„The Boys”: Make America Great Again

W czasach, gdy filmy o superbohaterach szorują po dnie box office, popularność „The Boys” z każdym sezonem rośnie. W czym tkwi tajemnica sukcesu tej produkcji?

Publikacja: 06.09.2024 17:00

„The Boys”: Make America Great Again

Foto: mat.pras.

Od samych swych początków serial wyprodukowany przez Amazon Prime Video odważnie wchodzi w rejony, w stronę których największe superbohaterskie franczyzy filmowe boją się zazwyczaj nawet spojrzeć. Odrzucając wszelkie ograniczenia wiekowe, pławi się w krwi, flakach i spermie.

Ze swoim bezpardonowym podejściem „The Boys” dekonstruują superbohaterski mit, który Marvel czy DC wciąż uparcie powiela. Twórca serialu Eric Kripke nie pozwala jednak sprowadzić produkcji do czystej zabawy konwencją. Wykazuje zainteresowanie nie tylko popkulturowymi trendami, ale też uważnie śledzi wydarzenia polityczne i zagląda do najbardziej paranoicznych czeluści internetu. Choć serial nigdy do najsubtelniejszych nie należał, to przy okazji czwartego sezonu widzowie o skrajnie prawicowych poglądach już na pewno zrozumieją, że twórcy śmieją im się w twarz.

Najnowsza seria „The Boys” pokazuje bowiem Stany Zjednoczone w trakcie rozkładu i próbuje analizować populistyczne metody sterowania tłumem. W drugim odcinku bohaterowie trafiają na zlot miłośników teorii spiskowych, gdzie poznają nową superbohaterkę – Petardę, inspirowaną zresztą zagorzałymi popleczniczkami Donalda Trumpa. Petarda nie ma co prawda spektakularnych mocy, ale jak nikt potrafi wciskać ludziom kit w duchu niebezpiecznego prawicowego ruchu społecznego QAnonu. Opowiadając o „pedofilskiej klice liberałów”, napuszcza swoich zwolenników na Starlight i jej fundację. Kripke chętnie tu nawiązuje do autentycznych zdarzeń. Odnosi się chociażby do Pizzagate – historii z 2016 roku, kiedy to uzbrojony mężczyzna wszedł do waszyngtońskiej pizzerii, aby ratować rzekomo przetrzymywane w jej piwnicy dzieci, podczas gdy w lokalu nawet nie było piwnicy.

Czytaj więcej

„Strange Darling”: Nagi instynkt w dobie #metoo

Najnowsza odsłona serialu składa się z powidoków rzeczywistości, dzięki którym „The Boys” pokazują, w jaki sposób najbardziej absurdalne teorie spiskowe wyniszczają społeczeństwa demokratyczne. Otwarcie się z tych koncepcji nabijają, ale szukają też źródeł ich popularności. Pytana o uzasadnienie swoich działań Petarda odpowiada, że rząd nie interesuje się wykluczonymi ludźmi, za to ona daje im cel, racząc przy okazji ciekawą historią. Pokrywa się to z tym, co o fenomenie QAnonu w poświęconej mu książce „Uwierz w plan” pisał Will Sommer, a mianowicie, że zbyt długie ignorowanie wszelkiej maści spiskowych teorii i ich głosicieli pozwoliło tylko urosnąć im w siłę. Kripke podąża dalej tym tropem, przez co główny antagonista Homelander jest tu na dobrej drodze, aby „Make America Great Again” („uczynić Amerykę ponownie wielką”).

Najnowsza odsłona serialu jest mroczniejsza od poprzednich. Homelander stawia w niej czoła kryzysowi wieku średniego, który symbolizują jego siwiejące włosy łonowe, a Butcher mierzy się z własną śmiertelnością, gdy wywołany przez V rak daje mu się we znaki. Ich kolejne działania trącą więc coraz większą desperacją, prowadząc nas do przepełnionego defetyzmem finału.

„The Boys” pozostaje najbardziej kąśliwą satyrą na popkulturową fantazję o superbohaterach, ale tym razem twórcy mocniej niż w poprzednich sezonach podbijają wątki społeczno-polityczne. Kripke wciąż pławi się w przerysowanej przemocy i perwersyjnym seksie, ale daje również większą przestrzeń do refleksji. I chociaż znów z szyderczym uśmiechem podpala flagę USA, to jednak głośniej niż dotychczas krzyczy, żeby ją ugasić, zanim będzie za późno.

Od samych swych początków serial wyprodukowany przez Amazon Prime Video odważnie wchodzi w rejony, w stronę których największe superbohaterskie franczyzy filmowe boją się zazwyczaj nawet spojrzeć. Odrzucając wszelkie ograniczenia wiekowe, pławi się w krwi, flakach i spermie.

Ze swoim bezpardonowym podejściem „The Boys” dekonstruują superbohaterski mit, który Marvel czy DC wciąż uparcie powiela. Twórca serialu Eric Kripke nie pozwala jednak sprowadzić produkcji do czystej zabawy konwencją. Wykazuje zainteresowanie nie tylko popkulturowymi trendami, ale też uważnie śledzi wydarzenia polityczne i zagląda do najbardziej paranoicznych czeluści internetu. Choć serial nigdy do najsubtelniejszych nie należał, to przy okazji czwartego sezonu widzowie o skrajnie prawicowych poglądach już na pewno zrozumieją, że twórcy śmieją im się w twarz.

Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Plus Minus
Przydałaby się czystka