Wybory parlamentarne we Francji zostały rozpisane przez prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, po tym jak jego ugrupowanie, Odrodzenie, w wyborach do Parlamentu Europejskiego uzyskało ponad dwukrotnie mniej głosów niż Zjednoczenie Narodowe. W I turze wyborów parlamentarnych największe poparcie uzyskało ugrupowanie Marine Le Pen, na które zagłosowało 33,15 proc. wyborców. Drugie miejsce zajął Nowy Front Ludowy (27,99 proc.), a trzecie — skupiony wokół Odrodzenia obóz prezydenta Francji Emmanuela Macrona (20,83 proc.).
Wybory we Francji: Przed II turą sformował się front republikański przeciwko Marine Le Pen
Ordynacja wyborcza we francuskich wyborach parlamentarnych stanowi, że w I turze mandat uzyskują ci kandydaci, którzy w jednomandatowych okręgach wyborczych zdobędą bezwzględną większość głosów. W tych okręgach, w których nie uda się obsadzić mandatu w I turze, odbywa się II tura, do której wchodzi dwójka kandydatów z największym poparciem oraz ci kandydaci, którzy uzyskali ponad 12,5 proc. głosów wszystkich wyborców uprawnionych do głosowania w danym okręgu. Ze względu na wysoką frekwencję wyborczą w tegorocznych wyborach okręgów, w których o mandat miała walczyć trójka kandydatów było po I turze 300 (z 577).
W ramach tzw. frontu republikańskiego, czyli sojuszu taktycznego wymierzonego w Zjednoczenie Narodowe (dawniej Front Ludowy) Marine Le Pen z udziału w II turze wyborów wycofało się 210 kandydatów lewicowych i liberalnych. Byli to kandydaci, którzy byli „tymi trzecimi” w swoich okręgach — wycofując się przenosili swoje poparcie na drugiego kandydata, który w danym okręgu rywalizuje z kandydatem Zjednoczenia Narodowego.
Czytaj więcej
"Zmyjmy RN (Zjednoczenie Narodowe) w niedzielnych wyborach, przeciwstawmy się nienawiści", skandowały francuskie feministki na kilka dni przed pierwszą turą wyborów parlamentarnych we Francji. RM jednak wygrało ten etap głosowania. Jak zmieni to sytuację kobiet w tym kraju?
Taka taktyka ma uniemożliwić Zjednoczeniu Narodowemu zdobycie bezwzględnej większości w parlamencie (289 mandatów), co zmusiłoby Emmanuela Macrona do zaprzysiężenia rządu Jordana Bardelli, przewodniczącego partii Le Pen.