Jakub Sewerynik: Odpowiednie dać rzeczy słowo

Wcale nie jest nam wszystko jedno, co się mówi lub pisze. Słowa potrafią w końcu „zabić tak jak nożem”, znieważać, naruszać dobra osobiste czy uczucia religijne.

Publikacja: 04.09.2024 04:30

Jakub Sewerynik: Odpowiednie dać rzeczy słowo

Foto: Adobe Stock

„Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: «Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla?” (2 Sam 16,9), czyli nie tylko o psach

Skończyły się wakacje i powoli kończy lato, a z nimi do przeszłości odchodzą nie tylko gorące dni, ale także gorące letnie spory. Okazało się bowiem, że w spolaryzowanym społeczeństwie prawdziwy skandal może wywołać nawet językoznawca, wskazujący, jak „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Jeśli kogoś szczęśliwie sprawa ta ominęła, to przypomnę, że w połowie lipca profesor Jerzy Bralczyk w TVP wskazał, że obce mu jest mówienie, że pies, nawet najukochańszy, umiera. „Nie, pies niestety zdechł”, stwierdził i wywołał ogromny skandal. Media społecznościowe zalała krytyka nieczułego językoznawcy, który nie potrafi zrozumieć, że najlepszy przyjaciel człowieka, często członek rodziny, odchodzi tak jak człowiek. I nic nie zmienia faktu, że profesor wypowiedź swą poprzedził zastrzeżeniem, że jako człowiek stary preferuje „tradycyjne formuły i sposób myślenia”. Nie była to więc wypowiedź ex cathedra, nakazująca stosowanie konkretnych czasowników, ale wyraz jego preferencji językowych. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ tego typu androny, wypowiadane przez osobę publicznie znaną, domagają się natychmiastowej i ostrej reakcji. Na głowę profesora posypały się więc gromy, ba! nawet życzenia śmierci, tj. zdechnięcia…

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Olimpijskie braterstwo w różnorodności

Język i wartości

Niezwykle ciekawym zjawiskiem jest, że język budzi w nas tyle emocji. Wcale nie jest nam wszystko jedno, co się mówi lub pisze. Słowa potrafią w końcu „zabić tak jak nożem”, znieważać, naruszać dobra osobiste czy uczucia religijne. Profesor Bralczyk zauważył w autokomentarzu do wylanego na niego wiadra pomyj (hejtu), że język łączy się z wartościami, które uruchamiają w nas silne reakcje. Często jednak mylimy ustalenie znaczenia słów z ustaleniem tych wartości. Problem w tym, że różne osoby przypisują poszczególnym wyrazom wartości odmienne. Wyraz „zdechnąć” użyty w stosunku do najlepszego przyjaciela człowieka nie jest według językoznawcy pejoratywny, choć niektórzy tak uważają. A spór jest zupełnie pozorny, bo profesor psy i inne zwierzęta ceni, a także bliska jest mu świętofranciszkowa troska o „braci mniejszych”, choć wyjątkowość człowieka wśród innych stworzeń w jego wrażliwości językowej przekłada się na rozróżnianie słów, zgodnie z ich historycznymi znaczeniami.

Można było znaleźć także uczone wypowiedzi duchownych, którzy wskazywali, że „uczłowieczanie” czworonogów stanowi degradację człowieka. Może i jest w tym racja, jednak osobiście wolę bardziej zdystansowane podejście, któremu przed wielu laty dał wyraz nieodżałowany Jeremi Przybora w piosence „Zdechł pies” – zmiana czasownika na „zmarł” sprawia, „że już mu nie żyć milej jest”. Notabene, językowi angielskiemu takie subtelności są obce – jeden czasownik określa śmierć zarówno człowieka, jak i zwierzęcia.

Na stronach Biblii psy wspominane są wielokrotnie. Obawiam się, że krytycy profesora nie będą zachwyceni poniższymi przykładami. W pierwszej Księdze Samuela Goliat, widząc zbliżającego się bez zbroi i miecza Dawida, woła: „Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?” (1 Sam 17,43). Oczywiście, prymitywny Filistyn szybko poniósł zasłużoną karę. Ale już w Drugiej Księdze Samuela adiutant Dawida, Abiszaj, reaguje na przekleństwo Izraelity wykrzyczane pod adresem króla: „Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla?” (2 Sam 16,9). Nie dość, że przeciwnik określany jest psem, to jeszcze zdechłym!

W Księdze Psalmów psy wspomniane są jako towarzysze człowieka, jednak trudno zachwycić się obrazem karmienia czworonogów ciałami pobitych przeciwników: „By języki psów twoich miały kęsek z wrogów” (Ps 68,24). W ewangeliach takich obrazów nie odnajdziemy, jednak zapadają w pamięć słowa Jezusa skierowane do kobiety kananejskiej: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom” (Mt 15,26). Nie byłoby w tych słowach nic kontrowersyjnego, gdyby dziećmi nie byli tu Izraelici, a psami inne narody. Jednak zaskakująca jest odpowiedź kobiety, wywołująca uznanie i wzruszenie u Nauczyciela: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów” (Mt 15,27).

Odyseja z aniołem i psem

Dla miłośników psów najciekawsza okazuje się Księga Tobiasza, w której tytułowy bohater wyrusza w podróż w towarzystwie anioła Rafała (incognito) i psa: „I poszedł chłopiec, a razem z nim anioł, a także i pies wyszedł z nim i podróżował razem z nimi” (Tb 6,1). Dla kontekstu historycznego warto dodać, że w „Odysei” Homera ważną rolę odgrywa pies Argus, który wiernie czeka na swego pana i jako jedyny rozpoznaje Odysa, gdy ten wraca do domu. W popularnych opowieściach ludowych bohaterom często towarzyszy pies, który pomaga w walkach ze smokiem. Nawiązanie do tych motywów jest jedną z prób wytłumaczenia obecności czworonoga w Księdze Tobiasza. Wyjaśnienia te nie są zbyt przekonujące, a obecność kudłatego towarzysza podróży pozostaje intrygującą tajemnicą.

Septuaginta i Wulgata inaczej przekazują tekst Księgi Tobiasza. Biblia Tysiąclecia odzwierciedla tekst Septuaginty. W Wulgacie natomiast druga wzmianka o psie jest znacznie bardziej szczegółowa. To pies, a nie Tobiasz, miał pierwszy dotrzeć do rodzinnego domu, obwieszczając dobrą nowinę merdającym ogonem! (za Knox, Tobit 11:9).Ten barwny obrazek skomentował w IX wieku Czcigodny Beda. W jego interpretacji pies przedstawia nauczycieli Kościoła, którzy są posłańcami prawdy. Merdający ogon to z kolei znak zwieńczenia dobrej pracy, jak ogon wieńczy psie ciało, a także znak wiecznej nagrody… Serdecznie polecam lekturę Księgi Tobiasza, nie tylko miłośnikom psów!

Na koniec jeszcze jedna psia ciekawostka. Choć to św. Franciszek kojarzony jest z zamiłowaniem do zwierząt, to św. Dominik przedstawiany jest często w towarzystwie psa z płonącą pochodnią w pysku. Czworonóg ten miał przyśnić się Joannie d'Aza. Pies, którego zrodziła we śnie, rozpalał ogniem świat. Wkrótce urodziła Dominika Guzmana, który w 1216 r. założył Zakon Kaznodziejski i w istocie rozpalał świat Bożym ogniem. Ciekawa jest też gra słów: dominikanie po łacinie to „dominicanes”, a „Domini canes” znaczy tyle co psy Pańskie. I nie jest to dla zakonników obelga.

Co to wszystko ma wspólnego z prawem? Ano to, że choć wakacje się skończyły, to pies ma do spaceru prawo. Dlatego kończę i ruszam z Beniem w las.

„Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: «Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla?” (2 Sam 16,9), czyli nie tylko o psach

Skończyły się wakacje i powoli kończy lato, a z nimi do przeszłości odchodzą nie tylko gorące dni, ale także gorące letnie spory. Okazało się bowiem, że w spolaryzowanym społeczeństwie prawdziwy skandal może wywołać nawet językoznawca, wskazujący, jak „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Jeśli kogoś szczęśliwie sprawa ta ominęła, to przypomnę, że w połowie lipca profesor Jerzy Bralczyk w TVP wskazał, że obce mu jest mówienie, że pies, nawet najukochańszy, umiera. „Nie, pies niestety zdechł”, stwierdził i wywołał ogromny skandal. Media społecznościowe zalała krytyka nieczułego językoznawcy, który nie potrafi zrozumieć, że najlepszy przyjaciel człowieka, często członek rodziny, odchodzi tak jak człowiek. I nic nie zmienia faktu, że profesor wypowiedź swą poprzedził zastrzeżeniem, że jako człowiek stary preferuje „tradycyjne formuły i sposób myślenia”. Nie była to więc wypowiedź ex cathedra, nakazująca stosowanie konkretnych czasowników, ale wyraz jego preferencji językowych. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ tego typu androny, wypowiadane przez osobę publicznie znaną, domagają się natychmiastowej i ostrej reakcji. Na głowę profesora posypały się więc gromy, ba! nawet życzenia śmierci, tj. zdechnięcia…

Pozostało 80% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Jak u Hitchcocka
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Aborcja dozwolona nie znaczy dowolna
Rzecz o prawie
Marek Domagalski: Zbiórka na PiS wyrasta na obywatelską samoobronę
Rzecz o prawie
Gutowski, Kardas: Paradoksy polskiego sądownictwa
Rzecz o prawie
Maciej Zaborowski: Gdy pióro staje się bronią, czyli dziś każdy z nas jest dziennikarzem
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne