Ostatnio przeczytałem książkę „Choroba idzie ze mną. O psychiatrii pozaszpitalnej”. Jest to reportaż Anny Kiedrzynek, o tematyce, którą rzadko się porusza, czyli o tym, jak pacjenci radzą sobie z chorobami psychicznymi, ale już po opuszczeniu szpitala. Książka opowiada o losach pacjentów bez udziału instytucji. Autorka pokazuje również, jak walczyć z tego typu problemami. Z natury mam problem z reportażami, ponieważ w tego typu literaturze bardzo ważny jest autor, który pisze o swoich emocjach i uczuciach. W tej książce skupiono się na bohaterach, jest w tym wszystkim bardzo surowy i bezpośredni przekaz. Bardzo mnie poruszyła ta lektura.
Jestem również dużym wielbicielem poezji. Najbardziej cenię tu Tadeusza Różewicza. Był to poeta, który w najbardziej wstrząsający sposób opisywał rzeczywistość bez Boga. Był w tym bardzo uderzający. Czytam również poetów młodszego pokolenia i tutaj szczególnie chciałbym wyróżnić Tadeusza Dąbrowskiego. Jego poezja jest bardzo duchowa, metafizyczna, co jest rzadko spotykane u twórców tej generacji.
Czytaj więcej
W swoim debiucie Marcin Oskar Czarnik miesza queerowe profanum z sacrum ludowego katolicyzmu. Jednak ten świat wiejskiej pobożności traktowany jest przez niego z przedziwną czułością. Profanacja tak, ale pro-fun-acja już nie.
Jakiś czas temu widziałem spektakl „Trzy epizody z życia rodziny” w Nowym Teatrze w Warszawie. Twórcą jest Markus Ohrn. To poruszająca opowieść o przemocy w rodzinie, a także o jej ukrywaniu. Reżyser robi rzecz zdumiewającą, mianowicie poruszając tak poważny temat, wplata elementy groteski, np. postacie grają w ogromnych maskach. Można tu dostrzec wręcz cyrkową konwencję z muzyką na żywo. Mamy tu ciekawe poczucie teatralnej sztuczności, ale nie mam tu na myśli psychologicznego narzucania emocji. Przechodzimy tu raczej w pewną prześmiewczą formę, ale to działa. Okazało się, że można ten temat przedstawić zupełnie inaczej, niż nam się wydaje. W tej formie jest to jeszcze bardziej przerażające.
W kinie widziałem „Strefę interesów” i oczywiście jest to film druzgocący. Ciekawe było dla mnie wykorzystanie dźwięku, który w pewnych momentach jest wręcz dodatkowym bohaterem. Często ten aspekt jest traktowany bardziej jako tło, natomiast tutaj odgrywa bardzo ważną rolę. Cała koncepcja jest tu bardzo interesująca.