Inaczej wygląda to ze strony pracodawców. Pracownicy zrzeszeni kosztują więcej, trudno ich zwolnić, przysługują im – hojne jak na Amerykę – urlopy oraz zwolnienia chorobowe, a przede wszystkim ostro negocjują kontrakty.
Gdy jesienią 2017 r. związek zawodowy chcieli założyć dziennikarze w nowojorskim oddziale portalu informacyjnego DNAinfo, jego prezes, miliarder Joe Ricketts, w ciągu jednego dnia zamknął chicagowski oddział, zdejmując z sieci portal i wysyłając pracowników na zasiłek dla bezrobotnych. Tłumaczył, że nie jest w stanie podołać wyższym kosztom utrzymania firmy wynikającym z utrzymania pracowników zrzeszonych w związkach.
Korporacje zawsze się bronią. Zakazują kampanii podczas godzin pracy, mówią pracownikom, aby głosowali na „nie” i zakazują rozdawania ulotek pod pretekstem, że potem zaśmiecają otoczenie.
Sieć sklepów Target już zaczęła szkolić kierowników w sposobach gaszenia inicjatyw związkowych. Na Staten Island Amazon złożył ponad 20 sprzeciwów, m.in. oskarżając organizatorów związkowych o atakowanie i zastraszanie pracowników, którzy nie popierali pomysłu zrzeszenia się. Apple zatrudnił prawników z kancelarii Littler Mendelson specjalizujących się w działaniach antyzwiązkowych. Ta sama kancelaria została zatrudniona przez Starbucksa, a w 2014 r. przez McDonald’s.
Gdy pracownicy w Bessemer w Alabamie zaczęli kampanię związkową, kierownictwo sięgało po wszystkie możliwe sposoby, by ją utrudniać. „Wchodząc i wychodząc z pracy, kazali nam iść w rzędzie, sześć stóp jeden od drugiego, tak abyśmy nie mogli rozmawiać, zakazali wsiadania do samochodów współpracowników i rozmów podczas przerw. Tu nie chodziło o trzymanie dystansu z powodu pandemii” – mówi bohaterka podcastu „The Daily”. W końcu na wniosek Amazona przyspieszone zostały zmiany świateł przy wyjeździe z kompleksu, by organizatorzy związkowi nie mogli rozmawiać z pracownikami czekającymi na zielone światło i wręczać im ulotek. Amazon zatrudnił też konsultantów, którzy wewnątrz magazynu prowadzili akcję antyzwiązkową. Rozsyłali esemesy, rozwieszali ogłoszenia oraz zbierali pracowników na prezentacje, tłumacząc, dlaczego związki zawodowe nie są dobrym pomysłem.
W USA strach przerodził się w agresję
Nie wszyscy akceptują nakaz noszenia masek. W Oklahoma City klientka zaczęła strzelać z tego powodu do obsługi McDonalda, w Kolorado mężczyzna postrzelił kucharza, zginęło kilku ochroniarzy. Protestujący przeciwko ograniczeniom wdarli się do parlamentu stanowego w Michigan. Gwałtownie przybywa ofiar przemocy rodzinnej.
Odwaga płynie z Amazona
Antyzwiązkowe kampanie korporacyjne zazwyczaj opierają się na argumentach, że związki zawodowe zbierają opłaty członkowskie, a potem nie słuchają skarg i bolączek pracowników. – Jako korporacja uważamy, że związki zawodowe nie są najlepszym rozwiązaniem dla naszych pracowników. Skupiamy się na komunikacji z naszą załogą, by stale ulepszać warunki pracy – mówi rzeczniczka Amazona Kelly Nantel.
Stąd kampanie prowadzone przez organizatorów z zewnątrz są w obecnych czasach mniej skuteczne niż te inicjatywy oddolne, w których pracownicy sami tworzą związek zawodowy. W ten sposób z powodzeniem organizują się pracownicy Amazona na Staten Island oraz Starbucksa w całym kraju, w przeciwieństwie do kolegów z Walmartu, McDonald’s czy Burger Kinga.
– Żeby odnieść sukces, trzeba organizować się oddolnie. Nie z zewnątrz – powtarza Smalls, który na Staten Island zrzeszył 10 tys. pracowników w Amazon Labor Union (ALU). – To nowe podejście do organizowania się. Stara szkoła to były duże związki zawodowe działające w XX wieku. ALU reprezentuje nową twarz, nowy styl organizowania się w XXI wieku, gdzie młodzi ludzie biorą sprawy w swoje ręce i dają władzę pracownikom – mówi Smalls.
Udało im się to bez pomocy profesjonalnych organizatorów związkowych oraz bez większych nakładów finansowych – zebrali zaledwie 120 tys. dol. na GoFundMe, co jest kroplą w morzu w porównaniu z 4,3 mln dol., jakie Amazon wydał, żeby ugasić wysiłki związkowe w swoich placówkach.
Natomiast Smalls stał się gwiazdą sektora związkowego. Spotkał się już z członkami Kongresu, brał udział w pikiecie z lewicową kongresmenką Alexandrią Ocasio-Cortez, Berniem Sandersem, wystąpił w „The Daily Show” z komikiem Trevorem Noah, przemawiał obok liderki ruchu robotniczego Dolores Huerty oraz udziela porad innym związkowcom. „Wszystkie związki zawodowe powinny cieszyć się z tego zwycięstwa, bo toruje ono drogę szerszemu ruchowi związkowemu przeciwko takim potentatom jak Amazon” – powiedział w magazynie „Time” Sean O’Brien z Teamsters Union. Randi Weingarten z wpływowego American Federation of Teachers obiecała już ponad 100 tys. dol. wsparcia.
Sukcesy Smallsa w JFK8 w Amazonie oraz pracowników Starbucksa dodają animuszu innym. – Pracownicy Starbucksa nie dali się zastraszyć, to i ci w Apple'u się nie dadzą – mówią przedstawiciele związku zawodowego Communications Workers of America, w ramach którego chcą zrzeszyć się apple’owcy. I takie nastawienie panuje we wszystkich miejscach, gdzie pojawia się ostatnio inicjatywa związkowa.
Aleksandra Słabisz z Nowego Jorku