Maciej Zaborowski: Takie rzeczy to tylko w Ameryce?

Za sprawą pozwu na kwotę 170 mln dol. serial „Reniferek” stał się jeszcze bardziej popularny, a o danych zniesławionej w nim powódki piszą prawie wszystkie światowe media.

Publikacja: 19.06.2024 04:34

Plakat serialu Netflix Baby reindeer

Plakat serialu Netflix Baby reindeer

Foto: Netflix

Świat filmowy (i nie tylko) zelektryzowała ostatnio informacja o pozwie na kwotę 170 milionów dolarów. Tyle domaga się od jednej z najpopularniejszych platform filmowych Netflix kobieta, która twierdzi, że została zniesławiona w serialu „Baby Reindeer” (polski tytuł: Reniferek).

Fiona Harvey, bo tak nazywa się powódka, uważa, że stanowiła inspirację dla twórców serialu w trakcie tworzenia przez nich głównej postaci Marthy Scott. Siedem epizodów serialu giganta streamingowego opowiada o relacji pomiędzy szkockim komediantem i jego stalkerką. Co istotne, serial stał się prawdziwym filmowym hitem i bardzo szybko zyskał bardzo dużą popularność wśród widzów.

Czytaj więcej

Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego

Powódka i jej prawnicy wskazują w pozwie, że ich klientka została „zniesławiona w sposób i w skali dotychczas bez precedensu”. Pozew, który został złożony w sądzie federalnym w Los Angeles, zarzuca twórcom między innymi, że w sposób całkowicie nieprawdziwy przedstawili oni Harvey jako osobę skazaną za stalking na karę pięciu lat więzienia, a także jako osobę, która dopuszczała się przemocy seksualnej. Prawnicy wskazują także, że z kłamstwami na temat powódki mogło zapoznać się ponad 50 mln ludzi na całym świecie. Sprawa ta rodzi oczywiście pytania o możliwość wykorzystania inspiracji prawdziwymi postaciami w twórczości filmowej i literackiej. Samo zagadnienie z całą pewnością nie jest nowe nie tylko w USA, ale także w Europie.

Warto grać w szachy

Podobnych spraw w Ameryce nie brakuje. Chociażby w 2022 r. ta sama platforma Netflix zawarła ugodę ze słynną gruzińską arcymistrzynią szachową Noną Gaprindashvili, która domagała się zapłaty 5 mln dolarów za naruszenie jej dóbr osobistych w superprodukcji „Gambit królowej”.

Co ciekawe, chodziło głównie o przedstawienie jej w sposób seksistowski i nieprawdziwy w związku ze słowami, które padły w filmie, że jest mistrzynią świata kobiet i wygrywała jedynie z kobietami. Było to zaś nieprawdą, bo wygrywała także większość pojedynków szachowych z mężczyznami. Jak widać, warto być czasem uwiecznionym w filmie. No i warto grać w szachy.

Warto mieć marzenia…

Rozmarzyłem się i pomyślałem, że warto zastanowić się, jak taka sprawa wyglądałaby na naszym podwórku. Czy sam pozew o podobnej konstrukcji jest w Polsce możliwy?

Tutaj odpowiedź jest oczywista: jak najbardziej. Chociaż bez wątpienia kwoty byłyby zdecydowanie inne, a na ewentualną wygraną trzeba by poczekać zapewne jakieś dziesięć lat (łącznie z dwukrotną wizytą w Sądzie Najwyższym). Zresztą kondycja dóbr osobistych w Polsce od lat jest zła i na razie się nie polepsza.

Po słynnych zmianach z 2023 r. i wprowadzeniu przepisów zwanych przez niektórych Lex Kaczyński sprawy o dobra osobiste zostały jeszcze bardziej zmarginalizowane i stały się jeszcze mniej atrakcyjne dla powodów.

Co ciekawe, najskuteczniejsze jest często narzędzie prawne z art. 212 kodeksu karnego – prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Ale sam ten instrument ma złą sławę medialną i jest zwalczany przez wszystkich dziennikarzy, od „Gazety Wyborczej” po „Gazetę Polską”, w całkowicie wyjątkowej solidarności zawodowej i pod pretekstem wolności słowa.

Wracając do samego pozwu. W żargonie prawniczym mówi się często o tzw. postaci z kluczem, czyli niby fikcyjnych postaciach występujących w filmach fabularnych lub książkach, którym można jednak przypisać bardzo konkretne cechy, bardzo silnie je indywidualizujące na tle określonej grupy. Oczywiście powoduje to także, że przeciętny odbiorca jest w stanie rozszyfrować, o jakiej postaci jest mowa, co miało mieć rzekomo miejsce w opisywanej sprawie.

Ten zabieg wykorzystuje się nie tylko na potrzeby znalezienia odpowiedniej inspiracji do stworzenia dzieła, ale przede wszystkim w samej jego promocji i finalnie do zwiększenia zysku. Ot, takie mrugnięcie okiem jak w osławionej reklamie „piwa bezalkoholowego”.

Takich sytuacji w Polsce mieliśmy zresztą sporo. Z ostatnich lat warto przypomnieć chociażby głośny spór sądowy dotyczący filmu „Jesteś Bogiem” o zespole Paktofonika czy sądową batalię dotyczącą kontrowersyjnej książki Andrzej Żuławskiego „Nocnik”, gdzie, jak ustalił sąd zgodnie z twierdzeniem pozwu, pierwowzór głównej bohaterki stanowiła Weronika Rosati.

Sądowy los na loterii

Jak już marzyć, to na całego. Też o success fee dla prawników. Przyjmując niewielkie 15 proc. plus VAT rynkowego w Polsce wynagrodzenia wynikowego, to pełna wygrana daje nam 25,5 mln dolarów dla reprezentujących panią Fionę prawników. Przy średnim kursie NBP z dnia pisania tego felietonu dałoby nam to kwotę 103 milionów 129 tysięcy i 650 złotych. Przyznacie państwo sami, że to nie najgorsza premia za sukces w sprawie sądowej.

Co ciekawe, najwyższa wygrana Lotto w Polsce padła 16 marca 2017 r. w Skrzyszowie. Tam posiadacz szczęśliwego kuponu wygrał jedyne 36 milionów 726 tysięcy 210,20 złotych, a więc prawie trzykrotnie mniej, niż my moglibyśmy teoretycznie uzyskać, procesując się w Stanach, ale na warunkach polskich. Na razie oczywiście efekt pozwu jest jeden. Sam serial stał się jeszcze bardziej popularny na świecie, a o pozwie i pełnych danych powódki piszą prawie wszystkie światowe media. Stay tuned!

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Świat filmowy (i nie tylko) zelektryzowała ostatnio informacja o pozwie na kwotę 170 milionów dolarów. Tyle domaga się od jednej z najpopularniejszych platform filmowych Netflix kobieta, która twierdzi, że została zniesławiona w serialu „Baby Reindeer” (polski tytuł: Reniferek).

Fiona Harvey, bo tak nazywa się powódka, uważa, że stanowiła inspirację dla twórców serialu w trakcie tworzenia przez nich głównej postaci Marthy Scott. Siedem epizodów serialu giganta streamingowego opowiada o relacji pomiędzy szkockim komediantem i jego stalkerką. Co istotne, serial stał się prawdziwym filmowym hitem i bardzo szybko zyskał bardzo dużą popularność wśród widzów.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?