Jacek Dubois: Jest odwrotnie

Gdy ludzie odpowiedzialni za niszczenie przez ostatnie osiem lat praworządności oświadczają, że występują w jej obronie, powinniśmy jak mantrę powtarzać: jest odwrotnie.

Publikacja: 31.07.2024 04:30

Jacek Dubois: Jest odwrotnie

Foto: Adobe Stock

W latach 2015–2023, podobnie jak większość z Państwa, dużo spacerowałem. Bywaliśmy pod Trybunałem Konstytucyjnym, protestując przeciw bezprawnemu powoływaniu sędziów zaprzysięganych nocą przez prezydenta. Przechadzaliśmy się pod Pałacem Prezydenckim, Sądem Najwyższym, Sejmem, Senatem i Ministerstwem Sprawiedliwości, przeciwni reformom w wymiarze sprawiedliwości mającym w istocie pozbawić sędziów niezawisłości. Docieraliśmy pod gmach telewizji w obronie wolnych mediów i na plac Zamkowy w obronie praw kobiet.

Nowe znaczenie

Ironią losu było, że protestowaliśmy przeciwko działaniom polityków, którzy swoją partię nazwali Prawo i Sprawiedliwość. Sprzeciwialiśmy się dyskryminacji obywateli, co stało się spécialité de la maison polityków spod szyldu Solidarnej Polski. Standardową metodą działania ugrupowań populistycznych i antydemokratycznych jest nadawanie słowom zupełnie nowych znaczeń, czego przejawem jest przedstawianie negatywnych zachowań, jak popełnianie przestępstw czy naruszanie zasad społecznych, jako coś pozytywnego.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Gdy minister pojawia się nad ranem

W ten sposób złodziej może być przedstawiany jako bohater, idiota jako mędrzec, a łgarz jako wzór prawdomówności. Człowiekowi wychowanemu na wzorcach demokratycznych, w których działają wzorce rozsądku i przyzwoitości, trudno w takim środowisku funkcjonować, bo próbuje się doszukać sensu w słowach, które sensu nie mają, i polemizować ze stwierdzeniami, z którymi polemika jest bezprzedmiotowa. Fałszywa teza jest bowiem stawiana z pełną premedytacją dla osiągnięcia jakiegoś najczęściej niegodnego celu.

Bezsensowna jest dyskusja z idiotycznymi tezami, powtarzając za Markiem Twainem: „Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”.

W czasie spacerów, o których pisałem, najlepszą radę usłyszałem od prof. Marcina Matczaka, który, przemawiając przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości, demaskując, w jaki sposób rządzący przekłamują rzeczywistość, jako antidotum proponował: musimy krzyczeć, że jest odwrotnie. Piszę o tym, bo od kilku miesięcy trwa przywracanie słowom właściwych znaczeń, a instytucjom - funkcjonowania zgodne z prawem. Dzieje się to wbrew interesom przedstawicieli poprzedniej władzy, bo to się łączy nie tylko z utratą ich przywilejów i zaplecza wyborczego, ale również z osobistą odpowiedzialnością. Dlatego broniąc świat przed powrotem do normalności, nadają nadal zachodzącym procesom przeciwstawne określenia. Dwaj posłowie skazani prawomocnym wyrokiem za przekroczenie uprawnień ukrywający się w Pałacu Prezydenckim nazywani byli bohaterami, a kolejny poseł oskarżany przez prokuraturę o pospolite przestępstwa karne pokazujący znak wiktorii wykreowany jest na męczennika chlubnej sprawy. Trzeba oddać uznanie mecenasowi Lewandowskiemu za jego obronę, jednak to nie oznacza, że mamy do czynienia z prześladowanym opozycyjnym politykiem, ale z osobą, której zarzuca się popełnienie przestępstw kryminalnych, a która pozostaje na wolności nie ze względu na prawnokarną ocenę stawianych jej zarzutów, tylko z powodu przeszkody formalnej. Przez lata broniąc osoby represjonowane, na ogół odwoływałem się do merytoryki, czyli wskazywałem argument niewyczerpania przez nich znamion czynów zabronionych. W omawianym przypadku ten temat jest raczej wstydliwie pomijany.

W ostatnich dniach jako działania niepraworządne przedstawiano odwołania prezesów w warszawskich sądach, gdy w istocie odwołanie strażników niekonstytucyjnych zmian w sądownictwie jest kolejnym krokiem do przywracania praworządności. W obronie osób, które prokuratura zamierza pociągnąć do odpowiedzialności karnej, oraz osób odwoływanych ze stanowisk stanął Parlamentarny Zespół Przeciwdziałaniu Bezprawiu. Szefem zespołu jest poseł z uchylonym immunitetem i zarzutem karnym oraz zapowiadanymi kolejnymi. W skład zespołu wchodzą także posłowie, których nazwiska są wymieniane w kolejce do przedstawienia zarzutów, oraz osoby używające bezprawnie pozyskanych środków do swoich kampanii wyborczych. Przyjmując zatem zasadę, że jest odwrotnie, a górnolotne słowa są używane po to, by zakłamywać rzeczywistość, w istocie zespół nie służy zapobieganiu bezprawiu, ale temu, by osoby działające bezprawnie nie poniosły z tego tytułu konsekwencji.

Obrona rozumu

W przestrzeni publicznej brzmi kakofonia, której celem jest systemowe zakłamanie rzeczywistości. Zasadą demokracji jest prawo obywateli do wygłaszania najabsurdalniejszych tez. Obowiązkiem zaś mediów i prawników jest obrona rozumu i zdrowego rozsądku, dlatego słysząc, że ludzie odpowiedzialni za niszczenie przez ostatnie osiem lat praworządności w naszym kraju oświadczają, że występują w obronie tejże, grożąc osobom, które ją przywracają, powinniśmy, jak radził profesor Matczak, powtarzać jak mantrę: jest odwrotnie. A tak na marginesie, marzy mi się niezależny program komputerowy, który po wprowadzeniu do niego wypowiedzi osób z życia publicznego dokonywałby oceny, w jakim procencie wypowiedź ta jest zgodna z prawdą. Choć w sumie jakie to miałoby znaczenie, gdy żyjemy w kraju wojny ideologicznej, gdzie ani prawda, ani walory etyczne osób w tej wojnie uczestniczących nie są ważne. Wojna ta zaś trwać będzie do momentu, kiedy nasza ocena ludzkich zachowań zależeć będzie nie od tego, kogo oceniamy, ale od tego, czy oceniane czyny są dobre lub złe.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu

W latach 2015–2023, podobnie jak większość z Państwa, dużo spacerowałem. Bywaliśmy pod Trybunałem Konstytucyjnym, protestując przeciw bezprawnemu powoływaniu sędziów zaprzysięganych nocą przez prezydenta. Przechadzaliśmy się pod Pałacem Prezydenckim, Sądem Najwyższym, Sejmem, Senatem i Ministerstwem Sprawiedliwości, przeciwni reformom w wymiarze sprawiedliwości mającym w istocie pozbawić sędziów niezawisłości. Docieraliśmy pod gmach telewizji w obronie wolnych mediów i na plac Zamkowy w obronie praw kobiet.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?