W lutym sędzia Bénédicte de Perthuis zdecyduje, czy pozbawić liderkę Zjednoczenia Narodowego (ZN) prawa do udziału w wyborach prezydenckich w 2027 roku.
Francuska prokuratura chce, aby liderka Zjednoczenia Narodowego, Marine Le Pen, została skazana na pięć lat więzienia i zakaz sprawowania urzędów publicznych przez pięć lat w związku z zarzutami o zdefraudowanie środków z Parlamentu Europejskiego.
Rolą demokracji jest rozwiązywanie sporów politycznych i wyłanianie rządów zdolnych do ochrony żywotnych interesów państwa. Obecna demokracja tych podstawowych funkcji nie spełnia i możemy tylko spekulować dlaczego.
Poparcie w wyborach parlamentarnych dla Marine Le Pen we Francji czy w wyborach lokalnych w Saksonii i Turyngii dla AfD pokazuje, że nie ma dziś zgody na pogłębienie integracji europejskiej. Zamiast liczyć na skok do przodu w federalizację, trzeba raczej myśleć, jak uratować Unię przynajmniej w obecnym kształcie.
Michel Barnier, nowy premier Francji, udzielił pierwszego wywiadu, w którym zapowiedział, że będzie sprawował swój urząd niezależnie od prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, ale zasygnalizował też, że będzie bronił niektórych przeprowadzonych przez prezydenta Francji reform.
Emmanuel Macron wskazał Michela Barniera jako kandydata na premiera Francji. Prezydent wreszcie znalazł polityka, którego może poprzeć, a przynajmniej rozważyć Marine Le Pen. Tylko za tę cenę nowy rząd będzie mógł przetrwać. Ale to bardzo niebezpieczna strategia.
Polscy obrońcy imprezy w Paryżu, naśmiewając się, że tylko PiS oburza się ceremonią otwarcia igrzysk, przegapili falę krytyki, która rozlała się po świecie. Twórcy widowiska dali do ręki argument skrajnej prawicy i ideologom typu Aleksandra Dugina o degeneracji Zachodu.
Przesadne upartyjnienie rządu oraz zbyt mała liczba ekspertów to największa słabość rządzącej koalicji - ocenił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jego zdaniem "silny Donald Tusk jest potrzebny, żeby ten rząd trzymał się nieźle".
Wybory parlamentarne we Francji i Wielkiej Brytanii powinny dać polskim politykom wiele do myślenia. Zwłaszcza symboliczny sukces lewicowych polityków, Keira Starmera i Jeana-Luca Mélenchona, powinien stanowić lekcję dla polskiej lewicy.