Michał Szułdrzyński: Spot PiS. Kaczyński odrzuca połączenie od kanclerza Niemiec. I miesza referendum z kampanią

Nowy filmik Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyński teoretycznie dotyczy referendum. Ale wykorzystuje narrację PiS z kampanii do wyborów parlamentarnych: straszenie Niemcami, Donaldem Tuskiem i podniesieniem wieku emerytalnego.

Aktualizacja: 11.09.2023 15:03 Publikacja: 11.09.2023 12:18

Jarosław Kaczyński z szefem CDU Friedrichem Merzem w biurze PiS, 27 lipca 2022 r. Merzowi towarzyszy

Jarosław Kaczyński z szefem CDU Friedrichem Merzem w biurze PiS, 27 lipca 2022 r. Merzowi towarzyszył ówczesny ambasador Niemiec i jego zastępca

Foto: Twitter.com/pisorgpl

Przedstawiony w poniedziałek rano spot Prawa i Sprawiedliwości jest przykładem niemal wszystkich możliwych absurdów tegorocznej kampanii wyborczej. Chodzi o filmik, w którym prawdziwy Jarosław Kaczyński odbiera telefon od fikcyjnego ambasadora Niemiec i zrywa połączenie, gdy słyszy, że chce z nim jakoby rozmawiać kanclerz Niemiec, by domagać się podniesienia wieku emerytalnego. „Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły” – mówi prawdziwy Kaczyński i odkłada swoją starą nokię na biurko.

Czytaj więcej

PiS publikuje nowy spot wyborczy. Ambasador Niemiec dzwoni do Kaczyńskiego

Dlaczego spot PiS pokazuje jak absurdalne jest łączenie kampanii wyborczej i referendalnej

Dokładnie tak, jak ostrzegaliśmy na naszych łamach, połączenie wyborów parlamentarnych z referendum jest przepisem na to, by omijać kampanijne wydatki zarejestrowanych przez PKW komitetów wyborczych. Omawiany klip jest bowiem teoretycznie materiałem referendalnym, choć finansowany jest przez Komitet Wyborczy PiS. Teoretycznie zachęca do udziału w głosowaniu w sprawie wieku emerytalnego. Ale jego treść zawiera wszelkie elementy narracji PiS w wyborach parlamentarnych. Straszenie podwyższeniem wieku emerytalnego, straszenie Niemcami i straszenie Donaldem Tuskiem.

Stało się więc dokładnie to, przed czym wszyscy zwolennicy transparentności kampanii wyborczej ostrzegali

To pokazuje, jak niebezpiecznym zabiegiem było połączenie kampanii referendalnej i wyborczej. Jednak kampania referendalna nie jest tak skrupulatnie rozliczana, jak każda złotówka wydana na agitację wyborczą. Gdy teraz pojawią się referendalne spoty przeciwstawiające się podniesieniu wieku emerytalnego, ale już niepochodzące z PiS, to będą poruszać dokładnie te same sentymenty. Dzieje się więc dokładnie to, przed czym wszyscy zwolennicy transparentności kampanii wyborczej ostrzegali.

Czytaj więcej

Kaczyński twierdzi, że Merkel "wydawała Tuskowi polecenia" ws. wieku emerytalnego

Spot PiS, czyli jak działa mechanizm propagandy

W dodatku klip oparty jest na propagandowej manipulacji obozu władzy. Kilka dni temu TVP Info ogłosiło, że znalazło dowód na to, jakoby Donald Tusk podniósł wiek emerytalny, bo domagała się tego Angela Merkel. Teza propagandy rządowej głosiła, że gdyby Tusk nie zgodził się na to, by Polacy pracowali dłużej i za niższe stawki, Merkel zablokowałaby jego karierę w Brukseli. Sęk w tym, że nic takiego nie wynika z dokumentu ujawnionego przez państwową telewizję. Dokument to notatka KPRM dotycząca rozmowy Tuska z Merkel z 2011 r., w której omawiano partnerstwo wschodnie, przygotowania do Rady Europejskiej i pakt dla konkurencyjności. Europa podnosiła się wówczas z kryzysu i unijni przywódcy chcieli ożywić europejską gospodarkę w konkurencji globalnej. W dokumencie nie ma jednak ani słowa o tym, że Polska ma podnieść na żądanie Niemiec wiek emerytalny. Jest mowa o tym, by systemy emerytalne były w UE bardziej zsynchronizowane i by państwa członkowskie mogły je modyfikować w zależności od aktualnej sytuacji demograficznej.

Ale tego odbiorcy rządowej propagandy nie mieli możliwości się dowiedzieć, jeśli samodzielnie nie przejrzeli „ujawnionego” dokumentu. Chodziło o stworzenie wygodnej politycznie narracji o tym, że za czasów Tuska o wieku emerytalnym decydowała Angela Merkel, która kazała go podnieść w Polsce i pół roku później, po wygranych wyborach, lider PO zadanie wypełnił. I właśnie na tak przygotowany propagandowy grunt PiS rzuca jako kolejny klocek spot, w którym Kaczyński odmawia rozmowy z kanclerzem Niemiec o wieku emerytalnym.

Czytaj więcej

Sondaż: Opozycja ma większość pierwszy raz od miesięcy

Paradoksalnie, spot jest zupełnie niezrozumiały dla osób, które nie są karmione pisowską propagandą. Po prostu nie będą wiedziały, o co w nim chodzi. Przy okazji zaś widzimy, jak precyzyjnie zsynchronizowanym mechanizmem jest aparat propagandy ze sztabem wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Rządowy dokument z czasów Donalda Tuska „wypływa” z KPRM, jest „ujawniany” w TVP Info, następnie jest na niego nadbudowywana propagandowa narracja, na której skonstruowany jest w finale spot. I tak działa mechanizm manipulacji, a wszystko finansowane z pieniędzy podatników.

Jarosław Kaczyński spotykał się zarówno z kanclerz Angelą Merkel, jak i ambasadorem Niemiec w Warszawie 

Skądinąd spot wprowadza wyborców PiS w błąd. Ponieważ mogą oni odnieść z niego wrażenie, że Kaczyński nie rozmawiał ani z szefem niemieckiego rządu, ani z ambasadorem tego kraju. Ale to nieprawda. W 2016 r. Jarosław Kaczyński udał się aż pod Berlin, by spotkać się z Angelą Merkel. Później zaś co najmniej raz przyjął u siebie w gabinecie ambasadora Niemiec. Na zdjęciu zamieszczonym przez PiS na Twitterze z lipca zeszłego roku widać, jak na Nowogrodzkiej Jarosław Kaczyński rozmawia z szefem CDU Friedrichem Merzem, obok którego siedzi ówczesny ambasador Niemiec oraz jego zastępca. Ale wszak nie chodzi tu o prawdę, ale o narrację.

Przedstawiony w poniedziałek rano spot Prawa i Sprawiedliwości jest przykładem niemal wszystkich możliwych absurdów tegorocznej kampanii wyborczej. Chodzi o filmik, w którym prawdziwy Jarosław Kaczyński odbiera telefon od fikcyjnego ambasadora Niemiec i zrywa połączenie, gdy słyszy, że chce z nim jakoby rozmawiać kanclerz Niemiec, by domagać się podniesienia wieku emerytalnego. „Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły” – mówi prawdziwy Kaczyński i odkłada swoją starą nokię na biurko.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom