KE wszczęła dziś przeciwko Polsce także postępowanie naruszeniowe w związku z brzmieniem kodeksu etyki adwokackiej przyjmowanego przez NRA. W ocenie KE całkowity zakaz reklamy przez adwokatów narusza dyrektywę usługową, napisał na Twitterze Sebastian Kaleta. W efekcie tej publikacji na prawniczych forach średnia temperatura podniosła się o co najmniej kilka stopni, granicząc z gorączką, z uwagi na dyskusję, która wraca jak bumerang, wybrzmiewając tożsamymi od lat pytaniami. Dlaczego adwokaci, w odróżnieniu od innych przedsiębiorców, nie mogą korzystać z „dobrodziejstw” reklamy? Dlaczego samorząd adwokacki ogranicza dostęp do reklamy swoim członkom? Dlaczego adwokaci mają mniej praw niż inni przedsiębiorcy?
Czytaj więcej
Członkowie palestry wskazują, że obecne ograniczenia w reklamie szkodzą zarówno ich kancelariom, jak i poszukującym pomocy klientom.
Rewelacje wiceministra
Pomijam to, że przynależność polityczna autora tweetu, jak i pełnione przezeń funkcje dają podstawy przypuszczać, że mógłby on mieć realny wpływ na dokonanie zmian w obszarze adwokackiej praktyki (np. poprzez podejmowanie działań zmierzających do urealnienia stawek za prowadzenie spraw z urzędu albo ograniczenie możliwości świadczenia usług prawniczych przez osoby bez kierunkowego wykształcenia), a skoro z tych możliwości nie korzysta, to z dystansem należałoby podchodzić do podawanych przezeń newsów. Dziwi mnie jednak to, że z jednej strony adwokaci tak dalece nie są niekiedy świadomi, z czego zakaz reklamy wynika i kogo chroni, z drugiej zaś nie wiedzą, co faktycznie może stanowić zarzut względem Naczelnej Rady Adwokackiej. Nie jest to bowiem sam li tylko zakaz korzystania z narzędzi reklamowych, lecz sposób, w jaki został on wprowadzony (raz), a następnie przez lata utrzymywany pomimo zmiany prawnego otoczenia (dwa), w którym samorządowi adwokackiemu przyszło funkcjonować. Istoty problemu nie należy ograniczać wyłącznie do tego, czy, a jeśli tak, to w imię jakich wartości, adwokaci mogą czuć się przedsiębiorcami drugiej kategorii, lecz spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy, rozważając, jakie rozwiązanie jest zgodne z prawem. Chyba nie będzie nadużyciem zarówno stwierdzenie, że co jak co, ale samorządowi adwokackiemu powinno być z nim po drodze, jak i to, że niekiedy szewc w dziurawych butach chodzi.
Informacja handlowa
Niewątpliwie faktem jest, że obowiązujący od dekad zakaz reklamy pośród adwokatów nie stawia ich w równym rzędzie z innymi osobami prowadzącymi w Polsce działalność gospodarczą. Podobnie rzecz się ma z powodem uzasadniającym taki stan rzeczy, a mianowicie – bezpieczeństwo obywatela, który ma prawo dostępu do pomocy prawnej o równej wartości bez konieczności nawijania mu na uszy makaronu o tym, że jesteśmy najlepsi na rynku, a nasze ceny są konkurencyjne.
Odbiorca adwokackich usług ma prawo ufać, że każdy adwokat, do którego trafi, podobnie jak i każdy notariusz, którego spotka w życiu, ma urzędowo poświadczony poziom wiedzy i umiejętności. Komisja Europejska zaś nie chce tego zmienić. Zasygnalizowany zaś, choć niepogłębiony przez Sebastiana Kaletę, problem nie sprowadza się zatem do tego, że reklama należy się każdemu, jak szacunek dla drugiego człowieka, lecz do tego, że każdy zakaz ma być wprowadzony z ważnej przyczyny i w sposób zgodny z prawem tak unijnym (dyrektywy), jak i polskim (ustawa o zasadach uznawania kwalifikacji zawodowych nabytych w państwach członkowskich). Na gruncie obowiązujących norm nie powinniśmy się zastanawiać, czy reklamy nadal zakazywać, czy ją dopuszczać, lecz – jak procedować legalnie.