Dużo obiecuje pierwsza przetłumaczona na polski książka 64-letniej Brigitte Giraud (na zdjęciu). Na dodatek wszystko to, co ostatnio modne i ciekawe. Dostajemy autobiograficzną prozę z socjologizującym zacięciem. Tak przecież piszą nagrodzona Noblem w 2022 r. Annie Ernaux oraz Édouard Louis czy Didier Eribon. Ale nie tylko Francuzi eksplorują tę metodę, bo przecież w podobnym duchu tworzyła też i Amerykanka Joan Didion, stąd porównania „Żyć szybko” z Didionowskim „Rokiem magicznego myślenia” z 2003 r. A na polskim podwórku mamy świeżo wydaną „Hankę” Macieja Jakubowiaka.
Tematy w tych wszystkich książkach są podobne: sprzeciw wobec społecznej dyscypliny i narzuconych ról, nabywanie świadomości klasowej (to nurt wyraźnie lewicujący), opis awansu, swojego lub przodków, okupionego sowitą ceną czy wreszcie krytyka konsumpcjonizmu i kapitalizmu, ale poprzez opisanie własnego w nie uwikłania.
Czytaj więcej
W bardzo udanej powieści „Ostatni” Maćka Bielawskiego, o pokoleniu mężczyzn z czterdziestką na karku, spotykają się ze sobą Polska hipoteczna z Polską deweloperską.
Autobiograficzna opowieść Brigitte Giraud
Brigitte Giraud jakby ma świadomość obecności tego nurtu, a przy tym już na początku wiele z tych tematów sygnalizuje. Niedługie, bo 220-stronicowe „Żyć szybko”, zaczyna się od wyprowadzki, niczym kino społeczne braci Dardenne czy seriale Davida Simona: „Po wielu miesiącach, podczas których stawiałam opór, dzień po dniu konsekwentnie ignorując ataki deweloperów, w końcu złożyłam broń. Dziś podpisałam akt sprzedaży domu”. Potem dowiadujemy się wszystkiego. Jak to narratorka, sama Brigitte, i jej mąż Claude kupili w 1999 r. dom w gminie Caluire na obrzeżach Lyonu. Nie zdążyli jednak w nim zamieszkać z kilkuletnim synem Théo, bo jeszcze w trakcie przeprowadzki 41-letni Claude zginął w wypadku.
„Dom stał się świadkiem mojego życia bez Claude’a. Wrakiem, w którym musiałam nauczyć się mieszkać”. Ale nie tylko. Ów piękny, choć zapuszczony, zabytkowy dom zostaje przez owdowiałą pisarkę posadzony przed czytelnikami niczym swoistą ławą przysięgłych mającą rozsądzić winę. Na koniec pierwszego rozdziału Giraud, nim zacznie swoją litanię wyrzutów zatytułowaną „Gdyby”, pisze: „to właśnie ten dom jest główną przyczyną wypadku”.