Prywatne zbiory uległy podobnemu losowi, co publiczne. Mieszkania ludzi więzionych w obozach koncentracyjnych konfiskowano, a sprzęty zabierano. Trzeba przyznać, że do dzieła zniszczenia Niemcy przygotowywali się metodycznie. Szpiedzy niemieccy, którzy przed wojną studiowali stan polskiego posiadania w różnych dziedzinach, wkroczyli do Polski, wiedząc niemalże wszystko, nie tylko jeśli chodzi o zbiory muzealne, ale znali nawet zawartość szuflad z biżuterią w polskich dworach. „Akcja niszczycielska Niemców była tym ohydniejsza, że nawet gdy była najbardziej bezprawna, była ubrana w pozorne formy prawa. Akcja ich była pokrywana z całym cynizmem pozorami opieki nad kulturą” – pisał Władysław Tatarkiewicz w „Etycznych podstawach rewindykacji i odszkodowań”. Rozporządzenie z 1939 r. nakazywało oddawanie cenniejszych prywatnych dzieł sztuki w celu ich „zabezpieczenia”. Niemcy szerzyli propagandę, nie licząc się z prawdą, odwołując się do ad hoc wymyślonych faktów. W obwieszczeniach urzędowych, publikacjach rzekomo naukowych, w prasie, wszystko, co cenne w kulturze polskiej, przedstawiano jako dzieło Niemców.
Prof. Tatarkiewicz pisał, że podejmując kwestię odszkodowań, pamiętać należy również o tym, że Niemcy w ostatnich wiekach żyły w warunkach politycznych daleko pomyślniejszych niż Polska, która długo była pozbawiona niepodległości i opieki państwowej nad kulturą, która w wojnach i katastrofach dziejowych utraciła część tego, co wytworzyła lub zgromadziła. Tymczasem Niemcy żyli w warunkach wyjątkowo korzystnych. Zdołali zgromadzić w swych muzeach, bibliotekach czy domach prywatnych znacznie więcej dóbr kulturalnych, niż wytworzyli sami.
I wreszcie kwestia zagadnienia etycznego, definiowanego przez profesora, polegającego – najogólniej mówiąc – na tym: jak postępować, by przysporzyć jak najwięcej dobra lub przynajmniej, jeśli inaczej nie można, usunąć jak najwięcej zła. Aby w rozważaniach etycznych patrzeć na rzeczy bezstronnie, potrzebne jest przede wszystkim obiektywne kryterium dobra i zła. „Kryterium takim nie jest często i dziś wymieniana zgoda powszechna, bo jej naprawdę w bardziej złożonej sprawie uzyskać niepodobna. Jest nim natomiast oczywistość sądu. Co jest oczywiste, to znaczy, co do czego nie można pojąć, by mogło być inaczej, to jest pewne. I tylko to jest pewne”.
„Zniszczenie cudzego mienia dokonane z premedytacją i planowo jest złem oczywistym, niewątpliwym, niedającym się kwestionować. Że to dzieło zniszczenia jest złem, to jest jasne jak słońce na niebie” – pisał prof. Tatarkiewicz. Nasze poczucie moralne mówi z całą jasnością i oczywistością, że wynagrodzenie, jeśli tylko jest możliwe, powinno być przeprowadzone. Jeśliby to zostało zakwestionowane, to w stosunkach etycznych nie pozostałoby nic oczywistego, to nie ma w nich żadnych norm, nie ma ładu moralnego i niech każdy robi jak chce i jak mu wygodniej, byle miał siłę i władzę. Ale poczucie każdego bodaj człowieka mówi inaczej. Trzyma się najprostszej i najbardziej podstawowej zasady, mianowicie zasady sprawiedliwości. Ta najprostsza i najoczywistsza zasada przesądza sprawę odszkodowania. Wreszcie zasada słusznego prawa. Zasada ta (na którą z upodobaniem powoływali się również prawnicy niemieccy) orzeka, że ustawa prawna, choćby formalnie była wydana prawidłowo, jeśli obraża uczucie słuszności i sprawiedliwości nie ma naprawdę waloru; nie ma go, jeśli jest niezgodna z ius naturale i ius divinum.
Nie sposób nie zgodzić się z prof. Władysławem Tatarkiewiczem.
Rękopis w rynsztoku
Gdy wojska niemieckie w czasie powstania warszawskiego w sierpniu 1944 r. opanowały dzielnicę, którą zamieszkiwałem, kazano nam niezwłocznie opuścić dom i spalono go od razu wraz z całym urządzeniem, zbiorami, biblioteką, warsztatem pracy naukowej. Wychodząc, zdołałem wziąć do walizki tylko nieco bielizny i rękopis pracy naukowej, nad którą pracowałem przez całą wojnę. W drodze, gdy nas z płonącego domu gnano do obozu, żołnierze odebrali z walizy bieliznę – został już tylko rękopis. Wtedy podszedł oficer niemiecki, otworzył walizę, znalazł rękopis. Co to? Praca naukowa – rzekł. – Nie, nie ma już polskiej kultury. I rzucił rękopis do rynsztoka. W tych jego słowach był zawarty cały stosunek Niemców do nas (...). Akcja ich chciała nie tylko zniszczyć polską kulturę, ale zatrzeć nawet jej ślady. Była robiona z premedytacją. Była wykonaniem osobistego rozkazu Hitlera. Ale rozkaz ten spełnili wszyscy i władze cywilne tak samo jak ludzie prywatni, uczeni i artyści. Cały naród niemiecki brał udział w tym rabunku i zniszczeniu, cały jest zań odpowiedzialny” – napisał w 1945 r. prof. Tatarkiewicz.