Jacek Dubois: Gdy minister pojawia się nad ranem

Zdewastowana prokuratura wymaga głębokich reform i zrezygnowania z zatrudniania osób, dla których praworządność jest obcym słowem.

Publikacja: 05.06.2024 04:32

Adam Bodnar

Adam Bodnar

Foto: PAP/Paweł Supernak

Świtem obudził mnie dźwięk esemesa. Zakląłem przekonany, że CBA znowu nie może spać i czeka mnie maraton posiedzeń aresztowych. Jednak to nie organa ścigania wywarzały komuś drzwi, a napisał do mnie sam minister sprawiedliwości. Zerwałem się w pidżamie na baczność uznając, że sprawa jest wagi państwowej i przez chwile widziałem się w glorii co najmniej podsekretarza stanu.

Radość była przedwczesna, bo minister pisał tylko w sprawie felietonu do "Rzeczpospolitej". Mimo to poczułem dumę, bo jeśli minister w kila minut po ukazaniu się gazety reaguje to znaczy, że jestem czytanym felietonistą. Niestety okazała się, że z felietonu, w którym krytykowałem prokuraturę, minister nie był zadowolony, wskazując, że nie dostrzegłem, jak dużo ze współpracownikami zrobił by zmienić tę instytucję. Rozpoczęliśmy wymianę poglądów, która trwała około minuty, bo minister udał się do ważnych państwowych zadań pozostawiając mnie w intelektualnym niedosycie.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Moda na sprawiedliwość

Cnoty monteskiuszowskie

Niewypowiedziane myśli nie mogą pozostać uwięzione więc świadom, że minister może mnie czytać, postanawiam ta drogą kontynuować przerwaną rozmowę. Otóż drogi ministrze w chwili, gdy formowany był rząd marzyłem żebyś objął resort sprawiedliwości uważając, że na całej ziemi nie ma człowieka, który by się do tego lepiej nadawał. Wiem, że po ostatnich ośmiu latach wymiar sprawiedliwości ze swoim poprzednim ministerialnym kierownictwem, które zapewne skończy w kryminale, osiągnął pułap dewastacji do którego innym nie udało się nawet zbliżyć. Zmierzenie się z tą rzeczywistością wymaga ponadludzkiego heroizmu, przy którym wszystkie prace Herkulesa zebrane w kupę wydają się niewinna igraszką. Jedyną osoba o pracowitości mrówki uczciwości Sokratesa i miłości do prawa porównywalną z Monteskiuszem, która ma szanse sobie z tym poradzić jest obecny minister.

Z lotu orła

To tyle o ocenie zastanej rzeczywistości, a mój stosunek do ministra, mimo że brzmi jak laudacja na stulecie pracy twórczej jest właśnie taki. A teraz dlaczego wielbiąc szefa zdecydowałem się skrytykować podmiot, którym zarządza. Powodów jest kilka; z góry z lotu orla widać zupełniej inaczej niż z dołu i to co widzi szef przywracając polską prokuraturę prokuraturze międzynarodowej, czy odzyskując pieniądze z funduszu odbudowy, może wyglądać odmiennie niż z perspektywy adwokata, który każdy dzień spędza w sądzie na sporach z prokuratorami. Ponadto nikt nie jest w stanie dostrzec wszystkich mankamentów kierowanej przez siebie instytucji więc pokazując coś co dla innego może być nie widoczne można najzwyczajniej pomóc.

I dalej - nawet Kazimierzowi Górskiemu nie udałoby się stworzyć mistrzowskiej drużyny z udziałem beznogich zawodników, dlatego krytyka zawodników nie musi być atakiem na trenera. To sygnał, że to co z pełną determinacją robi minister przy wszystkich ograniczeniach prawnych na niego nałożonych jest jeszcze dopiero kuciem młotkiem czubka góry lodowej, gdy tu potrzebne są działania o sile aktywnego wulkanu. Prokuratura jest instytucją, które została najbardziej zdegenerowana przez ostatnie osiem lat. Choć pracuje w niej bardzo wiele osób, które cenię i z którymi się przyjaźnię, to jednak wymaga ona systemowej naprawy, bo została systemowo zniszczona.

Dlaczego tak twierdzę? Prokuratora ze strażnika praworządności zamieniła się w organ działający w interesie partii politycznej. Nie zrobiła tego sama, odpowiedzialne za to są konkretne osoby, które mają konkretne nazwiska. Wielu z nich dokonywało czynów niegodnych a wręcz przestępczych. Niektórzy zostali wprawdzie odwołani ze swoich funkcji, ale część nadal występuje przed sądami w togach z czerwonymi wypustkami, gdy w istocie powinni rozmawiać z prokuratorami siedząc naprzeciw nich w ich gabinetach. To hańbiące dla samej prokuratury jak również obraźliwe dla innych ludzi w togach, którzy muszą się z nimi stykać na salach sadowych.

Cierpliwość ofiar

Kolejna kwestia dotyczy tego, że w ostatnich latach prokuratura wytoczyła dużo spraw o charakterze politycznym bądź takich które miały służyć interesom określonych ludzi. Wiem, że niektóre z nich są audytowane, jednak one nadal są w toku, a ich ofiarami są konkretne osoby których zawodowe życie i godność są nadal zagrożone.

Zdaje sobie sprawę, że polityka obecnych władz prokuratury ma polegać na odejściu od ręcznego systemu poleceń i pozostawienia jak największej swobody prokuratorom prowadzącym postepowania. I z tym jest największy problem, bo tam, gdzie w granicach demokratycznej prokuratury prowadzący powinni dokonać rzeczowej oceny słuszności tych spraw, nic się w prokuratorskich zachowaniach nie zmieniło. Proces sądowy może pokazać bzdurę oskarżenia, całkowitą niesłuszność zarzutów i nic z tego nie wynika, bo prokuratorzy widząc cały ten absurd brną dalej w takie prawne abstrakcje systemowo niszcząc czyjeś życie.

Przez trzydzieści osiem lat swojego aktywności w sądach i setkach uniewinniających wyroków raz w życiu spotkałem się z sytuacją by prokurator cofnął akt oskarżenia. Analogicznie w Niemczech mój znajomy niedawno miał sprawę i po dwóch dniach procesu, gdy dowody oskarżenia się zupełnie nie kleiły prokurator po prostu cofnął akt oskarżenia. Na takie zachowanie nikt w naszej prokuraturze się nie odważy co oznacza, że system jest zdegenerowany.

W ostatnich miesiącach występowałem w sprawach, gdzie oskarżono manifestujących w obronie niezależnych sądów, ludzi protestujących przeciwko zdarzeniom na granicy, demokratycznych polityków i w żadnym z prokuratorskich wystąpień nie dostrzegłem grama refleksji i zmodyfikowanej oceny sytuacji. Słyszałem za to, słowa przerażające - o społecznej szkodliwości występowania w obronie wolnych sądów, o wyższości białego obywatela nad emigrantami z Dalekiego Wschodu przy powoływania się na rosyjskiego doktrynera, czy twierdzeniu, że na granicy nigdy nie miały miejsca żadne akty niehumanitarne.

Ostatnio uczestniczyliśmy z mec. Mikołajem Pietrzakiem w mowach końcowych w sprawie spełniającej wszystkie kryteria sprawy politycznej, gdzie prokurator domagając się wymierzenia oskarżonym kary w półtoragodzinnym odczytanym z kartek mało słyszalnym przemówieniu nie przedstawił praktycznie żadnego argumentu dotyczącego winny oskarżonych odnoszących się do znamion zarzucanego im czynu. Taki wizerunek nie przyniesie splendoru prokuraturze.

Ponadto prokurator poza podejmowaniem uczciwych i mądrych decyzji musi być osobą, którym można zaufać. W ostatnich latach byliśmy jako adwokaci przez niektórych prokuratorów najzwyczajniej oszukiwani, co ciekawe podobna sytuacja zdarzyła mi się niedawno. Adwokaci przestali ufać prokuraturze. Rozwiązać tę sytuację można było przez wprowadzenie proceduralnej formy pisemnych porozumień pomiędzy stronami procesu, a to wymagałoby zmiany przepisów.

Znikająca prokuratura

Nie można też zapominać, że prokurator to urzędnik państwowy którego obowiązkiem – a nie humorem - jest podejmowanie współpracy, a przynajmniej kontaktu ze stronami procesu. Jako adwokaci tego prawa jesteśmy często pozbawiani. Adwokacką zmorą jest instytucja znikającego prokuratora, z którym tygodniami lub miesiącami nie można nawiązać kontaktu. Kolejna plaga to prokurator który nic nie musi, czyli taki do którego można się wprawdzie dodzwonić, ale który nie zamierza rozmawiać.

Skargi na prokuraturę są najzabawniejszym zajęciem w pracy adwokata, które z czasem stało się moim hobby, bo wprawdzie wiem, że nigdy one nie doprowadzą do jakiegokolwiek skutku, ale czasem pisze je z zaciekawieniem jak absurdalne odpowiedzi można otrzymać. Nawet gdy zarzucam prokuratorom zachowania zbliżone do kryminalnych ich przełożeni widzą w swoich podwładnych wzorce z Sevres, co wskazuje, że skarżenie się na prokuratora to najlepszy przykład pisania na Berdyczów.

Prokuratura dostała do rąk instrumenty, które nie powinny tam trafić. Chodzi o prawo sprzeciwu przy areszcie tymczasowym, bo nie ma nic wspólnego z konstytucją sytuacja, by prokurator będąc stroną procesową mógł decydować o czyjejś wolności. Jednak prokuratura nadal w sposób nieograniczony z tego bezprawnego prawa korzysta. Kolejny instrument to sprzeciw do listu żelaznego który doprowadził do zaniku tej instytucji pozbawiając podejrzanych prawa do decyzji niezawisłego sądu.

Tego co opisałem nie zmienią niektóre zmiany kadrowe na szczycie. To wymaga reformy prokuratury i zrezygnowania z zatrudniania ludzi, dla których praworządność jest obcym słowem. Wiem, że prezydent nie pozwali na zmianę ustawy, ale obowiązkiem jest pisanie o takiej potrzebie.

Kończąc drogi ministrze składam największe wyrazy szacunku i podziwu dla tego co dotychczas zrobiłeś. Chce ci jednak powiedzieć, że nie jest tak jak napisałeś, że w walce o standardy demokracji możesz liczyć tylko na siebie, bo bardzo dużo prawników którzy Cię popierają o te standardy z prokuraturą walczą każdego dnia na salach sądowych.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu

Świtem obudził mnie dźwięk esemesa. Zakląłem przekonany, że CBA znowu nie może spać i czeka mnie maraton posiedzeń aresztowych. Jednak to nie organa ścigania wywarzały komuś drzwi, a napisał do mnie sam minister sprawiedliwości. Zerwałem się w pidżamie na baczność uznając, że sprawa jest wagi państwowej i przez chwile widziałem się w glorii co najmniej podsekretarza stanu.

Radość była przedwczesna, bo minister pisał tylko w sprawie felietonu do "Rzeczpospolitej". Mimo to poczułem dumę, bo jeśli minister w kila minut po ukazaniu się gazety reaguje to znaczy, że jestem czytanym felietonistą. Niestety okazała się, że z felietonu, w którym krytykowałem prokuraturę, minister nie był zadowolony, wskazując, że nie dostrzegłem, jak dużo ze współpracownikami zrobił by zmienić tę instytucję. Rozpoczęliśmy wymianę poglądów, która trwała około minuty, bo minister udał się do ważnych państwowych zadań pozostawiając mnie w intelektualnym niedosycie.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?