Joanna Szczepkowska: Niepewna książka „na prąd”

W ostatnim czasie chętniej poznaję fakty, niż zachwycam się iluzją literatury pięknej.

Publikacja: 22.07.2022 17:00

Joanna Szczepkowska: Niepewna książka „na prąd”

Foto: AdobeStock

W moim czytaniu dokonała się rewolucja. Po prostu nie ciągnie mnie do literatury pięknej. Mam poczucie, że nawet największe dzieła to dodawanie świata do świata, a rzeczywistość jest po prostu ciekawsza. Czytam tylko to, co pomaga mi ją zrozumieć. Na przykład „Sapiens. Od zwierząt do bogów”. Niedawno skończyłam też książkę Aleksandry Lipczak „Lajla znaczy noc”. To jedna z wielu reportażowych książek, które chętnie czytam, bo wychodzą poza nasz europejski sposób myślenia, w gruncie rzeczy bardzo niewielkiej części świata.

Literaturę faktu czytam najczęściej przed ekranem laptopa, na który ściągam tam książki, ale to jest inne czytanie niż kiedyś. Na przykład śledząc na ekranie tekst „Hebanu”, zatrzymuję się i zaczynam szperać w internecie na temat, o którym Ryszard Kapuściński tylko napomyka. Jestem też zafascynowana początkiem XX wieku, czytam biografie naukowców, takich jak Wilhelm Röntgen, Henri Becquerel, Maria Skłodowska-Curie. Historie ich odkryć są fascynujące i czasem rządzą się przypadkiem, więc jest w nich posmak powieści ze zwrotami akcji. Często zatrzymuję kartę książki na ekranie i wyszukuję w sieci więcej szczegółów, np. na temat minerałów czy fenomenu atomu. Można powiedzieć, że raczej badam, niż czytam, chętniej poznaję fakty, niż zachwycam się iluzją.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: System czy naród

Można pomyśleć, że moja „rewolucja” to jeden z wielu dowodów na to, że papier przegrywa z ekranem. Nie wydaje mi się jednak, żeby książka papierowa zupełnie zanikła. W naszych trudnych czasach trzeba być ostrożnym z uzależnieniem się od życia „na prąd”. Książki papierowe będą obecne, chociaż mam wrażenie, że teraz piszą wszyscy i nie wiadomo, czy zaraz nie będzie więcej pisarzy niż czytelników. Łatwo teraz wydać książkę własnym nakładem i wielu to robi, drukując po kilkanaście egzemplarzy dla rodziny i znajomych. Taka książka z własnym życiorysem to coś więcej niż rodzinna fotografia – to przedmiot o szczególnej wartości duchowej. Zdarzyło mi się czytać takie amatorskie opowieści i chociaż nie są zachwycające literacko, to mają walor dokumentu i niewątpliwie składają się na obraz epoki. Ja zresztą też czytam stare pamiętniki, listy, zapiski.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Franciszek i obojętność

Obecnie jednak najczęściej czytam po prostu opisy bieżących zdarzeń. Żadna literatura tego nie zastąpi. Na przykład takie zdanie: „Nie należy odkładać życia na później”. Przeczytane w powieści może się wydawać banalną sentencją, ale nie jest nią, kiedy czyta się takie słowa wypowiedziane przez Ukrainkę, która bierze ślub niedługo po tym, jak wybuch urwał jej obie nogi. Takie słowa zostają na dłużej niż najpiękniejsze frazy literackie. Może rzeczywistość w końcu się ustabilizuje do tego stopnia, że wrócę pod koc z dobrą powieścią w rękach. Ale na razie tylko fakty.

W moim czytaniu dokonała się rewolucja. Po prostu nie ciągnie mnie do literatury pięknej. Mam poczucie, że nawet największe dzieła to dodawanie świata do świata, a rzeczywistość jest po prostu ciekawsza. Czytam tylko to, co pomaga mi ją zrozumieć. Na przykład „Sapiens. Od zwierząt do bogów”. Niedawno skończyłam też książkę Aleksandry Lipczak „Lajla znaczy noc”. To jedna z wielu reportażowych książek, które chętnie czytam, bo wychodzą poza nasz europejski sposób myślenia, w gruncie rzeczy bardzo niewielkiej części świata.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS