Momentem przełomowym dla zespołu Maanam i jego wokalistki Kory stał się występ na festiwalu w Opolu w 1980 r. Wtedy to po wykonaniu piosenek „Boskie Buenos” i „Żądza pieniądza” formacja Marka i Olgi Jackowskich znalazła się na ustach wszystkich, tak odmienne od festiwalowej rozlazłości było to wystąpienie. Dynamiczne, energetyczne, ciekawe pod względem muzycznym, dobrze zagrane i zaaranżowane – oczy wszystkich zwrócone były zwłaszcza na słabo znaną wcześniej wokalistkę. Wojciech Młynarski, który obserwował ten występ w telewizji, miał skomentować: „Świat się kończy!”.
Z dnia na dzień muzycy Maanamu zostali idolami zwłaszcza młodszych słuchaczy i już jako szeroko znany zespół ruszyli w trasy koncertowe. Jego wokalistka Kora nieodmiennie fascynowała urodą, sposobem poruszania się po scenie, oryginalną manierą wykonawczą. Także to, co śpiewała, dalekie było od obowiązującej wtedy sztampy, może dlatego, że sama pisała teksty piosenek. Obecnie, cztery lata po jej śmierci, ukazała się książka „Słońca bez końca”, określona jako biografia Kory.
Ale biografia to chyba nie jest, a jeśli tak, to nietypowa. Biografia bowiem zwykle przedstawia chronologicznie drogę życiową jakiejś osoby, opisuje momenty przełomowe, analizuje jej decyzje. U Beaty Biały mamy to w szczątkowej postaci, główny zrąb książki stanowią rozmowy z tymi, co Korę znali i teraz ją wspominają. Można uznać, że autorka ułatwiła sobie zadanie, gdyż zamiast ułożyć zebrany w takich wywiadach materiał, zamieściła te wywiady in extenso. W efekcie otrzymaliśmy świadectwo nie o życiu Kory, ale jaka była, co też jest wartością poznawczą. Niektóre wywiady są zbyt podobne do siebie, skoncentrowane nie na Korze, lecz na osobistych relacjach rozmówców z Korą. Rozmówca staje się ważniejszy od tego, kogo dotyczy rozmowa.
Zarazem jednak rozmowy i rozmówcy tak są dobrani, że ci, co znali Korę, gdy nic nie zapowiadało w niej znanej piosenkarki, wcześniej także występują w książce i wcześniejszego okresu dotyczą ich zeznania. Ryszard Terlecki, ksywa Pies, obecnie polityk, z pewną niechęcią mówi o czasach hipisowskich, kiedy 17-letnia Kora była przez parę miesięcy jego dziewczyną; więcej z tego wywiadu można się dowiedzieć o hipisach ówczesnych, o kwestii narkotyków, o kłopotach życiowych „Psa” niż o samej Korze. Czytelnik zyskuje lepszy wgląd w otoczenie Kory niż w jej dzieje osobiste, choć te zostały zarysowane.
Czytaj więcej
Powieść „Selkis" Gaja Grzegorzewska upozowała na space operę, ale obecny w niej kosmos możliwy jest do odegrania w byle mieście na Ziemi. Istnieje wprawdzie flota Układu, ale zaraz znika, bo rozwalają ją Obcy, którzy zresztą występują tylko wirtualnie. Po opisie, jakich dopuścili się zniszczeń, znikają. Ze statku na statek wchodzi się jak do pokoju, furda tam wirusy czy bakterie. Statki przypominają zmodyfikowane łajby z XIX w.: mostek kapitański, paki do przewiezienia. Planety handlowe to wypisz wymaluj ziemskie porty z ich tawernami, w których marynarze oddają się piciu i chędożeniu.