Joanna Szczepkowska: Bunt w środku gniazda

Mój poprzedni felieton w „Plusie Minusie" opisywał spotkanie carycy Katarzyny i Diderota, który mimo wybitnego intelektu dał się oszukać imperatorowej. Używając wyrafinowanej sztuki manipulacji, caryca zwiodła erudytę i myśliciela Zachodu. Dlaczego do tego wracam?

Aktualizacja: 20.03.2022 15:36 Publikacja: 18.03.2022 17:00

Joanna Szczepkowska: Bunt w środku gniazda

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Oto w moskiewskiej telewizji dzieje się rzecz nie do wyobrażenia. Dzieje się w piekle wojny, którą rosyjska propaganda przetwarza na fałszywy obraz. Dzieje się wtedy, kiedy za samotne stanie na ulicy z pustą małą karteczką czeka nieuchronny areszt. Nie mówiąc już o zbiorowych protestach, po których aresztowani są traktowani brutalnie i bez możliwości obrony. Po tym, co dzieje się w Ukrainie, porównywanie Putina z Hitlerem nie jest żadnym nadużyciem. Możemy więc powiedzieć, że groza morderczej ideologii napędzana strachem ma swoje stery w publicznym, reżimowym przekazie.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Filozof i caryca

I oto nagle w samo centrum tej propagandy, w trakcie wiadomości oglądanych przez wszystkich Rosjan, wkracza piękna blondynka z wielkim plakatem. Jest na nim napisane wszystko to, co każdy z nas chciałby przekazać Rosjanom, co chcielibyśmy im napisać na niebie, żeby przejrzeli na oczy. Jak do nich dotrzeć, jak sprawić, żeby nie słuchali ślepo tej władzy? Świat jest bezradny wobec hipnozy propagandy i strachu. I nagle cud. Piękna blondynka z wielkim plakatem pośrodku studia największej rosyjskiej telewizji. Znika oczywiście po kilku sekundach i, jak donoszą media, zostaje od razu aresztowana.

Natychmiast po obejrzeniu tego wystąpienia, napisałam na swojej facebookowej stronie hymn pochwalny dla tej kobiety. Idąc na front, można mieć nadzieję, że się uniknie kuli. Idąc dzisiaj na walkę w pojedynkę do rosyjskiego studia, nadziei mieć nie można. To ryzyko wszystkich działań jawnie niepokornych. Od więzienia po truciznę. I nagle pracowniczka samego gniazda propagandy, w swoim mieszkaniu nagrywa wezwanie do protestów, oskarża Putina, potem wchodzi do studia i pokazuje rewolucyjny napis.

Idąc na front, można mieć nadzieję, że się uniknie kuli. Idąc dzisiaj na walkę w pojedynkę do rosyjskiego studia, nadziei mieć nie można. To ryzyko wszystkich działań jawnie niepokornych.

Napisałam: „największa bohaterka tego czasu". Pod moim wpisem zaczęły się jednak pojawiać komentarze pełne wątpliwości. Wczytałam się w nie. Rzeczywiście, jest mało prawdopodobne, żeby cokolwiek odbywało się na żywo, bez zwyczajowego opóźnienia. Robi się tak zawsze, żeby uniknąć choćby takich wydarzeń. Zaczęłam więc myśleć o tym wszystkim, jak śledczy. Załóżmy, że to jednak odbywa się bez opóźnienia. Przecież studio w czasie emisji jest opatrzone światłem zakazującym wejścia. Jak jest możliwe, żeby weszła tam nagle jedna z pracownic, redaktorka międzynarodowego działu, a więc ktoś raczej zza biurka niż z ekipy roboczej? Że weszła, jeszcze można jakoś zrozumieć, ale że weszła, trzymając tak ogromny prostokąt bristolu z wielkimi literami? Nie jest pogięty, nie był więc złożony, schowany. Gdzie i ile czasu stała z plakatem, zanim weszła przed kamery? Niemożliwe, żeby w studiu nie było człowieka odpowiedzialnego za przebieg wiadomości, który nie zauważyłby osoby blisko zasięgu kamery z takim plakatem. Jeszcze jedno nie jest możliwe. Dziennikarka czytająca wiadomości nie okazuje najmniejszego poruszenia tym, że ktoś stanął za jej plecami. Nie widzi? Słyszeć jednak musi. Choćby kroki. Maria Owsiannikowa zostawiła słynne już nagranie. Nie mówi, tylko czyta. Jest w tym coś dziwnie chłodnego. I jeszcze coś. Kiedy potem dziennikarka wychodzi z sądu przed kamery i mikrofony, informując o karze grzywny, oglądamy scenę całkiem cywilizowaną, europejską kobietę otaczają przyjaźni ludzie oficjalnie i bez strachu utożsamiający się z jej rewolucyjnymi wezwaniami. Coś tu się nie zgadza. I chyba coś ma się nie zgadzać. Tak by lubiła caryca Katarzyna.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Małe wesele

A może jest inaczej? Może po prostu ekipa telewizji moskiewskiej jest zaczynem rewolucji? Może takie jak moje wątpliwości tylko osłabiają energię buntu? Gdyby Rosjanie poszli za słowami Marii, uratowaliby świat od dramatu. Czy jednak to zdarzenie ma w sobie siłę rewolucji? Mam wrażenie, że powstała gwiazda, a tematem rozmów jest jej blask. Oby to, co piszę, okazało się niesprawiedliwe. Oby zgodnie z intencją obróciło się na dobre. Oby była bezpieczna. Niech ta gwiazda świeci, niech prowadzi, ja bym ją jednak jeszcze chroniła od szeregów rosyjskiej opozycji.

Oto w moskiewskiej telewizji dzieje się rzecz nie do wyobrażenia. Dzieje się w piekle wojny, którą rosyjska propaganda przetwarza na fałszywy obraz. Dzieje się wtedy, kiedy za samotne stanie na ulicy z pustą małą karteczką czeka nieuchronny areszt. Nie mówiąc już o zbiorowych protestach, po których aresztowani są traktowani brutalnie i bez możliwości obrony. Po tym, co dzieje się w Ukrainie, porównywanie Putina z Hitlerem nie jest żadnym nadużyciem. Możemy więc powiedzieć, że groza morderczej ideologii napędzana strachem ma swoje stery w publicznym, reżimowym przekazie.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena