Zwiększenie ilości pszczół zapylaczy w okolicy i odbudowa populacji sokoła wędrownego. Fiskus potwierdza, że takie działania dobrze wpływają na reputację firmy, wydatki można więc rozliczyć w kosztach. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jednocześnie zabrania rozliczać wydatki na pomoc Ukraińcom.
– Konia z rzędem temu, kto się dopatrzy w tym jakiejś logiki – mówi Konrad Turzyński, doradca podatkowy, partner w kancelarii KNDP.
– Trudno zrozumieć, dlaczego dla fiskusa wspieranie Ukraińców jest gorsze niż inwestycje w ekologię. Czyżby urzędnicy nie dostrzegali tego, co się dzieje za wschodnią granicą? – pyta Marcin Zarzycki, adwokat i doradca podatkowy w kancelarii LTCA.
Społeczne działania
Przypomnijmy, że zgodnie ze specustawą (przepisy o pomocy obywatelom Ukrainy) wydatki na wsparcie dla ofiar wojny można zaliczyć do podatkowych kosztów wtedy, gdy darowizny zostały przekazane za pośrednictwem określonych podmiotów, np. organizacji charytatywnych czy samorządów. Tymczasem wielu przedsiębiorców pomagało (i pomaga nadal) Ukraińcom na własną rękę, np. przekazując jedzenie, ubrania czy środki czystości. Czy oni także mogą liczyć na podatkowe ulgi? Nie mogą. Fiskus twierdzi, że nie spełniają warunków ze specustawy (bo pomagają samodzielnie). Nie chce się też zgodzić na rozliczenie wydatków na zasadach ogólnych. Nie przekonuje go argument, że wspierając ofiary wojny, firmy realizują strategię społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR), i że takie działania wyrabiają dobrą opinię wśród klientów.
Oto przykłady trzech firm. Jedna zapewniała ofiarom wojny jedzenie i noclegi. Druga zorganizowała salę zabaw dla dzieci z ukraińskich rodzin. Trzecia przekazywała wyposażenie (latarki, kominiarki, odzież wodoodporną, komplety bielizny termoaktywnej, rękawice) ochotnikom z ukraińskiej obrony terytorialnej.