Mario Draghi miał w swojej długiej karierze politycznej dni wielkiej chwały. Ale też i znacznie bardziej ponure epizody. W lipcu 2012 roku jako prezes Europejskiego Banku Centralnego zapowiedział, że „zrobi wszystko, co niezbędne” (czyli uruchomi każde fundusze), aby uratować euro. To w powszechnej opinii uchroniło unię walutową przed rozpadem. Ale dziesięć lat później, w październiku 2022 roku, odszedł ze stanowiska premiera Włoch, pozostawiając kraj w rękach skrajnej prawicy: jego następczynią została Giorgia Meloni.
Raport, który w poniedziałek przedstawił, nie będzie prowadził ani do ratunku, ani upadku Unii: Draghi nie ma już takiej siły sprawczej. Jednak trudno w nim odnaleźć rękę genialnego ekonomisty, który potrafił jednym ruchem przywrócić zaufanie rynków finansowych do wspólnej waluty.
Kraje Unii Europejskiej nie są gotowe na budowę zintegrowanych koncernów zbrojeniowych
W zaprezentowanym dokumencie Włoch wróży „powolną agonię” Unii Europejskiej, jeśli nie zdobędzie się ona na zebranie ok. 800 mld euro rocznie funduszy publicznych na inwestycje w rozwój gospodarki. Jego zdaniem w takim przypadku zjednoczona Europa nie tylko nie wytrzyma wyścigu z USA i Chinami, ale nie będzie też w stanie utrzymać dotychczasowych zabezpieczeń społecznych czy norm ekonomicznych.
Czytaj więcej
Były szef EBC Mario Draghi w długo oczekiwanym raporcie przestrzega przed „powolną agonią” unijnej gospodarki. Na odzyskanie konkurencyjności przez UE potrzeba nawet 800 mld euro rocznie.
Dlatego – jego zdaniem – konieczna jest emisja na wielką skalę wspólnego długu przez UE. Proponuje wprowadzenie unijnego nadzoru nad rynkami finansowymi. I radzi taką reformę polityki konkurencji, aby doprowadzić do konsolidacji nawet najbardziej wrażliwych sektorów gospodarki, jak przemysł obronny.