Irena Lasota: Onuce

65 proc. ludności Federacji Rosyjskiej uważa barbarzyństwo tortur za normalne. Taka postawa stwarza jednak problemy.

Publikacja: 05.07.2024 17:00

Irena Lasota: Onuce

Foto: AFP

Nieliczni jeńcy czy raczej zakładnicy ukraińscy wypuszczani przez Rosję wyglądają, nawet po kilku miesiącach, jak byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Wypuszczani są po wielu tajnych negocjacjach, w zamian za rosyjskich jeńców i najprawdopodobniej za różne ustępstwa i przywileje ze strony najbogatszych państw arabskich. Dziesięciu więźniów wypuszczonych w końcu czerwca zawdzięcza swoją wolność negocjacjom Watykanu, ale i w tym wypadku nie znamy warunków ich zwolnienia. Dlaczego Watykan? Z kim negocjował? Jaka była stawka? Nie wiadomo. Ale i tak dobrze się stało.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Drugiego Babla nie będzie

Wśród wypuszczanych są nie tylko żołnierze, ale i więźniowie polityczni, jak na przykład Nariman Dżelal, wiceprzewodniczący Medżlisu (oficjalnej rady naczelnej) Tatarów krymskich. Dżelal został na Krymie po anszlusie w 2014 r. i prowadził jawną działalność. Pół roku przed wojną pojechał do Kijowa, gdzie szeroko informował o sytuacji na Krymie i ku zdumieniu wielu – wrócił na półwysep. Skazany w pokazowym procesie na 17 lat więzienia za rzekomy terroryzm jest już wolny, ale dwaj inni krymscy Tatarzy skazani wraz z nim na podstawie sfałszowanych dowodów pozostają ciągle w rosyjskim gułagu. Jego współoskarżeni byli torturowani, przyznali się do wszystkich zarzutów, a potem odwołali je na procesie.

 Ludzie się przyzwyczajają. Rosjanie się przyzwyczajają. Cztery lata temu około 70 proc. Rosjan twierdziło, że nie popiera tortur, w żadnym wypadku. Dziś jest ich tylko 35 proc.

Tortury Ukraińców żołnierzy i ludności cywilnej są powszechnie znane. Mamy naoczne zeznania świadków, autopsje ofiar i  – co normalne, ale okropne – im więcej ich jest, tym mniej się o nich słyszy. Ludzie się przyzwyczajają. Rosjanie się przyzwyczajają. Cztery lata temu około 70 proc. Rosjan twierdziło, że nie popiera tortur, w żadnym wypadku. Dziś jest ich tylko 35 proc. To znaczy, że 65 proc. ludności Federacji Rosyjskiej uważa barbarzyństwo za normalne. Taka postawa stwarza jednak problemy. By utrzymać linię frontu, Putin zaciągał do armii więźniów, nawet skazanych za – także wielokrotne – morderstwa. Wiadomo, że wielu z nich zasłużyło się na froncie i wraca do swoich miast i wsi, i morduje nadal, o czym piszą oficjalne gazety. Tym razem mordują cywilów. Ale żołnierze rosyjscy na froncie już się napatrzyli i na wagnerowców, i innych degeneratów, i sami się nauczyli.

Strielajut po swoim. Strzelają do swoich. Niezależne źródła, w tym „Nowaja Gazeta”, podają dane z sądów wojskowych, z których wynika, że w samym 2023 roku wydano ponad 300 wyroków za strzelanie do swoich, zwłaszcza oficerów. Na YouTubie można było obejrzeć rosyjskiego oficera przywiązanego do drzewa podczas ukraińskiego ostrzeliwania. Tym razem oficer był podobno OK. Przywiązano go na rozkaz dowództwa za to, że skarżył się na złe zaopatrzenie swojego oddziału, krytykował, że jego żołnierze muszą za własne pieniądze kupować buty. I pewnie też onuce. Więc, gdy im kazano, ci sami żołnierze przywiązali go do drzewa. Nie wiadomo, czy oficer przeżył, i nie wiadomo nawet, czy żołnierze otrzymali za swój wyczyn buty. Czy choćby onuce.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Czerwona pajęczyna

Podczas wojny w Wietnamie w amerykańskim angielskim języku powstało słowo „fragging”. Pochodzi ono od nazwy granatu odłamkowego (fragmentation grenade). Ten rodzaj granatu był ulubionym sposobem pozbywania się nielubianych oficerów, zabójstwo najłatwiej uchodziło wtedy za przypadkową śmierć. Między 1969 a 1972 r. udokumentowano 904 takie przypadki w Wietnamie. Wywiad amerykański utrzymuje, że w czasie rosyjskiej wojny w Afganistanie było jeszcze więcej takich przypadków. Ale i wojna trwała tam dłużej, bo prawie dziesięć lat.

O torturach wiadomo dużo, ale nie o wszystkim jest łatwo pisać. Tak samo było w czasie dwóch wojen czeczeńskich. Bicie, głodzenie, trzymanie w lochach, nieudzielanie pomocy lekarskiej, które kończy się gniciem i amputacją kończyn, gwałty na kobietach, a nawet małych dziewczynkach czy staruszkach uchodzą dziś za normalne zachowanie żołnierzy Federacji Rosyjskiej. Mniej wiadomo i mniej mówi się o gwałtach dokonywanych na mężczyznach i o kastrowaniu ich. Zazwyczaj na oczach innych jeńców.

Ta wojna, tak jak wszystkie inne, kiedyś się skończy. Jakiekolwiek będą traktaty pokojowe, Rosja będzie zawsze tą przegraną stroną.

Nieliczni jeńcy czy raczej zakładnicy ukraińscy wypuszczani przez Rosję wyglądają, nawet po kilku miesiącach, jak byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Wypuszczani są po wielu tajnych negocjacjach, w zamian za rosyjskich jeńców i najprawdopodobniej za różne ustępstwa i przywileje ze strony najbogatszych państw arabskich. Dziesięciu więźniów wypuszczonych w końcu czerwca zawdzięcza swoją wolność negocjacjom Watykanu, ale i w tym wypadku nie znamy warunków ich zwolnienia. Dlaczego Watykan? Z kim negocjował? Jaka była stawka? Nie wiadomo. Ale i tak dobrze się stało.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
„Pikit”: Ile oczek, tyle stworów
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Bałkan elektryk
Plus Minus
Ta gra nazywa się soccer
Plus Minus
Leksykon zamordysty
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Plus Minus
Ateizm – intronizacja ludzkiej pychy
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?