Jakub Sewerynik: Sztuka uszanowania wolności sumienia

To wewnętrzna busola, która wskazuje, co jest dobre, a co złe. Sędzia nie decyduje jednak za siebie, ale za kogoś, a to zasadniczo zmienia perspektywę.

Publikacja: 07.08.2024 04:30

Jakub Sewerynik: Sztuka uszanowania wolności sumienia

Foto: Adobe Stock

Choćbyś badał me serce, nocą mnie nawiedzał i doświadczał ogniem, nie znajdziesz we mnie nieprawości (Ps 17,3), czyli dalej o sumieniu

W poprzednim felietonie pochyliłem się nad pytaniem, czym jest sumienie, a także jak postrzega je Kościół Katolicki. Próbowałem wskazać, że w nauczaniu Kościoła sumienie moralne ma prymat nad prawem i doktryną, choć prawidłowe korzystanie z tego „sądu rozumu” (KKK 1778) wymaga jego nieustannego „wychowywania” (KKK 1784) i rzetelnego rozeznawania spraw. Za głosem sumienia moralnego należy podążać, choćby, jak twierdził św. Tomasz z Akwinu, było w błędzie. Nietrudno więc o spory dotyczące wyborów sumienia i rzeczywiście właśnie na tle postrzegania jego roli toczy się w Kościele zaciekły spór pomiędzy stronnictwem konserwatywnym a liberalnym. Należy więc zadać pytanie, czy podobne kontrowersje dotyczą prawa świeckiego. Celem tego tekstu jest nie tyle udzielenie odpowiedzi, ile pokazanie, jak skomplikowane jest to zagadnienie.

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Sumienie to jedyny ratunek przed pustką

Gdyby zapytać o związek sumienia i prawa, to najczęściej padającą odpowiedzią będzie wskazanie tzw. klauzuli sumienia, czyli prawa do odmowy wykonania pewnych świadczeń przez lekarza, pielęgniarkę lub położną – wąską grupę osób związaną z ochroną zdrowia (nierozstrzygnięty spór dotyczy zawodu farmaceuty), ze względu na niezgodność świadczenia z sumieniem odmawiającego. Dokonana ocena stanowi praktyczny przejaw wyznawanych przez daną osobę zasad moralnych, światopoglądu czy przekonań religijnych, której system prawny przyznaje pierwszeństwo, jednak z zastrzeżeniem pewnych gwarancji na rzecz osób, którym świadczenie jest odmawiane.

Fundamentalna wolność

Tymczasem często zapominamy, że wolność sumienia jest prawem fundamentalnym, zagwarantowanym w Konstytucji RP obok wolności religii (art. 53 ust. 1). Zresztą sama konstytucja została uchwalona „w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem” (Preambuła Konstytucji RP). Powiązanie wolności sumienia i wolności religii wydaje się oczywiste, a przecież dotyczy również osób, które żadnej religii nie wyznają. Umiejscowienie i treść przepisu wskazuje też, że waga tych dwóch wolności jest jednakowa. O ile kolejne przepisy precyzują zakres wolności religii, o tyle konstytucja milczy o zakresie prawa wolności sumienia. Dowiadujemy się tylko, że rodzice muszą uwzględniać wolność sumienia wychowywanych dzieci (art. 48 ust. 1). Prawo to, obok wolności myśli i religii, gwarantuje również Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej (art. 10 ust. 1 zd. 1). Z kolei każdy sędzia sądów powszechnych i Sądu Najwyższego ślubuje, że sprawiedliwość wymierzać będzie „zgodnie z przepisami prawa i zasadami słuszności, bezstronnie, według swego sumienia”. Czyżby więc system prawny, podobnie do religii, uznawał prymat sądu sumienia nad prawem?

Profesor Jerzy Zajadło wskazuje, że istnieje zasadnicza różnica między sumieniem a „sumieniem sędziego”: „W sumieniu sędziego chodzi bowiem w mniejszym stopniu o wierność własnym indywidualnym poglądom, daleko bardziej chodzi o wierność wartościom leżącym u podstaw demokratycznego państwa prawa”. W przeciwnym razie, zdaniem prof. Zajadły, istniałoby zagrożenie oddania władzy sądowniczej „zakamarkom sumienia”, które kryć mogą „zakamuflowane jednoznaczne poglądy polityczne i kontestację obowiązującego porządku polityczno-prawnego”.

Wyrażona obawa i rozróżnienie nie wydają się przekonujące. Sumienie nie może być bowiem rozumiane jako jedynie wyraz autonomicznej woli jednostki, oderwanej od stanu prawnego i wartości konstytucyjnych, które je „wychowały”: aby zostać sędzią, trzeba przecież spełnić wysokie kryteria. Nie może być również mylone z superego, które nakazuje wybór z pozycji: „musisz/powinieneś/nie wolno ci”. Raczej, niczym busola, wskazuje kierunek: co jest dobre, a co złe. Sumienie nie tworzy jednak prawa, jedynie pozwala podjąć decyzję w konkretnej sytuacji – owszem, niekiedy prawo przekraczając. Przykładem mogą być tu wyroki sądów karnych z lat 80., w których sądy nieraz przekraczały prawo, aby uniknąć skazywania na drakońskie kary przewidziane przez ustawę. Sprowadzenie „sumienia sędziego” do wierności wartościom leżącym u podstaw demokratycznego państwa prawa oznaczałoby de facto utożsamienie go z zasadami wykładni prawa, a tym samym wyróżnienie wolności sumienia stałoby się zbędne. Wreszcie należy zauważyć, że wspomniane wartości mogą wchodzić ze sobą w konflikt, który trzeba rozstrzygnąć, i tu właśnie pojawia się przestrzeń dla sumienia.

W dobie polaryzacji

„Sumienie sędziego” o tyle wydaje się odróżniać od „zwykłego” sumienia, że osąd dotyczy praw, wolności lub obowiązków innych osób. Sędzia nie decyduje zatem za siebie, ale za kogoś, a to zasadniczo zmienia perspektywę. Ciekawy przykład zastosowania „sumienia sędziego” znaleźć można w zdaniu odrębnym sędziego TK Leona Kieresa do wyroku dotyczącego dopuszczalności niektórych przypadków przerywania ciąży (K 1/20). Sędzia przedstawił swoje osobiste poglądy światopoglądowe wyrażające sprzeczność przerywania ciąży z wyznawanymi przez niego wartościami w części uzasadnienia nietypowo opatrzonej podtytułem „Credo”. Następnie jednak stwierdził, idąc, jak mniemam, za głosem „sumienia sędziego”: „Konstytucja zobowiązuje mnie do ochrony praw także osób niepodzielających moich poglądów”. Można więc wnioskować, że osąd jego sumienia, we własnej sprawie, byłby inny.

Do sumień sędziów apelowała pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf w słynnym liście do uczestników Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK w 2016 r., a więc w czasie gorącego sporu dotyczącego Trybunału: „Niech zatem sądy występują z pytaniami prawnymi, kiedy widzą złe prawo i niech nie stosują tego prawa, jeśli otrzymają wyrok sądu konstytucyjnego, stwierdzający jego niezgodność z konstytucją, choćby wyrok ten nie został promulgowany w Dzienniku Ustaw!” Pani Prezes zacytowała również nikogo innego, tylko doktora Kościoła z XIII w., św. Tomasza z Akwinu, według którego mogą być prawa, które w sumieniu nie obowiązują. List kończył się apelem: „Nie może bowiem być nic ważniejszego niż obecność po właściwej stronie: po stronie własnego, prawego sumienia”.

Problem polega jednak na tym, że owo „prawe sumienie” w dobie polaryzacji politycznej i światopoglądowej różnie jest rozumiane, ponieważ różne rzeczy uważamy za dobre. Gdy wyrażony w konkretnej sprawie sprzeciw sumienia przedstawia pogląd, który „nasza bańka” podziela, łatwo nam znaleźć dla niego uzasadnienie. Gdy natomiast odzwierciedla stanowisko niezgodne z naszymi wartościami, budzi oburzenie. Sztuką jest zatem uszanowanie wolności sumienia.

Autor jest radcą prawnym, mediatorem

Choćbyś badał me serce, nocą mnie nawiedzał i doświadczał ogniem, nie znajdziesz we mnie nieprawości (Ps 17,3), czyli dalej o sumieniu

W poprzednim felietonie pochyliłem się nad pytaniem, czym jest sumienie, a także jak postrzega je Kościół Katolicki. Próbowałem wskazać, że w nauczaniu Kościoła sumienie moralne ma prymat nad prawem i doktryną, choć prawidłowe korzystanie z tego „sądu rozumu” (KKK 1778) wymaga jego nieustannego „wychowywania” (KKK 1784) i rzetelnego rozeznawania spraw. Za głosem sumienia moralnego należy podążać, choćby, jak twierdził św. Tomasz z Akwinu, było w błędzie. Nietrudno więc o spory dotyczące wyborów sumienia i rzeczywiście właśnie na tle postrzegania jego roli toczy się w Kościele zaciekły spór pomiędzy stronnictwem konserwatywnym a liberalnym. Należy więc zadać pytanie, czy podobne kontrowersje dotyczą prawa świeckiego. Celem tego tekstu jest nie tyle udzielenie odpowiedzi, ile pokazanie, jak skomplikowane jest to zagadnienie.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian