Patrzę na zdjęcia ryb, które wyrzuca martwa rzeka, patrzę na cytaty z nowego podręcznika dla liceum odzierające dzieci z godności, patrzę na te dwa zjawiska i choć wydają się całkiem nieprzystawalne, to jednak widzę spójność i zależność. Tak, widzę związek między martwymi rybami a treścią podręcznika do HiT-u. Widzę po prostu, jak wychodzi na wierzch już nie konserwatywna, antyeuropejska, a po prostu szkaradna twarz całej pisowskiej „elity”. Bo przecież dramat, jaki pociąga za sobą i śmierć rzeki, i wydanie tego podręcznika, nie wynika z czyjejś jednostkowej decyzji, pomyłki, głupoty. Wynika ze zgody całego zaplecza ludzi decydujących o naszym kraju, ludzi PiS. Tak, trzeba znaleźć sprawcę zatrucia rzeki, ale nie trzeba szukać, żeby wskazać tych, którzy utajnili nadpływającą katastrofę. Nie trzeba się rozwodzić nad zmianą kondycji moralnej prof. Wojciecha Roszkowskiego, żeby zadać sobie pytanie, ile osób czytało i dopuściło takie treści. Nie mają więc żadnego znaczenia poszczególne dymisje – zdymisjonować należałoby całe zaplecze ludzi uwikłanych, niekompetentnych, a przede wszystkim pozbawionych ludzkich uczuć.
Czytaj więcej
W ostatnim czasie chętniej poznaję fakty, niż zachwycam się iluzją literatury pięknej.
Kiedy się nad tym zastanawiam, zadaję sobie kolejne pytanie: czy pierwsze akty rozbicia demokratycznego państwa, jak zamknięcie przed posłami opozycji Sali Kolumnowej podczas głosowania z 16 grudnia 2016 r., ma jakiś związek z martwymi rybami i skandalicznym podręcznikiem? Otóż moim zdaniem tak, ma to ścisły związek. Po prostu nikt uczciwy, kompetentny i rozumny nie wejdzie w szeregi takiej partii, a zatem nikt taki nie będzie stanowił zaplecza, które decyduje o Polsce. Po drugiej wojnie, kiedy powstało PZPR, wielu ludzi zapisało się do tej partii, tłumacząc sobie i innym – „jeśli nie będę się dokładał do budowy państwa, angażując swoją wiedzę, to zaplecze będą stanowić tylko ludzie niekompetentni”. Był to więc pewien rodzaj desperackiego patriotyzmu i najczęściej kończył się rzuceniem legitymacji. Może więc kiedy zagrożenie PiS-em stało się realne, każdy, kto ma choć trochę wyobraźni, powinien był się do PiS zapisać i tą drogą, na zapleczu, powstrzymywać drastyczne decyzje? Tak, takie nawet myśli przychodzą mi do głowy.
Po drugiej wojnie, kiedy powstało PZPR, wielu ludzi zapisało się do tej partii, tłumacząc sobie i innym – „jeśli nie będę się dokładał do budowy państwa, angażując swoją wiedzę, to zaplecze będą stanowić tylko ludzie niekompetentni”.
Oczywiście czym innym było obywatelstwo w Polsce Ludowej z wojskiem radzieckim w obrębie granic, a czym innym w Polsce po 1989 r., z wolną prasą i jawną opozycją. Po wojnie szanse na zmiany ustroju były zerowe, dzisiaj mamy prawo oczekiwać zmian w kolejnych wyborach. Wejście w szeregi partii jako piąta kolumna po prostu wiązałoby się z osłabieniem opozycji i moralnym zamieszaniem. Sytuacja dzisiaj jest jednak krytyczna. Utajnienie sytuacji na Odrze, odcinanie prawdy od publicznej świadomości w imię ratowania partii, poskutkowało niszczeniem przyrody kraju. Tekst, że dzieci „normalne” to tylko te wychowane w rodzinie, może zniszczyć psychikę najmłodszego pokolenia.