Wielkim i pozytywnym zaskoczeniem była podjęta przez 137 państw i terytoriów decyzja o reformie światowego systemu podatkowego. Uwagę zwróciło to, że oprócz wielkich graczy, jak Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia, Francja czy Niemcy, propozycję poparły również terytoria uważane za raje podatkowe, jak Wyspa Man, Jersey, Vanuatu czy Panama.
Przyjęto dwa filary działań w ramach reformy. Pierwszy miał obejmować ustalenie nowych zasad dotyczących miejsca opodatkowania dochodu oraz reguł alokacji dochodu do poszczególnych krajów, w których realizowana jest działalność gospodarcza. W uproszczeniu chodzi o to, by wielkie firmy – także te cyfrowe – nie mogły rejestrować się w kraju, w którym odprowadzany przez nie CIT jest minimalny, a w innych miejscach unikały opodatkowania prowadzonej działalności. Filar ten ma dotyczyć tylko największych firm na świecie, a drogą do jego wdrożenia ma być nowa umowa międzynarodowa.
24 maja odbędzie się spotkanie w sprawie minimalnego CIT-u. Warto więc ustalić polskie stanowisko
Drugi filar zakłada stworzenie globalnego, minimalnego, efektywnego podatku CIT na poziomie 15 proc., który nakładany miałby być przez kraje, by chronić swoje bazy podatkowe. Filar ten miałby być wdrożony na poziomie unijnym za pomocą dyrektywy i dotyczyć jedynie firm o rocznym skonsolidowanym przychodzie przynajmniej 750 milionów euro.
Oba filary mają na celu walkę ze swoistym „Klubem Tropicana” wśród rajów podatkowych, ale i wielkich korporacji. Ich „współpraca” pozwala na unikanie podatków i podważa bazy podatkowe wielu krajów na świecie. Wspominane propozycje poparła wówczas również Polska.