Pół miliona złotych – mówi się, że takie zaległości wyhodowali sobie warszawscy adwokaci niepłacący na obowiązkowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Pieniądze te dotąd wykładał za nich samorząd, aż powiedział: dość.
Akcja ponaglenie
30 zł na kwartał wynosi minimalne ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, które adwokaci obowiązkowo muszą opłacać. Wynika to wprost z art. 8a prawa o adwokaturze, który gwarantuje spokojniejszy sen ich klientom, bo ewentualne szkody wyrządzone przy świadczeniu pomocy prawnej może pokryć ubezpieczyciel (przy wyborze 10 zł składki suma gwarancyjna to 50 tys. euro).
Umowa Naczelnej Rady Adwokackiej z ubezpieczycielem adwokatów, a więc Sopockim Towarzystwem Ubezpieczeń Ergo Hestia SA, zakłada jednak, że gdy dany prawnik zwleka ze składką, tę za niego musi uiścić samorząd. Dzięki takiej konstrukcji zapewne udało się wynegocjować niższe koszty polisy. Doprowadziło to jednak do turbulencji finansowych w warszawskiej izbie. Dlatego zdecydowano się na uruchomienie akcji mobilizującej nierychliwych mecenasów. Zaczęło się od uchwały z końca sierpnia tego roku, w której rada jednomyślnie postanowiła opłacić trzecią transzę składki OC w wysokości faktycznie przyjętych środków. Zadeklarowano więc jasno, że samorządowe pieniądze nie zostaną wykorzystane do regulowania należności zapominalskich. Później do opornych trafiły pisma wzywające do wpłacania składek.
– Tak, potwierdzam. Adwokaci – członkowie izby otrzymali stosowną informację w drodze mailowej we wrześniu i październiku. Informacja ta została skierowana jako wyraz zapobiegliwości i troski o dyscyplinę finansową Izby Adwokackiej w Warszawie – mówi adwokat Michał Fertak, rzecznik prasowy stołecznej Okręgowej Rady Adwokackiej.
I przekonuje, że nie jest to żadna nadzwyczajna sytuacja.