Maria Skłodowska-Curie należy do najbardziej znanych postaci z historii polskiej nauki. Oczywiście, w szerszej dyskusji pojawiają się inne postaci z XX wieku: członkowie matematycznej szkoły lwowskiej, uznani humaniści… Niemniej to właśnie Skłodowska-Curie, może z powodu dwóch Nobli, a może z powodu ciekawego życia, wciąż intryguje. Pod względem popularności i uznania historycznego za jej godnego rywala można uznać jedynie Mikołaja Kopernika. Dlatego całkowicie zrozumiały jest fakt powstawania, zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, jej kolejnych biografii.
Jedną z nich przygotował Tomasz Pospieszny. Nie jest to typowy „zewnętrzny” biograf. To doktor habilitowany nauk chemicznych i profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zafascynowany dorobkiem noblistki, od kilku lat zajmuje się jej życiem, wciąż poszukując nowych materiałów. Kilka lat temu napisał biografię Skłodowskiej-Curie, ale nie zakończył na tym pracy. Wciąż bowiem dodaje kolejne uzupełnienia. I tak w roku 2024 wyszło czwarte wydanie wspomnianej książki. Punkt widzenia Pospiesznego jest bardzo ciekawy: to wszakże „kolega po fachu” noblistki. Siłą rzeczy patrzy na jej życie w specyficzny sposób. Wiele mówi również podtytuł biografii: „Zakochana w nauce”. To jest właśnie oś przewodnia całej publikacji. Jej próbą jest opowiedzenie o tym, na czym rzeczona miłość do nauki polegała. Warto do niej zajrzeć nie tylko dlatego, że 4 lipca przypadła 90. rocznica śmierci tej, nie bójmy się tego powiedzieć, najsłynniejszej Polki.
Czytaj więcej
Kiedy obrazy Zagłady stają się elementem popkultury, kicz wypłukuje z nich śmierć, zastępując ją tanim pocieszeniem. Mierność i tandeta jednak świetnie się sprzedają, dlatego w kontrze potrzebujemy wybitnej fikcji.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Pospieszny szczegółowo przytacza zróżnicowane przejawy „zakochania w nauce”. Spójrzmy zwłaszcza na czasy małżeństwa Marii z Piotrem Curie. Małżeństwo to było bardzo oryginalne, również z perspektywy wielu współczesnych naukowców. Rzadko bowiem można stwierdzić tak ogromną, wspólną, łączącą żonę i męża fascynację nauką. Gdy urodziła się pierwsza córka, jej matka wspominała: „miałam przed sobą poważny problem, w jaki sposób opiekować się naszą małą Irenką i domem, nie przerywając zarazem pracy naukowej. Zaniedbanie jej byłoby dla mnie nader bolesne, a mąż mój nawet słyszeć o tym nie chciał. Mówił, że znalazł żonę, stworzoną specjalnie do tego, ażeby dzieliła z nim wszystkie zajęcia. Żadne z nas nie myślało o wyrzeczeniu się tego, co było tak drogie dla nas obojga”. Nauka była więc czymś, od czego małżonkowie nie chcieli odpoczywać.
Państwo Curie nie zwracali również szczególnej uwagi na sprawy materialne. Skłodowska-Curie pisała: „w naszej ubogiej szopie panował wielki spokój: czasami doglądając jakiegoś doświadczenia przechadzaliśmy się po niej wzdłuż i wszerz, rozmawiając o bieżącej i przyszłej pracy. Kiedy nam było zimno, pokrzepiała nas szklanka gorącej herbaty. Żyliśmy tylko jedną myślą, jak we śnie. Zdarzało nam się powracać wieczorem, po kolacji, by rzucić okiem na nasze królestwo”.