Bohater tytułowej noweli polski dentysta Maciek przyjeżdża w latach 80. na kontrakt do miasta Khouribga, centrum wydobycia fosforytów w Maroku. Jest zafascynowany kulturą i językiem. W efekcie intrygi miejscowych spryciarzy zostaje – wbrew swej woli – ożeniony z Marokanką. Wszystko kończy się oczywiście happy endem.

Przesycona ciepłym, „czeskim" humorem nowela stanowi dobrą promocję Polski. Przypomina o licznej w drugiej połowie ub. wieku obecności polskich specjalistów w Maroku (lekarzy, inżynierów, techników etc.). Postać bohatera przedstawiona jest w sposób bardzo życzliwy. Autor, który sam w młodości był dyrektorem kopalni w Khouribga i stykał się z pewnością z Polakami, podkreśla wiedzę fachową polskiego lekarza, a jednocześnie jego otwartość i chęć poznania kraju, w którym przyszło mu pracować. Maciek uczy się na przykład z zapałem daridży, lokalnej odmiany klasycznego arabskiego, języka, jakim posługuje się na co dzień marokańska ulica. Dzięki temu może całe godziny spędzać w lokalnych kafejkach, dyskutować o sukcesach polskiej złotej jedenastki i niezwykle wówczas popularnym w Maroku Zbigniewie Bońku.

W sytuacji gdy w zagranicznych dziełach literackich czy filmach zwykle musimy prostować dezinformacje, przekłamania czy manipulacje historyczne, tym bardziej godne jest podkreślenia, że marokański pisarz przyczynił się do pozytywnego postrzegania Polski. I to na sporą skalę: z uwagi na osobę autora, zdobywcy prestiżowej francuskiej nagrody literackiej (Prix Goncourt) przed dwoma laty, książka będzie na pewno czytana przez środowiska intelektualne w Maroku, a także w innych krajach francuskojęzycznych. Warto byłoby wypromować „Bajeczne wesele Polaka" również w Polsce.