiązków wynikających z religijnego prawa moralnego powinno być inkorporowanych do prawa państwowego, a także czy prawo państwowe zapewnia wolność religii (w tym wolność od religii). Jedną ze skrajności jest państwo wyznaniowe, w którym prawo religijne jest prawem państwowym i wiąże wierzących i niewierzących, drugą – świecki totalitaryzm, w którym prawo państwowe zakazuje praktyk religijnych. Współczesne demokracje poszukują równowagi, jednak nie jest to zadanie łatwe.

Ile religii w prawie?

Religie różnie podchodzą do instytucji małżeństwa, a co za tym idzie, do rozwodów. Żydzi, opierając się na Pięcioksięgu Mojżesza, dopuszczają rozwiązanie węzła małżeńskiego poprzez tzw. list rozwodowy. Również muzułmanie dopuszczają rozwody. Wśród chrześcijan nie ma jednolitego stanowiska w tej kwestii. Luteranie, choć rozwodów nie pochwalają, uważają je za jeden ze sposobów rozwiązania węzła małżeńskiego, a rozwodników traktują jak osoby stanu wolnego. Można zatem ponownie zawrzeć małżeństwo, a rozwód nie przeszkadza w uzyskaniu święceń duchownych. Kościół prawosławny również rozwód dopuszcza i umożliwia zawarcie kolejnego małżeństwa. Jednakże trzecie małżeństwo będzie jedynie tolerowane, a czwarte – zabronione.

Z kolei w kodeksie prawa kanonicznego – promulgowanym przez papieża i obowiązującym wszystkich katolików –rozwiązanie węzła małżeńskiego może nastąpić jedynie poprzez… zgon. Małżeństwo jest nierozerwalne i trwa do śmierci jednego z małżonków (k.p.k. 1141). Dopuszczalna jest jedynie separacja (1152 k.p.k.).

Z uwagi na sakramentalny charakter małżeństwa katechizm Kościoła Katolickiego uznaje rozwód cywilny za wykroczenie przeciw godności małżeństwa, a więc ma „niemoralny charakter” (KKK 2385). Może co najwyżej „być tolerowany” jeśli pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, „nie stanowiąc przewinienia moralnego” (KKK 2383).

Historycznie w katolickiej Europie prawo nie dopuszczało rozwodów z uwagi na dominującą rolę religii w życiu publicznym. Istotna zmiana nastąpiła wraz z reformacją – w państwach, które zerwały więź z Rzymem. We Francji rozwody wprowadzono w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, choć też nie na stałe. Trwała zmiana nastąpiła pod rządami Trzeciej Republiki (1884 r.). W Polsce rozwód cywilny został wprowadzony po drugiej wojnie światowej, 1 stycznia 1946 r., dekretem Prawo małżeńskie. Ustrój komunistyczny z oczywistych względów uniemożliwił otwartą debatę o tej legislacji, mimo licznych kontrowersji.

Dlatego warto przyjrzeć się Republice Włoskiej – wielu zaskoczyć może, że we Włoszech rozwód wprowadzono dopiero w 1970 r., a już w 1974 r. na wniosek chrześcijańskich aktywistów przeprowadzono ogólnokrajowe referendum dotyczące uchylenia nowego prawa. Prawie 60 proc. głosujących, przy bardzo wysokiej frekwencji (87 proc.), było przeciwnych delegalizacji rozwodów. Referendum okazało się porażką zarówno partii Chrześcijańskich Demokratów, jak i włoskiego episkopatu. Biskupi zażądali bowiem jednoznacznie powrotu do starego prawa. Ponieważ ponad 70 proc. Włochów deklaruje katolicyzm, prosta matematyka pozwala stwierdzić, że niemal połowa wiernych zagłosowała wbrew wskazaniu pasterzy.

Uprawnione różnice poglądów

Można więc zapytać, czy włoski episkopat mógł zająć inne stanowisko, skoro rozwód ma, zgodnie z nauką Kościoła, „charakter niemoralny”. Zgodnie ze stanowiskiem Kongregacji Nauki Wiary, wyrażonym w „Nocie doktrynalnej o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym” Kościół ma prawo i obowiązek formułować oceny moralne w sprawach rzeczywistości doczesnych, gdy wymaga tego wiara i prawo moralne.

Jednocześnie chrześcijanin powinien „w zakresie porządku spraw doczesnych uznawać uprawnione różnice poglądów” (konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes), ale „musi też wyrażać sprzeciw wobec koncepcji pluralizmu opartej na relatywizmie moralnym”, ponieważ fundamentalne zasady etyczne nie mogą być przedmiotem negocjacji.

Czy zatem nierozerwalność małżeństwa należy do fundamentalnych zasad etycznych wynikających z „zasad naturalnego prawa moralnego”? Doświadczenie życiowe, świecka etyka, ale też nauczanie innych religii zaprzecza tej tezie. Nota, napisana w 2002 r., a więc prawie trzydzieści lat po włoskim referendum, zdaje się przyjmować do wiadomości istnienie rozwodów w prawie cywilnym: „W obliczu współczesnego prawodawstwa dotyczącego rozwodów” należy położyć wyraźny nacisk na potrzebę „ochrony i uświadamianie wartości rodziny – opartej na monogamicznym małżeństwie osób przeciwnej płci”.

Czyżby więc nawet kardynał Ratzinger uważał zasadę nierozerwalności małżeństwa za religijne prawo moralne, charakterystyczne dla rzymskich katolików, którzy wierzą, że „Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?” (Mt 19,4), a także: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (por. Mt 19,6). Jeśli tak, to narzucanie takiego prawa osobom, które wiary tej nie podzielają, byłoby niezgodne z nauczaniem wyrażonym w encyklice „Redemptoris missio”: „Kościół proponuje, niczego nie narzuca”.

Innymi słowy, nierozerwalność małżeństwa nie może być narzucona - jest to kwestia pozostawiona wolnej woli człowieka. Kościół zaś ma proponować nierozerwalność jako zgodną z wolą Boga.

Kwestia wiary

Przegrana w referendum osłabiła pozycję włoskiego episkopatu. Czy jednak ten bój trzeba było stoczyć? Dla katolika trwałość małżeństwa nie powinna wynikać z prawnej niedostępności rozwodu, ale z wiary, że raz zawarte przed Bogiem, trwa aż do śmierci. To istota, wyjątkowość i piękno katolickiego sakramentu małżeństwa.

Można zapytać, czy rzeczywistym problemem jest dopuszczalność rozwodu czy brak odpowiedniego przygotowania do małżeństwa i wsparcia, gdy trwa? I czy rzeczywiście brak instytucji rozwodu cywilnego zapobiega faktycznemu rozstawaniu się par? W końcu orzeczenie rozwodowe tylko stwierdza, że pożycie małżeńskie trwale i zupełnie ustało. Obecnie we Włoszech rozwodzi ponad 80 tys. par rocznie.

A za dwa tygodnie o kontrowersjach dotyczących rozwodników żyjących w nowych związkach.

Autor jest radcą prawnym, mediatorem

„Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić»” (Mt 19,10), czyli o rozwodach

Rozwód to sprawa przykra i niełatwo o niej pisać. Skoro jednak co roku rozwodzi się ponad 60 tys. par, w znacznej części osób wierzących, temat wart jest poruszenia.Tym bardziej że rozwód może mieć zupełnie inne skutki w sferze cywilnej, a zupełnie inne w sferze prawa wyznaniowego.

Pozostało 94% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?