Sześć odcinków „Tatuażysty z Auschwitz” przekonało mnie, że pobyt w obozie był do wytrzymania. Gdybym był odważny, ostrożny i sprytny, we właściwej chwili wyszeptał prośbę i poparł ją łapówką, przeszedłbym – jak Lale (Ludwig), tytułowy bohater, i jego ukochana Gita – przez „piekło” najsłynniejszego z obozów hitlerowskich, jedynie z dala obserwując kominy krematoriów.
W nowym serialu – jak zwykle w produkcjach o wojnie – pasiaki więźniów są czyste, podobnie jak rany, które rzadko zagrażają życiu. Aktorzy grają kompetentnie, ale nie potrafią zagrać stresu pourazowego; nie wyglądają też na wygłodzonych, raczej na smutnych przebierańców. Niemiec potrafi zastrzelić więźnia choćby z kaprysu, jednak kapo da się udobruchać, więc kochankowie przeżywają obóz, by spotkać się w ojczyźnie i żyć potem długo i szczęśliwie. Kątem kamery widzimy umieranie w wagonie bydlęcym, pobyt w karcerze, śledztwo (niezbyt brutalne) i poród w baraku; omijamy jednak zbyt krwawe epizody.
Stary Lale ze śmiechem opowiada niektóre etapy obozowego romansu, jak najpiękniejsze chwile młodości. Tatuażysta jedynie nawiązuje do komór gazowych, ale o nich nie mówi, pokazując tylko obóz koncentracyjny jako miasto więźniów, miejsce potworne, lecz wyobrażalne – i znośne. Twórcy nie chcą tak naprawdę widzieć Zagłady; komora gazowa to tylko słowa, zresztą niewypowiedziane. Popularny mit o Auschwitz cechuje higiena i bezpieczeństwo; nadaje się dla osób, które chcą się wzruszyć, przestraszyć, popłakać – i wrócić do codzienności.
Czytaj więcej
Większość dzisiejszej kultury to łatwy kicz, obniżona do poziomu mas imitacja sztuki. To jednak permanentny stan rzeczy. Dlatego kulturę, z małymi wyjątkami, warto pozostawić samej sobie. Artysta poradzi sobie bez pomocy państwa.
Jak Heather Morris pisała „Tatuażystę z Auschwitz”. „Nawet nie odwiedziła byłego obozu”
Tatuażysta z Auschwitz” to adaptacja wydanej w 2018 r. książki Heather Morris, nowozelandzkiej pracownicy społecznej, która spisała wspomnienia słowackiego Żyda Lalego Sokołowa (1916–2006). Zajmował się on w obozie tatuowaniem numerów na przedramionach nowo przybyłych mężczyzn i kobiet. Zakochał się w Gicie Furman, jednej z więźniarek, udało im się przeżyć obóz, spotkać się po wojnie i założyć rodzinę. Książka Morris sprzedała się w 13 mln egzemplarzy na całym świecie, w Polsce sprzedano podobno co najmniej 250 tys. egzemplarzy. Na portalu Lubimy Czytać ma rating 7,2/10 na bazie 17,5 tys. ocen.