Irena Lasota: Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?

Ostatnio pisałam swój felieton post factum. Teraz piszę, gdy powódź jeszcze trwa i nie wiadomo, kiedy ani jak się zakończy.

Publikacja: 19.09.2024 10:00

Spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku, kwiecień 2024 r.

Spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku, kwiecień 2024 r.

Foto: REUTERS/David 'Dee' Delgado/File Photo

Będąc na drugiej półkuli, można właściwie tylko śledzić wypadki i ewentualnie przesłać pomoc finansową. Oczywiście, można też oglądać w internecie przerażające nagrania ze zdewastowanych miast i miasteczek. Jako swoisty wyraz duchowej solidarności obejrzałam raz jeszcze serial „Wielka woda” z 2022 r., stworzony przez Jana Holoubka i całą ekipę współreżyserów, scenarzystów, pomysłodawców i wspaniałych aktorów. Jak każde prawdziwe dzieło serial nie jest jednoznaczny i poddaje się różnym interpretacjom. Jedni widzieli w tym przede wszystkim ludzkie tragedie, inni społeczną solidarność, inni jeszcze niezdarność władz, które dopiero wychodzą z komunistycznego, zatem nieudolnego zarządzania kryzysami. Ciekawe, jak będzie wyglądało polityczne i artystyczne rozliczenie obecnego kryzysu.

„Wielka woda” i obraz Polaka

Przez „Wielka wodę” znalazłam się jakieś dwa lata temu w specyficznych kłopotach. Byłam zaproszona do udziału w panelu „Obraz Polaka w zagranicznych filmach i mediach audiowizualnych”. Ja łączyłam się zdalnie, a reszta panelistów w ładnej sali w Warszawie. Gdy moi rozmówcy mówili, że polska sztuka filmowa jest nie tylko nieznana, ale nawet odrzucana w Ameryce, powiedziałam, że skąd znowu, przecież to zależy od poziomu tej sztuki i jej uniwersalności. Jako przykład wymieniłam właśnie „Wielką wodę”, która była wtedy na pierwszym miejscu oglądalności na amerykańskim Netfliksie. Nie zdawałam sobie sprawy z dwóch spraw. Po pierwsze, istnieje od dawna tendencja, zwłaszcza wśród amerykańskiej Polonii, że powinniśmy być doceniani jako Polacy w ogóle, a nie jako jakieś tam zasługujące na to pojedyncze przypadki. Klasyczny przykład to Zbigniew Brzeziński, co do którego panowała opinia, że nie jest on darem dla Polonii, bo po prostu jest bardzo dobry.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi

Drugim najważniejszym krytycznym punktem było to, że nasz skromny panel stanowił część dwudniowej konferencji promującej wydaną właśnie książkę Danushy V. Goski „Biegański: Stereotyp Polaka bydlaka w stosunkach polsko-żydowskich i amerykańskiej kulturze popularnej” dotyczącą stereotypu przedstawiania Polaków i innych mieszkańców Europy Wschodniej jako głupich, agresywnych, silnych, fanatycznie nacjonalistycznych i pełnych nienawiści. Autorka, która pochodzi z małego i jednego z najgorszych college’ów na wschodnim wybrzeżu, jest w Ameryce całkiem nieznana, ale w Polsce i w różnych polonijno-patriotycznych organizacjach uchodzi za wielki autorytet. Tylko że nawet jej wyznawcy nie bardzo wiedzą, kim jest ten Biegański, chodzący zwykle w parze ze Stanleyem Kowalskim, bohaterem „Tramwaju zwanego pożądaniem”. Pisałam już kiedyś, że są notatki Tennessee Williamsa, z których wynika, że wahał się, czy brutalny bohater grany przez młodego Marlona Brando ma być Irlandczykiem, Włochem, czy Polakiem. Padło na Polaka, bo tak nazywał się sympatyczny sklepikarz, którego Williams zapamiętał z Chicago. Jednym słowem, po mojej wypowiedzi o „Wielkiej wodzie” zapanowała chwila zadumy i dostałam odpowiedź, że serial nie pokazuje Polaków w dobrym świetle, zwłaszcza że nie pokazano kluczowej roli Kościoła, który odegrał istotną rolę w mobilizacji społeczeństwa. Raz jeszcze zrozumiałam, że czegoś nie rozumiem i organizatorzy musieli być tego samego zdania, bo więcej już mnie nie zaprosili do żadnej dyskusji.

Donald Trump i Andrzej Duda będą się modlić w jednej świątyni, choć nasz prezydent powinien być na Dolnym Śląsku

A jak już jesteśmy przy temacie polsko-amerykańskim, to czytam właśnie wiadomość, że „były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump odwiedzi w niedzielę Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w New Britain Township w Pensylwanii. Tego samego dnia świątynię ma odwiedzić prezydent Andrzej Duda”. Mam nadzieję, że to dezinformacja. Trump jedzie do Pensylwanii zabiegać o głosy Polaków, do których niedawno zwracała się Kamala Harris w debacie i w spotach wyborczych. Ewentualna wspólna modlitwa Trumpa i Dudy może przeciągnąć wyborców polonijnych na stronę Trumpa.

Jeśli wygra Harris, nikt tego nie będzie pamiętał, a jeśli Trump, to w nagrodę zaoferuje Polsce kolejny zakup najdroższych na świecie samolotów F-35, które są jej zbędne. Polska zakupiła już 32 takie samoloty i zacznie je dostawać w małych dawkach za dwa lata. Modernizację należy zaczynać od skromniejszych i jednocześnie użytecznych zakupów. A prezydent powinien być w tym czasie na Dolnym Śląsku. Może będzie.

Będąc na drugiej półkuli, można właściwie tylko śledzić wypadki i ewentualnie przesłać pomoc finansową. Oczywiście, można też oglądać w internecie przerażające nagrania ze zdewastowanych miast i miasteczek. Jako swoisty wyraz duchowej solidarności obejrzałam raz jeszcze serial „Wielka woda” z 2022 r., stworzony przez Jana Holoubka i całą ekipę współreżyserów, scenarzystów, pomysłodawców i wspaniałych aktorów. Jak każde prawdziwe dzieło serial nie jest jednoznaczny i poddaje się różnym interpretacjom. Jedni widzieli w tym przede wszystkim ludzkie tragedie, inni społeczną solidarność, inni jeszcze niezdarność władz, które dopiero wychodzą z komunistycznego, zatem nieudolnego zarządzania kryzysami. Ciekawe, jak będzie wyglądało polityczne i artystyczne rozliczenie obecnego kryzysu.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Przydałaby się czystka