Jestem ogromnym fanem konwencji bawienia się kostiumem i epoką, a także dobrego, kąśliwego dialogu. I właśnie dlatego bardzo trafił w mój gust serial „1670”. Uwielbiam w nim tę bezczelność i bezkompromisowość, a także świetną zabawę językiem. Całość została fantastycznie wyreżyserowana przez Macieja Buchwalda.
Produkcją, która również bawi się konwencją historyczną i powieścią łotrzykowską, jest „Kos” Pawła Maślony. Film ma w sobie coś ze stylistyki obrazów Quentina Tarantino, pewną nutę szaleństwa i napięcia między bohaterami. Tutaj również usłyszymy mięsiste dialogi oraz zobaczymy zabawę konwencją, w tym przypadku XVIII wiekiem. Cieszę się, że sięgamy do coraz śmielszych, nowych i niewyeksploatowanych tematów, gatunków i elementów z naszej historii. Tu wspomnę jeszcze o serialu, na który czekam z niecierpliwością, a mianowicie na „Tatuażystę z Auschwitz”.
Czytaj więcej
Kiedy obrazy Zagłady stają się elementem popkultury, kicz wypłukuje z nich śmierć, zastępując ją tanim pocieszeniem. Mierność i tandeta jednak świetnie się sprzedają, dlatego w kontrze potrzebujemy wybitnej fikcji.
Obejrzałem ostatnio w ramach Warszawskich Spotkań Teatralnych spektakl „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”. Świetna, poruszająca produkcja na temat eutanazji. Jest to dziennik z ostatnich miesięcy niezwykłej relacji syna i odchodzącego ojca, który choruje na raka. Całość utrzymano w tonie czarnej komedii z naciskiem na rozbudzenie świadomości i próbę podjęciach trudnych odpowiedzi na temat związany z eutanazją. Czy jest dopuszczalna? W jakich warunkach? Czy to grzech, a może czasami najwyższy akt humanitaryzmu i przyzwoitości? Ciągle temat tabu w naszym kraju.
Aktualnie pracuję z zespołem nad spektaklem „2:22” w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. To połączenie horroru, thrillera oraz komedii. Sztuka jest bardzo kameralna, wszystko dzieje się w jednym pomieszczeniu. Nazwałbym to komedią z nutą paranormal activity. Na pewno jest inna, ciekawa. Wszystkich serdecznie zapraszam na premierę 9 września w warszawskim Teatrze Polonia. A jeszcze dodam, że w grudniu będzie można obejrzeć „Karnawał Warszawski” w reżyserii Sławomira Narlocha w stołecznym Teatrze Komedia. To będzie wodewil w oldschoolowym wydaniu z muzyką na żywo. Tak wygląda moja teatralna mapa, a ja sam czekam na nowe, również filmowe wyzwania.