„Na wargach rozumnego jest mądrość, a kij – na grzbiecie tego, komu jej brak” (Prz 10,13), czyli o autorytetach
Jakże często można usłyszeć utyskiwanie: „Nie ma już dziś niekwestionowanych autorytetów”. A przecież to bardzo dobrze! Epoka autorytetów odeszła w cień. W szaty autorytetów przebierają się eksperci, publicyści, celebryci czy niektórzy duchowni, jednak odpowiednie uznanie i wpływ uzyskują jedynie w swojej medialnej „bańce”. Ich słowa dla pozostałej części społeczeństwa znaczą tyle co zeszłoroczny śnieg. Konfrontowanie się z osobami spoza swojej bańki jest zbyteczne – w końcu inni nie zasługują na uwagę. Co jakiś czas jednak zdarza się incydent, który nie mieści się w schemacie. Oto dziennikarz sprzyjający rządowi wygłasza komentarz dla władzy nieprzychylny. Ekspert władzę krytykujący chwali działania rządu. Publicysta katolicki krytykuje słowa papieża albo duchowny sprzeciwia się stanowisku episkopatu... W obliczu takiej sytuacji pozostaje tylko włączyć stare, dobre myślenie.
Czytaj więcej
Oburzające może być sprzeniewierzenie się przez księdza moralności chrześcijańskiej, ale popełnienie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu innej osoby budzi już powszechne potępienie.
Szczególne uznanie
Dla porządku ustalmy, co rozumiemy przez autorytet. Na potrzeby tego felietonu przyjmijmy wąską definicję: autorytetem jest osoba, która cieszy się szczególnym uznaniem i zaufaniem społecznym. Pozostawmy na boku autorytet rodziców, dziadków czy żony. Chodzi o indywidualności, które nie z mocy zajmowanego stanowiska czy urzędu, ale dzięki wadze (łac. gravitas) życiowego dorobku, postawy moralnej czy szczególnej wiedzy są władne rozstrzygać spory zaistniałe w przestrzeni publicznej.
Ostatnim z wielkich autorytetów był Jan Paweł II, co wcale nie oznacza, że wszystkie jego poglądy były powszechnie podzielane. Kazania głoszone podczas pielgrzy- mek do Polski w latach 90. spotykały się ze szczególnie ostrą krytyką. Ostatnie lata jego życia, a także pewien okres po śmierci to czas powszechnego uznania dla Papieża Polaka. Nawet jednak JPII nie przekonał ogółu rodaków do swojego nauczania, dotyczącego spraw najtrudniejszych, jak aborcja czy rozwody – choć przekonał znacznie więcej osób niż ktokolwiek inny.