Joanna Szczepkowska: Franciszek i obojętność

Po wypowiedzi papieża Franciszka o „szczekaniu NATO wokół Rosji" zamieściłam krótki komentarz w portalu społecznościowym. Nie chciałabym teraz skupiać się na jego treści, bardziej interesujące są komentarze pod moim tekstem. Zdecydowana większość komentujących nie wyrażała ani oburzenia, ani zgorszenia słowami głowy Kościoła. Zdecydowana większość zdradziła po prostu zniechęcenie, oddalenie, całkowitą rezygnację z więzi z Kościołem. Ton tych wypowiedzi nie miał znamion walki wewnętrznej, jaka towarzyszy trudnym decyzjom. Odejście od Kościoła nie jest tu okupione niczym, nie jest żadną cezurą w życiu duchowym. To coś w rodzaju machnięcia ręką.

Publikacja: 13.05.2022 17:00

Joanna Szczepkowska: Franciszek i obojętność

Foto: AFP

Z większości tych komentarzy wynika, że Kościół jako hierarchiczna instytucja po prostu przestał robić wrażenie. Dlatego też papież Franciszek rozliczany jest ze swoich słów jako jednostka, człowiek o takich, a nie innych cechach, które generują głupie bądź mądre wypowiedzi. Jest jakby wykrojony z Kościoła, a nie wtopiony weń, jak wszyscy jego poprzednicy. Nie będzie nawet przesadą ustawienie go w rzędzie postaci celebryckich, omawianych tym samym językiem, jakim omawia się stroje na galach filmowych. Hierarchie ludzi i zdarzeń są tak pomieszane, jak wiadomości na ekranach komórek, gdzie przesuwając palcem, można zobaczyć zdjęcia zabitych w Ukrainie i zaraz potem fotografię aktorki, która właśnie obcięła grzywkę i martwi się, że traci fanów. Tak po prostu jest, żyjemy w świecie, który powagę miesza z niepowagą i stwarza lekkostrawną papkę. Można więc po prostu wpuścić Kościół w tę mieszaninę, aż zniknie ze sfery naszych potrzeb.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Wojna nigdy nie jest daleko

Rzecz w tym, że kościół to miejsce. Jeśli, nie daj Boże, zagrożenie, z jakim się dzisiaj stykamy, przekroczy nasze granice, wielu z nas tam właśnie pójdzie, gdzie jest miejsce wspólnej modlitwy. Bo tak naprawdę wielu z nas nawet nieświadomie pozostaje przy wierze w siłę modlitwy. Kościół jako miejsce jest zatem zwłaszcza teraz potrzebny, ale coraz trudniej poradzić sobie z cieniem, jakim się kładzie na nim moralna niejednoznaczność. To po prostu zaburza zaufanie do tego miejsca. Papież długo nie nazywał oczywistego sprawcy morderstw w Ukrainie. Zbyt zawiłe dla zwykłego odbiorcy są próby tłumaczenia go od strony dyplomatycznych powinności Watykanu czy argentyńskiego pochodzenia Franciszka i dystansu do Europy. To naprawdę zbyt skomplikowane w stosunku do prostoty piątego przykazania: nie zabijaj. Przecież gdyby rozpatrzyć chociaż jeden przypadek, chociaż jednego rosyjskiego żołnierza gwałcącego i zabijającego jedno dziecko, to jest to wymiar grzechu śmiertelnego.

Jeśli, nie daj Boże, zagrożenie, z jakim się dzisiaj stykamy, przekroczy nasze granice, wielu z nas tam właśnie pójdzie, gdzie jest miejsce wspólnej modlitwy. Bo tak naprawdę wielu z nas nawet nieświadomie pozostaje przy wierze w siłę modlitwy. Kościół jako miejsce jest zatem zwłaszcza teraz potrzebny, ale coraz trudniej poradzić sobie z cieniem, jakim się kładzie na nim moralna niejednoznaczność.

Nienazwanie sprawcy było naprawdę trudne do zrozumienia, ale jeszcze jakoś do przyjęcia w kategoriach chrześcijańskich. Prawdziwy szok wywołało zdanie, w którym papież Franciszek posługuje się nazwą NATO, czyli wskazuje przyczynę masowych morderstw, skupiając uwagę na Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, która przecież nie jest agresorem. NATO i jego szczekanie jest jedynym „powodem" wskazanym przez papieża z nazwy. Wszystko to jest wstrząsające choćby w obliczu słów biskupów Niemiec na 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej z kwietnia 2020 r. Ten dokument skruchy miał być znaczącym aktem dla sumienia Kościoła. Biskupi napisali: „Dziś ze smutkiem i wstydem patrzymy na ofiary i tych, których pytania egzystencjalne pozostały bez właściwej odpowiedzi w duchu wiary w obliczu zbrodni i wojny. W miarę upływu lat szczególnie haniebny jest fakt, że przez długi czas brakowało dostatecznej uwagi wobec cierpienia i ofiar innych".

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Bunt w środku gniazda

Brak odpowiedniej i czystej reakcji na zbrodnie hitlerowskie ze strony Kościoła został nazwany i surowo oceniony. List ten miał być czymś więcej niż aktem skruchy w stosunku do II wojny światowej. Miał być otwarciem na przyszłość i od tego dnia Kościół miał „domagać się od każdego rządu i w każdym państwie godności dla wszystkich ludzi, niezbywalnych praw człowieka, zasad moralnych w ładzie społecznym oraz wszystkiego, co służy zbawieniu dusz. Na nowo odkryliśmy, że przesłanie Ewangelii nie kończy się na granicy własnego kraju i solidarność w duchu chrześcijańskim nie ogranicza się do własnego narodu, a pokonanie wszelkich cierpień na świecie jest naśladowaniem Jezusa". Od tego listu minęły dwa lata. Historia się powtarza i daje Kościołowi sposobność do poprawy, ale to się nie dzieje. Czy za kilka lat powstanie nowy list pełen skruchy? Tylko że to już może na nikim nie robić wrażenia.

Z większości tych komentarzy wynika, że Kościół jako hierarchiczna instytucja po prostu przestał robić wrażenie. Dlatego też papież Franciszek rozliczany jest ze swoich słów jako jednostka, człowiek o takich, a nie innych cechach, które generują głupie bądź mądre wypowiedzi. Jest jakby wykrojony z Kościoła, a nie wtopiony weń, jak wszyscy jego poprzednicy. Nie będzie nawet przesadą ustawienie go w rzędzie postaci celebryckich, omawianych tym samym językiem, jakim omawia się stroje na galach filmowych. Hierarchie ludzi i zdarzeń są tak pomieszane, jak wiadomości na ekranach komórek, gdzie przesuwając palcem, można zobaczyć zdjęcia zabitych w Ukrainie i zaraz potem fotografię aktorki, która właśnie obcięła grzywkę i martwi się, że traci fanów. Tak po prostu jest, żyjemy w świecie, który powagę miesza z niepowagą i stwarza lekkostrawną papkę. Można więc po prostu wpuścić Kościół w tę mieszaninę, aż zniknie ze sfery naszych potrzeb.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS