Bój o „Czerwone maki”

Od pewnego momentu granie „Czerwonych maków na Monte Cassino” wiązało się z odprowadzaniem tantiem do... Niemiec. Jak do tego doszło?

Publikacja: 17.05.2024 17:00

Bój o „Czerwone maki”

Foto: Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Nocą z 17 na 18 maja 1944 r. żołnierz 2. Korpusu Sił Zbrojnych Armii gen. Andersa, stacjonującego pod Monte Cassino i szykującego się do kluczowego dla bitwy natarcia, Feliks Konarski napisał dwie zwrotki jednej z najważniejszych polskich pieśni – nie tylko okresu wojennego, ale też w całej historii Polski. Inny żołnierz Alfred Schütz tej samej nocy skomponował muzykę. Po zwycięskiej bitwie, w której łącznie zginęło 923 polskich żołnierzy, a 2931 zostało rannych, powstała trzecia zwrotka. Ostatnią zwrotkę Konarski dopisał 25 lat później.

Pieśń natychmiast została podchwycona przez walczących żołnierzy. Niedługo potem wydanie nutowe w układzie fortepianowym kompozytora zostało opublikowane we Włoszech nakładem Oddziału Kultury i Prasy 2. Korpusu, a już 20 sierpnia 1944 r. „Tygodnik Polski” w NowyKarpatczycy słuchają prawykonania Czerwonych maków w wykonaniu orkiestry Alfreda Schützam Jorku opublikował nuty i słowa „Czerwonych maków na Monte Cassino” z następującym komentarzem: „»Tygodnik Polski« jest szczęśliwy, że pierwszy w Ameryce może podać swym czytelnikom nuty i słowa nowej piosenki, którą śpiewa teraz cały Drugi Korpus, którą śpiewać będzie całe wojsko polskie, którą śpiewać będziemy wszyscy. (…) Jest ona bohaterska – jak bohaterskie jest nasze wojsko, jest pełna jak ono wiary. Zapamiętajmy sobie nazwiska jej twórców – autora słów Feliksa Konarskiego i muzyki – Alfreda Schütza. Grajmy ją na naszych uroczystościach i śpiewajmy ją wszyscy”.

Czytaj więcej

Tajemnice Wandy Rutkiewicz

Powojenne losy

Pierwsze opracowanie nutowe wydane w Polsce ukazało się w roku 1947, ale niedługo później piosenka znalazła się na indeksie. Nie były dostępne nuty, jej publiczne wykonywanie było w praktyce zakazane. Wówczas „Czerwone maki” stały się hymnem środowisk niepodległościowych i opozycyjnych przez cały okres trwania PRL. Zakazanym wspomnieniem niepodległej Polski. Feliks Konarski tak mówił o swoim utworze: „W świecie autorskim znane są wypadki, kiedy jedna udana piosenka potrafiła zabezpieczyć autora finansowo na całe jego dalsze życie. »Czerwone maki« nie dały mi tego zabezpieczenia – ale dały mi stokroć więcej. Spopularyzowały moje skromne imię – a same stały się Rozmarynem II wojny światowej. Czy moja w tym zasługa?… Raczej nie. »Czerwone maki« są ściśle związane z bohaterskim czynem polskiego żołnierza, z jedną z najbardziej krwawych i romantycznych bitew przez niego stoczonych i przetrwają tak długo, jak długo będzie trwała pamięć o tym czynie i o tych wszystkich, którzy legli u stóp góry klasztornej wierni w Jej służbie… W służbie Polski”.

Konarski urodził się Kijowie, ale po powstaniu Niepodległej Polski wyjechał do Warszawy. Przez kilka lat był piłkarzem Polonii Warszawa, ale sławę zdobył po przeprowadzce do Lwowa wraz z żoną Niną Oleńską, gdzie założył teatr rewiowy. Był autorem wielu wierszy i piosenek, z których kilka stało się prawdziwymi hitami. W 1941 r. wstąpił do Armii Polskiej gen. Andersa, z którą trafił pod Monte Cassino.

Po wojnie osiadł najpierw w Londynie, gdzie z Marianem Hemarem wystawił ponad 30 spektakli. W 1965 r. wraz z żoną przeniósł się na stałe do Chicago. Tam prowadzili Teatr Ref-Rena, a także nadawał program radiowy „Czerwone maki” aż do swojej śmierci w 1991 r. – na kilkanaście dni przed planowaną podróżą do Polski. Spoczął w żołnierskiej kwaterze na cmentarzu Maryhill w Niles koło Chicago, obok żony i innych walczących pod Monte Cassino.

Do samego końca uważał „Czerwone maki” za swoje największe dzieło: „Napisałem w swoim życiu ponad dwa tysiące piosenek. (...) Niektóre z dnia na dzień stawały się piosenkami popularnymi – inne przemijały bez echa… Jedna tylko potrafiła w tak szybkim czasie przełamać wszystkie istniejące na świecie bariery i granice i połączyć rozrzuconych po najdalszych zakątkach ziemi Polaków: piosenka »Czerwone maki na Monte Cassino«”.

Zupełnie inny był los drugiego autora. Alfred Schütz urodził się w Tarnopolu w 1910 r. Studiował prawo we Lwowie, pracował w banku. Działał w uniwersyteckim teatrze, a potem komponował muzykę do popularnego programu radiowego „Wesoła Lwowska Fala”. W czasie wojny trafił do Armii Andersa, z którą dotarł do Włoch. Po wojnie wyemigrował do Brazylii, a w 1961 r. zamieszkał w Monachium, gdzie zmarł 1 października 1999 r.

Odszedł niemal całkowicie zapomniany, zajmując się do ostatnich dni chorą żoną, będąc w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Tak trudnej, że gdyby nie zorganizowana w czasie Dni Kultury Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech zbiórka wśród Polonii niemieckiej, wdowie nie starczyłoby nawet pieniędzy na pogrzeb. Gotowa była pochować męża pod anonimową płytą bez nazwiska. Jedynie z numerem. Ostatecznie spoczął na cmentarzu Ostfriedhof, przy ulicy St. Martin, kwatera 166a.

Niemieckie prawa

W lutym 2014 r. media obiegła informacja, że granie „Czerwonych maków” wiąże się z odprowadzaniem tantiem do Niemiec. Pierwsze doniesienia mówiły o „kancelarii prawnej z Monachium”, ale po kilku tygodniach amatorskiego śledztwa udało mi się ustalić po raz pierwszy, że beneficjentem wykonań tej pieśni jest Niemiecki Kraj Związkowy Bawaria. Stało się tak, ponieważ państwo Schützowie zmarli, nie pozostawiając spadkobierców. Podobnie jak w Polsce, w Niemczech w takiej sytuacji spadek obejmuje gmina ostatniego zamieszkania. Spadkobiercą stał się tym samym niemiecki land. Potwierdziłem to, ujawniając postanowienie monachijskiego sądu z 17 marca 2011 r. dotyczące losu „Czerwonych maków”. Do czasu tej publikacji ani MSZ, ani MKDiN, ani MON, ani nawet ZAiKS nie posiadały informacji o obecnym właścicielu praw autorskich do muzyki „Czerwonych maków”.

Zderzyłem się wówczas z całkowitą obojętnością administracji – tak niemieckiej, która pozostawiała moje kolejne pytania bez odpowiedzi, jak i polskiej. Przez kilka tygodni byłem odsyłany przez pracowników MSZ i Ministerstwa Kultury do siebie nawzajem. W mediach już wcześniej rezonowała anonimowa wypowiedź MSZ, że „jest to kwestia natury handlowej”. Taką samą odpowiedź – pomimo jej oczywistej niestosowności – otrzymałem i ja. Razem z suchym komunikatem, że „w bazach danych osobowych Konsulatu w Monachium nazwisko Alfred Schütz nie figuruje”.

Ministerstwo Kultury przekonywało mnie przy tym, że „nie może ingerować w to, jak twórca zadysponuje swoim utworem, ani też podważać decyzji dotyczących osoby, na rzecz której utworem rozporządza”. Wobec sytuacji materialnej państwa Schützów, która nie pozwalała nawet na organizację pogrzebu, a także ostatecznego przejścia praw na Bawarię trudno mówić o jakimkolwiek świadomym „rozporządzeniu” utworem. Nie pozostało nic innego, jak sprawę upublicznić i liczyć na jej pozytywny przebieg.

Jak można się było spodziewać, fakt, że tantiemy za granie „Czerwonych maków” skomponowanych podczas walk o Monte Cassino z armią hitlerowską pobiera państwo niemieckie, odbił się szerokim echem. W sprawę zaangażowało się wiele osób i instytucji. Napisał do mnie między innymi Waldemar Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki w Krakowie, działacz społeczny i animator kultury. Wspólnie słaliśmy pisma do Bawarii – już z pieczątkami i podpisami – co przyniosło szybko efekt w postaci kontaktu ze strony niemieckiej administracji. Pomocą służyła nam też Barbara Cöllen z Deutsche Welle, która zbierając materiał do swojego artykułu na temat naszych starań, docierała do kolejnych urzędników Bawarii.

W lutym 2015 roku mogliśmy już oficjalnie ogłosić, że Bawaria zadeklarowała gotowość przekazania praw autorskich do „Czerwonych maków na Monte Cassino” Polsce. Rzecz oczywiście ogłosiliśmy w prasie, by niedługo potem dowiedzieć się od urzędników bawarskich, że z podobną prośbą zwróciły się także… polskie władze państwowe. Cóż, narastająca presja społeczna musiała oddziaływać politycznie, a rzecz działa się w trakcie kampanii prezydenckiej z 2015 roku. Swoje ambicje mogłem schować w kieszeń, ale na efekty swojej pracy nie musiałem długo czekać. 14 września 2015 roku zostało podpisane porozumienie przenoszące prawa autorskie melodii do „Czerwonych maków” na Polskę.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Dlaczego Polska odwraca się od Gruzji?

A co z tekstem?

Historia nie była jednak skończona: te starania dotyczyły przecież melodii – a co z chwytającym za serce tekstem Konarskiego? Próbowałem ustalić to przez kolejne lata, przeczuwając, że historia praw autorskich do słów może być podobna. Nina Oleńska zmarła na kilka lat przed Feliksem Konarskim. Po wojnie nie wrócili do Polski. Nie doczekali się dzieci.

Wiedziałem, że tantiemy za melodię pobiera stowarzyszenie PRS For Music, brytyjski odpowiednik polskiego ZAiKS. Przez wiele miesięcy nie dostawałem żadnej odpowiedzi na moje pytania. Wreszcie, kilka lat po swoim pierwszym tekście, dostałem zdawkową informację, że danych uprawnionego nie otrzymam.

Sprawa wydawała się zamknięta. Wracałem do niej co jakiś czas, chcąc dokończyć, co zacząłem. I tak trafiłem na wywiad z Człowiekiem Roku „Dziennika Związkowego” – tytułu wydawanego od 1908 r. w Chicago. Tytuł ten otrzymała w 2017 r. harcmistrzyni Barbara Chałko. Urodzona w Szkocji, w wieku ośmiu lat zamieszkała z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Jej dziadek był przyjacielem gen. Józefa Hallera. W jej rodzinnym domu gościł gen. Stanisław Maczek. Od najmłodszych lat była związana z harcerstwem i aktywnie działała na rzecz chicagowskiej Polonii.

Zadebiutowała w przedstawieniu o Królewnie Śnieżce w Teatrze Ref-Rena Feliksa Konarskiego, który był spokrewniony z rodziną jej męża i był przyjacielem jej matki. Przez ostatnie 15 lat jego życia prowadziła administrację teatru, a po jego śmierci przez 20 lat kontynuowała prowadzenie audycji „Czerwone Maki”. To właśnie jej Konarski zapisał w spadku prawa autorskie i kompozytorskie do całej swojej twórczości, w tym do tekstu „Czerwonych maków na Monte Cassino” – co potwierdziła mi w bezpośredniej korespondencji w tym roku. I tak moja historia zbadania losów praw autorskich do drugiego hymnu Polski się kończy. Muzyka jest własnością państwa polskiego. Tekst nie mógł trafić w lepsze ręce niż patriotki i przyjaciółki autora, dbającej o pamięć o nim.

Nie tylko „Czerwone maki na Monte Cassino”

Niestety, taki los nie spotkał wielu innych dzieł polskiej kultury. Dość powiedzieć, że spadek po Alfredzie i Veronice Schützach obejmował prawa autorskie do nieprzebranej liczby stworzonych przez niego utworów. Przedmiotem umowy międzypaństwowej była tylko melodia „Czerwonych maków”. Symptomatyczne są losy Polskich Nagrań „Muza”, które w PRL wydawały w zasadzie całą muzykę popularną. W 2013 r., już jako spółka Skarbu Państwa, postawione w stan likwidacji w związku z brakiem środków na wypłatę zasądzonych tantiem, sprzedały Warner Music Poland prawa autorskie do 34 tys. utworów muzycznych wydanych pod ich szyldem od 1957 r.

W 2018 r. Polskie Wydawnictwo Muzyczne jako państwowa instytucja kultury rozpoczęło negocjacje dotyczące odkupienia zbioru utworów. Zostały zerwane we wrześniu 2018 r., a PWM wszczęło sprawę sądową, zarzucając Warnerowi prowadzenie negocjacji w złej wierze. Obecnie sprawa jest na etapie skargi kasacyjnej, wniesionej przez PWM. Rozprawę wyznaczono na 29 maja 2024 r.

Bogusław Wieczorek

Radca prawny, specjalizuje się w prawie własności intelektualnej oraz prawie nieruchomości.

Nocą z 17 na 18 maja 1944 r. żołnierz 2. Korpusu Sił Zbrojnych Armii gen. Andersa, stacjonującego pod Monte Cassino i szykującego się do kluczowego dla bitwy natarcia, Feliks Konarski napisał dwie zwrotki jednej z najważniejszych polskich pieśni – nie tylko okresu wojennego, ale też w całej historii Polski. Inny żołnierz Alfred Schütz tej samej nocy skomponował muzykę. Po zwycięskiej bitwie, w której łącznie zginęło 923 polskich żołnierzy, a 2931 zostało rannych, powstała trzecia zwrotka. Ostatnią zwrotkę Konarski dopisał 25 lat później.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS