Katarzyna Batko-Tołuć: Spółki, etyczne stajnie Augiasza

Państwowe firmy zamiast służyć lokalnej społeczności, zaspokajają potrzeby władzy. Najwyższy czas, by nowy rząd spełnił zapowiedzi i oczyścił je z korupcji.

Publikacja: 15.05.2024 04:30

Katarzyna Batko-Tołuć: Spółki, etyczne stajnie Augiasza

Foto: Adobe Stock

Rozdawanie pieniędzy powiązanym towarzysko, rodzinnie lub partyjnie podmiotom, opłacanie kampanii wyborczej poza limitem komitetów wyborczych na kampanię, finansowanie kampanii dyskredytujących przeciwników. Te zadania spółki publiczne mogłyby sobie wpisać do kodów PKD. O ile takie zadania w biznesie istnieją. Czy nowy rząd coś z tym zrobi? Cudownym rozwiązaniem ma być powołanie organów zarządzających spółkami Skarbu Państwa w trybie konkursowym. To jednak zdecydowanie za mało, by zapobiec sytuacjom, które były i będą, jeśli nie zostaną wymuszone przejrzystość i zasady etyczne dotyczące tych podmiotów.

Nie jest dobrze

W 2016 r. Sieć Obywatelska Watchdog Polska współrealizowała międzynarodowe badanie przejrzystości spółek komunalnych w krajach grupy wyszehradzkiej. Szukaliśmy informacji finansowych na ich stronach, np. czy znane są podmioty, którym spółki udzielają grantów lub które sponsorują, ale też czy znane są życiorysy osób zarządzających i nadzorujących spółki. Interesowało nas także, czy w podmiotach tych obowiązują kodeksy etyczne i czy są one publikowane. W porównaniu z Czechami, Słowacją, a nawet orbanowskimi Węgrami polskie spółki wypadły najgorzej.

Czytaj więcej

Katarzyna Batko-Tołuć: Alternatywna rzeczywistość wyborcza

No i straciliśmy osiem lat. W tym czasie Zjednoczona Prawica doprowadziła do upadku zasad w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa w sprawdzanych przez nas obszarach.

Życiorysy osób zarządzających i ich kwalifikacje? Największą zaletą była przynależność do rodziny partyjnej, partyjne zasługi i wpłacanie na fundusz wyborczy partii matki. Poszczególni politycy obozu minionej władzy budowali swoje księstwa w spółkach Skarbu Państwa, co w 2021 r. ze szczegółami i na podstawie danych dostępnych publicznie opisali dziennikarze i dziennikarki „Gazety Wyborczej”, Onetu i Radia Zet.

Nowi rządzący zapowiadają zmiany. Premier Donald Tusk zapewniał, że pierwsze dobierane kadry miały być tymczasowe, tylko po to, by przeprowadzić konkursy. Te zaś mieli przeprowadzić profesjonalni rekruterzy. Te zapowiedzi – zwłaszcza sposoby prowadzenia konkursów i ich przejrzystość – są jednak krytykowane przez ekspertów. Trzecia Droga złożyła w Sejmie projekt ustawy, która ma doprowadzić do jawności wynagrodzeń zarządów i rad nadzorczych w spółkach oraz do zakazu wpłacania na partie polityczne i fundusze wyborcze partii politycznych przez osoby sprawujące te funkcje. Warto przyglądać się tym wszystkim rozwiązaniom, bo zapowiedzi nie zawsze kończą się skutecznym działaniem.

Ostatnio obserwatorki i obserwatorzy sceny publicznej doznali szoku. Okazało się, że na wiceprezesa zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego powołany został członek Państwowej Komisji Wyborczej. Czy nowa władza nie widzi zagrożenia dla niezależności takiej osoby? Czy nie widzi, jakie zgorszenie to wywołuje? To wypadek przy pracy czy nowy standard? A kandydat – czy zamierza piastować obie funkcje? Może lepiej niech zrezygnuje z PKW, bo chyba nie zrozumiał, jakie zasady obowiązują jej członka.

Pomysły na nowe standardy nie obejmują jednak spółek samorządowych. A tam od lat problemem jest obsadzanie stanowisk, by utrzymywać koalicje rządzące (zwłaszcza w większych miastach), uzależnianie radnych poprzez zatrudnianie ich w spółkach czy po prostu utrwalanie rządzącej władzy poprzez możliwości dawania pracy.

Jeśli któraś partia zrobiła coś dobrego dla kontroli nad spółkami samorządowymi, to właśnie Prawo i Sprawiedliwość. W ustawie o samorządzie gminnym wprowadziła rozwiązania uniemożliwiające radnym zasiadanie w zarządach spółek i dała im prawo wchodzenia do spółek z kontrolą. Czy robiła to w wyniku politycznego interesu, bo nie miała wpływów w większych samorządach? Może. Ale to był postęp, którego jak dotąd obecnie rządzący nie osiągnęli.

A niektóre rozwiązania aż się proszą o wprowadzenie. Na przykład zakaz dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ich zastępców zasiadania w radach nadzorczych jakichkolwiek spółek z udziałem majątku komunalnego lub Skarbu Państwa. Zdarzało się bowiem, że włodarze wymieniali się możliwościami dorobienia w spółce. Skoro nie mogli zasiadać w radach nadzorczych spółek w swoim mieście, to zapraszali włodarzy z innych miast do siebie, a w zamian otrzymywali możliwości w ich miastach.

Prawo ukształtuje mentalność?

Trzeba też pamiętać, że rozwiązania prawne to jedno, a etyka to drugie. W Polsce mało się mówi o konflikcie interesów, a tymczasem procedury postępowania w razie jego wystąpienia to może być podstawowe narzędzie zmiany kultury politycznej. Chodzi o wyjaśnienie granic dopuszczalnych zachowań w służbie publicznej i rozgraniczania życia prywatnego od publicznego. Tak, uczciwości nie da się ująć w paragrafy. Ale takie myślenie nie pomaga w rozwiązywaniu realnych problemów. Ostatnio Radio Zet pisało o przypadku byłego członka zarządu Orlen S.A. Firma przyznała spore dofinansowanie klubowi sportowemu w którym był wiceprezesem, i w którym trenował jego syn. Jak tłumaczy, to nie on podjął decyzję. Zapomniał tylko, że ci, którzy ją podejmowali, byli od niego zależni.

Sprawę dofinansowania klubu sportowego wyśledzili dziennikarze. Szczegółów innych dofinansowań nie znamy, bo to tajemnica przedsiębiorstwa. Dowiadujemy się o tym z mediów i ciekawie jest, jak wiedza o tym, kogo finansują spółki, zakłóca konkurencyjność. Sprawdzamy to co jakiś czas. Jedna z najświeższych i najbardziej znamiennych spraw pochodzi z Wrocławia. Pod koniec 2022 r., na około półtora roku przed wyborami samorządowymi, mający niecałe 3 tys. obserwujących na Facebooku dolnośląski portal – TuDolnySlask.info – opublikował tekst atakujący Akcję Miasto, wrocławski ruch miejski, często krytycznie wypowiadający się o działaniach prezydenta Wrocławia. Tekst ten, wraz z obrazkiem przedstawiającym lidera organizacji wypowiadającego się dla TVP, portal promował w mediach społecznościowych.

Obserwatorzy zauważyli na portalu reklamy dwóch spółek miejskich. Zarówno Sieć Watchdog, jak i Akcja Miasto wysłały do nich wnioski o informację z pytaniami o umowy z wydawcami portalu i płaconymi kwotami. Pierwsza, Wrocławskie ZOO, odpowiedziała, że przekazała portalowi 5 tys. zł. Druga, Wrocławski Park Wodny, zasłonił się tajemnicą przedsiębiorcy. Ta spółka przegrała sprawę w pierwszej instancji – na miesiąc przed wyborami samorządowymi. Obecnie sprawa jest na etapie złożenia skargi kasacyjnej. Czy kryją się za tym jakieś wielkie pieniądze? Nie wiadomo. Jest to jednak jedyna spółka wrocławska, która tak się zachowuje. Pozostałe jedenaście na wniosek odpowiedziało. Dziesięć nie finansowało tej spółki, jedna – Wrocławskie ZOO – przekazało stosunkowo niewielką kwotę.

Co robić?

Jakie z tego wnioski? Spółki – Skarbu Państwa czy samorządowe – bywają etyczną stajnią Augiasza. Zamiast służyć lokalnej społeczności bądź obywatelkom i obywatelom, zaspokajają potrzeby władzy.

Jeśli nowy rząd czy parlament faktycznie chce coś w tej kwestii zmienić, nie może działać doraźnie. Mamy dziś problem systemowy. Spółkom łatwo uciec kontroli społecznej i prawie zawsze motywują to potrzebą ochrony rynkowej pozycji. A przecież co do zasady działają w obszarach, w których nie opłaca się prowadzić usług biznesowi. Lub usługi rynkowe byłyby zbyt drogie, ewentualnie gdy istnieją jakieś strategiczne państwowe interesy. Nawet doraźnie można zrobić znacznie więcej, wymuszając prawem przejrzystość, likwidując zidentyfikowany konflikt interesów i podwyższając rangę etyki.

Jawne rejestry umów i wydatków w spółkach publicznych; obowiązek regulaminów przyznawania dotacji i sponsoringu; ustawowy wymóg uregulowania konfliktu interesów w wewnętrznych zasadach spółek; szkolenia i komisje etyczne, do których można zgłaszać zastrzeżenia; zakaz łączenia stanowisk w organach wykonawczych samorządów i nadzorczych spółek w innych samorządach.

Rząd deklaruje walkę z korupcją? Czas na czyny.

Autorka jest dyrektorką programową Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska

Rozdawanie pieniędzy powiązanym towarzysko, rodzinnie lub partyjnie podmiotom, opłacanie kampanii wyborczej poza limitem komitetów wyborczych na kampanię, finansowanie kampanii dyskredytujących przeciwników. Te zadania spółki publiczne mogłyby sobie wpisać do kodów PKD. O ile takie zadania w biznesie istnieją. Czy nowy rząd coś z tym zrobi? Cudownym rozwiązaniem ma być powołanie organów zarządzających spółkami Skarbu Państwa w trybie konkursowym. To jednak zdecydowanie za mało, by zapobiec sytuacjom, które były i będą, jeśli nie zostaną wymuszone przejrzystość i zasady etyczne dotyczące tych podmiotów.

Pozostało 92% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?