Joanna Szczepkowska: Macron z Zełenskim jak w 1939 roku

Jedno zdjęcie Wołodymyra Zełenskiego i Emanuela Macrona ciągle nie daje mi spokoju. Przypomina 1939 rok.

Publikacja: 24.06.2022 17:00

Joanna Szczepkowska: Macron z Zełenskim jak w 1939 roku

Foto: afp

Widać na nim, jak prezydent Macron obejmuje Zełenskiego tak, jakby to były gratulacje z okazji ślubu. To zdjęcie, na którym prezydent Ukrainy patrzy w obiektyw, jakby pytał – widzicie to? Ten wdzięk, tę lekkość, ten uśmiech? Czy my jesteśmy na bankiecie, na którym spotkało się dwóch dobrze ustawionych facetów?

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Wojna nigdy nie jest daleko

Oglądam każdy szczegół tego zdjęcia, napięcie twarzy, dłoni, wyraz oczu i tych otwartych, jak u prezydenta Ukrainy, i tych przymkniętych, jak u Macrona. Moim zdaniem to zdjęcie jest kwintesencją epoki – jest odpowiedzią, a jednocześnie pytaniem. To echo wszystkich słabości – echo Jałty, echo tajnego spotkania w Abbeville, gdzie alianci zachodni zdecydowali o wstrzymaniu działań przeciw Niemcom mimo obowiązujących sojuszy.

Wiem, krytyka Zachodu jest nie w czas i nie na miejscu. Nie w czas, bo musimy się trzymać razem jako Europa, nie na miejscu, bo „Zachód u nas krytykują zwolennicy Polski antydemokratycznej i samolubnej”. Tyle tylko, że taka autocenzura blokuje ostrość widzenia, zniewala i zaciera granice prawdy. Prawda ma zresztą bardzo szerokie spektrum. Od najgłębszej i niepodważalnej, jak na przykład ból i strach, przez okrucieństwo, po prawdy układów politycznych. Kłamstwo zresztą też ma szerokie spektrum – od hipokryzji po zdradę.

Wołodymyr Zełenski na tym zdjęciu patrzy w obiektyw, jakby mówił – ten człowiek na mnie zawisł miłośnie w swoim pięknym garniturze, tak zawisł, jakby nie było prawdą, że prowadzi rozmowy z Putinem, jakby nie sprzeciwił się uznaniu mordu w Buczy za ludobójstwo, choć Bucza ludobójstwem jest. Zaleca po prostu ostrożność wypowiedzi. Konieczność układania się. Ujmująco jednak, jakby chodziło o pierwsze kroki walca, przytula mnie, który stawia swoje życie przeciw Putinowi jak każdy ukraiński żołnierz. Jest łaskaw mnie przytulić.

Moim zdaniem to zdjęcie jest kwintesencją epoki – jest odpowiedzią, a jednocześnie pytaniem. To echo wszystkich słabości – echo Jałty, echo tajnego spotkania w Abbeville, gdzie alianci zachodni zdecydowali o wstrzymaniu działań przeciw Niemcom mimo obowiązujących sojuszy.

Oczywiście, można iść za myślą Macrona – mamy przecież do czynienia z wściekłym niedźwiedziem, a drażnienie wściekłego niedźwiedzia jest głupotą. W tym wypadku można rozdrażnić nawet słowem „ludobójstwo”, a to może kosztować życie wielu ludzi. Oczywiście, że priorytetem jest uniknięcie wojny na skalę globalną, ale trudno mi się oprzeć wrażeniu, że Zełenski na tym zdjęciu jest jak Polak, który pyta, jak możliwe było osamotnienie Polski w 1939 roku mimo alianckich zobowiązań. To Polak, który pyta, jak można było w Jałcie oddać Polskę Stalinowi. Jest w jego oczach nawet jakiś rodzaj zdumionego rozbawienia tym tanecznym uściskiem Macrona. „Przecież rozmawiasz przez telefon z mordercą mojego narodu. Chcesz układania się za cenę... no właśnie, za jaką cenę?”. Czy historia niczego nie podpowiada? W 1939 roku na tajnej konferencji w Abbeville ustalono, żeby nie wprowadzać w życie układów z Polską o jej obronie w wypadku wojny. Ustalono tak w imię „sprawy globalnej”, w imię powstrzymania agresji Niemców. I co to dało? Tak właśnie mógłby zapytać człowiek na zdjęciu z lewej: okopałaś się, Francjo, na Linii Maginota, a oni cię zaszli od innej strony. Nie ugłaskałaś Hitlera. Niedługo trwała „dziwna wojna” albo jak ją nazywają „wojna siedząca”. Niemcy w ciągu kilku tygodni zajęli Belgię, Holandię i wielką część Francji. Teraz premierze Francji, czuły kochanku, chcesz ugłaskać Putina?

Przerażająco wiotka jest dłoń Macrona, ta położona na ramieniu Zełenskiego. Jakby bezwładna w kontraście z uściskiem, jaki oddaje Zełenski. On ma sylwetkę człowieka aktywnego. To jak spotkanie gladiatora z gościem przyjęcia weselnego po szampanie. Ten uśmiech... Jak czułe szepty do ucha... Te oczy rozkosznie przymknięte… Jakby tu i teraz nie było wojny, dzieci zabijanych, ludzi torturowanych. Jest coś przerażająco protekcjonalnego w tym uścisku, zupełnie tak, jakby to miał być zaszczyt. Pytanie tylko, kto kogo zaszczyca.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Znikające granice

Oglądam to zdjęcie, a potem patrzę na zdjęcia Édouarda Daladiera i Neville’a Chamberlaina z konferencji w Abbeville. Tam też się uśmiechają, bo jeszcze nie znają przyszłości. Ale teraz to już przeszłość. A uśmiech pozostał ten sam.

Widać na nim, jak prezydent Macron obejmuje Zełenskiego tak, jakby to były gratulacje z okazji ślubu. To zdjęcie, na którym prezydent Ukrainy patrzy w obiektyw, jakby pytał – widzicie to? Ten wdzięk, tę lekkość, ten uśmiech? Czy my jesteśmy na bankiecie, na którym spotkało się dwóch dobrze ustawionych facetów?

Oglądam każdy szczegół tego zdjęcia, napięcie twarzy, dłoni, wyraz oczu i tych otwartych, jak u prezydenta Ukrainy, i tych przymkniętych, jak u Macrona. Moim zdaniem to zdjęcie jest kwintesencją epoki – jest odpowiedzią, a jednocześnie pytaniem. To echo wszystkich słabości – echo Jałty, echo tajnego spotkania w Abbeville, gdzie alianci zachodni zdecydowali o wstrzymaniu działań przeciw Niemcom mimo obowiązujących sojuszy.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi