Ewa Szadkowska: Wytrych dla każdego

Hipokryzja i podwójne standardy to kiepskie podwaliny pod odbudowywanie państwa prawa.

Publikacja: 19.06.2024 04:36

Ewa Szadkowska: Wytrych dla każdego

Foto: Adobe Stock

Pamiętam powszechne oburzenie, gdy kilka lat temu jeden z adwokatów – zaliczany do zdecydowanych przeciwników „dobrozmianowych” reform wymiaru sprawiedliwości – zdobył się na szczere wyznanie: publicznie przyznał, że jako pełnomocnik musi kierować się dobrem klienta i nie może poświęcać jego interesu dla własnych wizji. Chodziło o możliwość podważania składów orzekających, jeśli zasiadali w nich sędziowie powołani przy udziale kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa, wyłonionej wedle zmienionych przez PiS i jego satelickie partie zasad.

Nie po to klient idzie do adwokata, żeby rozstrzygać kwestie ustrojowe, tylko po to, żeby adwokat wygrał mu sprawę – stwierdził ów prawnik, między wierszami dając do zrozumienia, że po zarzut nienależytej obsady sądu warto sięgać, gdy wyrok jest dla klienta niekorzystny, a siedzieć cicho – gdy jest po jego myśli.

Czytaj więcej

Arkadiusz Krupa: Państwo prawa na peryferiach Europy

Baty zebrał solidne, bo przecież jak to: gdzie wyższe wartości, praworządność, dobro państwa?

Czy naprawdę o nich właśnie myślał elbląski sąd, umarzając w kwietniu sprawę sędziego, który w 2018 r., jadąc na podwójnym gazie, spowodował kolizję i uciekł? Historię tę przywołuje w swoim felietonie na pierwszej stronie sędzia Arkadiusz Krupa. Ja tylko dodam garść szczegółów:

Złapany na kierowaniu na mocnej bani sędzia (miał 1,75 promila alkoholu w wydychanym powietrzu), notabene do dnia zdarzenia przewodniczący wydziału karnego w macierzystym sądzie, przez dwa i pół roku nie stawiał się na rozprawach, przedstawiając zwolnienia lekarskie lub w inny sposób wnosząc o przesunięcie terminu rozprawy. Wcześniej jego sprawa wędrowała między jednostkami, bo sędziowie masowo się z niej wyłączali. Nie palili się do orzekania w niej np. sędziowie z sądu rejonowego, w którym prezesowała… żona sprawcy całego zamieszania.

Dziś ów wzór sędziowskich cnót i dobry przykład, jak można instrumentalnie wykorzystywać rozstrzygnięcia tzw. nowych izb SN, cieszy się już sędziowską emeryturą. A my dostaliśmy prawdziwą lekcję praworządności.

Zapraszam do lektury najnowszego wydania „Rzeczy o prawie”.

Pamiętam powszechne oburzenie, gdy kilka lat temu jeden z adwokatów – zaliczany do zdecydowanych przeciwników „dobrozmianowych” reform wymiaru sprawiedliwości – zdobył się na szczere wyznanie: publicznie przyznał, że jako pełnomocnik musi kierować się dobrem klienta i nie może poświęcać jego interesu dla własnych wizji. Chodziło o możliwość podważania składów orzekających, jeśli zasiadali w nich sędziowie powołani przy udziale kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa, wyłonionej wedle zmienionych przez PiS i jego satelickie partie zasad.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?