Jacek Dubois: Prawo karne niczym zamek Neuschwanstein

Na miejscu prof. Włodzimierza Wróbla nie próbowałbym tu remontów, tylko zaczął budowę od nowa.

Publikacja: 10.04.2024 04:31

Jacek Dubois: Prawo karne niczym zamek Neuschwanstein

Foto: Adobe Stock

Przeszukania w domach ministrów sprawiedliwości, a następnie spekulacje, wobec których z nich zostaną złożone wnioski o uchylenie immunitetu i zastosowanie tymczasowego aresztowania, przyćmiły bardzo ważne wydarzenie, a mianowicie wręczenie przez ministra sprawiedliwości profesorowi Włodzimierzowi Wróblowi nominacji na szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Zastanawiam się, jaki plan przyjmie pan profesor: czy zechce dokonać gruntownego remontu obowiązujących kodeksów i funkcjonujących obok nich ustaw, czy też uzna, że istniejący stan prawny nie nadaje się do naprawy i trzeba zacząć wszystko od początku, szykując nowe kodyfikacje prawa materialnego i procesowego.

Kodeksy stworzone w 1997 r. były bardzo dobre, ale przez ponad ćwierć wieku przeżyły wiele zmian, a te zaburzyły ich spójność i przejrzystość. Najistotniejsze spowodowane były przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i koniecznością wprowadzenia wielu instytucji naszemu prawu nieznanych oraz dostosowania istniejących rozwiązań do europejskich standardów. Kolejne zmiany wynikały z upływu czasu, a przede wszystkim rozwoju technologii. To wymuszało nowe definicje, reguły procesowego postępowania oraz określenie nowych typów przestępstw.

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Konsultacje, głupcze!

Szaleństwa dygnitarzy z ministerstwa

Inne rewolucje wynikały z dwóch okresów rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy to prawo stawało się narzędziem polityki rządzących i było dostosowane do ich bieżących potrzeb. W tym okresie zrezygnowano również z nowelizowania przepisów na podstawie środowiskowych konsultacji społecznych i współczesnych osiągnięć nauki. I zastąpiono te narzędzia wyobraźnią ówczesnych dygnitarzy Ministerstwa Sprawiedliwości. Projekty tych ostatnich przypominały czasem działania szaleńca, który za pośrednictwem parlamentu gotowego zaakceptować najbardziej egzotyczne pomysły wprowadza zmiany wynikające z jego bieżących nastrojów czy potrzeb.

Innym trzęsieniem ziemi dla kodeksów była przeprowadzona w 2015 r. reforma wprowadzająca proces kontradyktoryjny, która została cofnięta w 2016 r., przy zachowaniu niektórych rozwiązań zwłaszcza w postępowaniu odwoławczym. W konsekwencji prawo karne dawniej przypominające stabilny i jednolity architektonicznie gmach przeistoczyło się w budynek komunalny, do którego wprowadzili się różni lokatorzy, a większość z nich, zapominając o pierwotnej strukturze, zaczęło go przerabiać na własny gust i modłę. Z solidnej budowli przekształciło się więc w przyciągający wzrok, ale mało praktyczny na co dzień zamek Neuschwanstein wzniesiony przez ekscentrycznego króla Ludwika II.

Na miejscu Włodzimierza Wróbla nie próbowałbym dokonywać tu remontów, tylko wprowadził nowy system prawny (wyzwanie to, zapewniające miejsce w historii prawa, zapewne skusi pana profesora). Ma to być dzieło służące nam wszystkim, oparte na konsultacjach społecznych. Dlatego obowiązkiem prawników będzie wskazywanie na wadliwość rozwiązań w obowiązującym systemie i proponowanie ich weryfikacji.

Długa lista usterek

O wielu z takich usterkach pisałem już w cotygodniowych felietonach na łamach „Rzeczy o prawie”. Dziś na ten temat również kilka impresji. Twórcy poprzedniego kodeksu duże społeczne niebezpieczeństwo widzieli w przestępstwach przeciwko życiu i zdrowiu oraz przeciwko mieniu, co łączyło się z surowymi karami za czyny uderzające w te dobra. Czasy się jednak zmieniają i w tym zakresie doszło również do pewnych przewartościowań. Obok przestępczych działań zagrażających naszemu życiu i zdrowiu są działania nieingerujące wprawdzie w naszą cielesność, ale zagrażające naszemu bezpieczeństwu, wolności, a w konsekwencji zdrowiu i bezpieczeństwu psychicznemu. Przestępstwa takie jak groźba, mobbing czy szantaż były przez poprzedniego ustawodawcę marginalizowane, a w nowym kodeksie ich ochrona powinna być wzmocniona.

W poprzedniej kodyfikacji ustawodawca, koncentrując się na ochronie mienia i wprowadzając wysokie sankcje za czyny skierowane przeciwko niemu, nie docenił wagi takich wartości jak informacja, bezpieczeństwo danych, dobra niematerialne czy dobre imię. We współczesnym świecie zaczynają być dla obywateli często ważniejsze od mienia, bo to można odpracować, zaś wykradzione informacje, choć często niewymierne materialnie, mogą spowodować znacznie większe szkody. Obecna drugoplanowość takich przestępstw w kodeksie wręcz zachęca potencjalnych przestępców.

Wymiar sprawiedliwości sam się kompromituje

Kolejna kwestia, która od dawna mnie gnębi, to liczba wyroków, które mogą zapaść w jednej sprawie. Obecna procedura daje sądowi wyższej instancji narzędzia, by skorygował błędne orzeczenie sądu niższej instancji. To rozwiązanie jednak nie zawsze działa, zwłaszcza gdy poszczególne składy różnią się od siebie radykalnie, dokonując skrajnie odmiennych rozstrzygnięć w zakresie winy lub niewinności. Ponieważ uniewinnionego w pierwszej instancji nie można skazać w drugiej, sprawy muszą być powtarzane.

W swojej praktyce mam sprawy, które do kolejnego rozpoznania trafiają po raz czwarty, co, biorąc pod uwagę wyroki kasacyjne, powoduje, że w danej sprawie zapada i po dwanaście orzeczeń skrajnie różnych: od uniewinnień po wyroki wieloletniego więzienia. Taka sytuacja kompromituje wymiar sprawiedliwości i nadweręża zasadę domniemania niewinności. Oskarżony nie może być zabawką wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli zatem sądy nie są w stanie dokonać zgodnej oceny dowodów, zapadnięcie drugiego wyroku uniewinniającego powinno kończyć postępowanie. Byłoby to też korzystne dla wymiaru sprawiedliwości, chroniąc go przed samoośmieszaniem.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu

Przeszukania w domach ministrów sprawiedliwości, a następnie spekulacje, wobec których z nich zostaną złożone wnioski o uchylenie immunitetu i zastosowanie tymczasowego aresztowania, przyćmiły bardzo ważne wydarzenie, a mianowicie wręczenie przez ministra sprawiedliwości profesorowi Włodzimierzowi Wróblowi nominacji na szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Zastanawiam się, jaki plan przyjmie pan profesor: czy zechce dokonać gruntownego remontu obowiązujących kodeksów i funkcjonujących obok nich ustaw, czy też uzna, że istniejący stan prawny nie nadaje się do naprawy i trzeba zacząć wszystko od początku, szykując nowe kodyfikacje prawa materialnego i procesowego.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?