Nie widzę końca kryzysu migracyjnego, jaki mamy w mieście. On zniszczy Nowy Jork – oświadczył na początku września burmistrz Eric Adams. Do ponad 8-mln metropolii w ciągu ostatniego roku przybyło ponad 110 tys. migrantów, głównie z Ameryki Południowej. Miasto nie nadąża z zapewnieniem im schronienia. Śpią na pryczach w tymczasowych noclegowniach, tworzonych w obiektach miejskich, które da się szybko zaadaptować na ten cel, a także w ogromnych namiotach rozstawionych w parkach. Zdarza się, że godzinami koczują w kolejkach na ulicach w oczekiwaniu na łóżko.
Coraz częściej przed schroniskami pojawiają się grupy protestujących nowojorczyków, zaniepokojonych niekontrolowanym napływem obcokrajowców, którzy na dodatek korzystają z pomocy socjalnej opłacanej przez podatników. Z obawy o swoje bezpieczeństwo nie chcą, aby w ich dzielnicach powstawały noclegownie dla setek obcych przybyszy. „To spokojna dzielnica. My nie wiemy, kim są ci ludzie” – takie argumenty słyszy się nagminnie.
Czytaj więcej
W Stanach Zjednoczonych nastąpił wysyp inicjatyw związkowych. Ich pojawianie się napędzają rosnące nierówności społeczno-ekonomiczne, uczucie bezsilności i brak poczucia bezpieczeństwa.
Prezent od Teksasu
Większość migrantów dostała się na teren Stanów Zjednoczonych przez południową granicę USA, która od lat przyciąga migrantów z wielu krajów Ameryki Południowej, gdzie działalność gangów, bieda, katastrofy naturalne i korupcja sprawiają, że nie czują się bezpiecznie. Do nierzadko zagrażającej życiu i wyczerpującej podróży na północ zachęca ich również amerykańskie prawo imigracyjne, które pozwala migrantom chcącym ubiegać się o azyl na przekroczenie granicy i już po stronie amerykańskiej czekać, aż przeładowane podaniami sądy imigracyjne rozpatrzą ich wnioski.
Niewiele dał obowiązujący przez trzy pandemiczne lata przepis Title 42, wprowadzony przez administrację Donalda Trumpa i zniesiony dopiero w maju bieżącego roku. Z uwagi na ochronę zdrowia publicznego przepis ten pozwalał służbom imigracyjnym na odsyłanie do krajów pochodzenia dużej części przybyszów. Title 42 miał jednak wiele wyjątków. W rezultacie tysiące obywateli krajów Ameryki Południowej z miesiąca na miesiąc pojawiały się w przygranicznych miejscowościach w republikańskim Teksasie, gdzie nastroje społeczne i retoryka polityczna nie sprzyjają migrantom.