Zakochana w nauce

System nauki należy zreformować w taki sposób, aby szczególnie promować w nim sposób myślenia i funkcjonowania taki, jaki prezentowała Maria Skłodowska-Curie.

Publikacja: 05.07.2024 17:00

Dla Marii Skłodowskiej-Curie nauka była czymś, od czego nie chciała odpoczywać

Dla Marii Skłodowskiej-Curie nauka była czymś, od czego nie chciała odpoczywać

Foto: ROGER VIOLLET/EAST NEWS

Maria Skłodowska-Curie należy do najbardziej znanych postaci z historii polskiej nauki. Oczywiście, w szerszej dyskusji pojawiają się inne postaci z XX wieku: członkowie matematycznej szkoły lwowskiej, uznani humaniści… Niemniej to właśnie Skłodowska-Curie, może z powodu dwóch Nobli, a może z powodu ciekawego życia, wciąż intryguje. Pod względem popularności i uznania historycznego za jej godnego rywala można uznać jedynie Mikołaja Kopernika. Dlatego całkowicie zrozumiały jest fakt powstawania, zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, jej kolejnych biografii.

Jedną z nich przygotował Tomasz Pospieszny. Nie jest to typowy „zewnętrzny” biograf. To doktor habilitowany nauk chemicznych i profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zafascynowany dorobkiem noblistki, od kilku lat zajmuje się jej życiem, wciąż poszukując nowych materiałów. Kilka lat temu napisał biografię Skłodowskiej-Curie, ale nie zakończył na tym pracy. Wciąż bowiem dodaje kolejne uzupełnienia. I tak w roku 2024 wyszło czwarte wydanie wspomnianej książki. Punkt widzenia Pospiesznego jest bardzo ciekawy: to wszakże „kolega po fachu” noblistki. Siłą rzeczy patrzy na jej życie w specyficzny sposób. Wiele mówi również podtytuł biografii: „Zakochana w nauce”. To jest właśnie oś przewodnia całej publikacji. Jej próbą jest opowiedzenie o tym, na czym rzeczona miłość do nauki polegała. Warto do niej zajrzeć nie tylko dlatego, że 4 lipca przypadła 90. rocznica śmierci tej, nie bójmy się tego powiedzieć, najsłynniejszej Polki.

Czytaj więcej

"Tatuażysta z Auschwitz”. Ile prawdy, ile kiczu

Miłość od pierwszego wejrzenia

Pospieszny szczegółowo przytacza zróżnicowane przejawy „zakochania w nauce”. Spójrzmy zwłaszcza na czasy małżeństwa Marii z Piotrem Curie. Małżeństwo to było bardzo oryginalne, również z perspektywy wielu współczesnych naukowców. Rzadko bowiem można stwierdzić tak ogromną, wspólną, łączącą żonę i męża fascynację nauką. Gdy urodziła się pierwsza córka, jej matka wspominała: „miałam przed sobą poważny problem, w jaki sposób opiekować się naszą małą Irenką i domem, nie przerywając zarazem pracy naukowej. Zaniedbanie jej byłoby dla mnie nader bolesne, a mąż mój nawet słyszeć o tym nie chciał. Mówił, że znalazł żonę, stworzoną specjalnie do tego, ażeby dzieliła z nim wszystkie zajęcia. Żadne z nas nie myślało o wyrzeczeniu się tego, co było tak drogie dla nas obojga”. Nauka była więc czymś, od czego małżonkowie nie chcieli odpoczywać.

Państwo Curie nie zwracali również szczególnej uwagi na sprawy materialne. Skłodowska-Curie pisała: „w naszej ubogiej szopie panował wielki spokój: czasami doglądając jakiegoś doświadczenia przechadzaliśmy się po niej wzdłuż i wszerz, rozmawiając o bieżącej i przyszłej pracy. Kiedy nam było zimno, pokrzepiała nas szklanka gorącej herbaty. Żyliśmy tylko jedną myślą, jak we śnie. Zdarzało nam się powracać wieczorem, po kolacji, by rzucić okiem na nasze królestwo”.

Trzeba zarazem podkreślić, że małżonkowie przecież mieli ogromne możliwości zarobku. Gdyby tylko zechcieli… Jednak oni świadomie zrezygnowali z opatentowania wypracowanej przez nich metody wydzielenia radu. Argumentowali, że rad powinien należeć do wszystkich ludzi i że wyniki badań naukowych nie powinny doprowadzać do niczyjego indywidualnego wzbogacenia.

Oczywiście, ich materialna sytuacja zmieniła się po uzyskaniu przez małżeństwo Curie Nagrody Nobla. Laureaci szybko zmęczyli się jednak sławą, a na dodatek zaczynali mieć wyrzuty sumienia, że w nowych okolicznościach mniej pracują naukowo. Piotr Curie pisał w jednym z listów: „Pociągnęło to za sobą dla nas wszystkie rozkosze chwilowej popularności: ścigali nas dziennikarze i fotografowie z wszystkich państw świata, posuwając się aż do przytaczania rozmowy mojej córki z niańką i do opisywania naszego kota w czarne i białe łaty. Później zasypały nas listy i odwiedziny wszystkich dziwaków (…). Czuję, jak mnie przy tym trybie życia ogarnia otępienie”. W innym liście napisał bardzo mądre słowa: „ludzie bardzo zajęci nie robią nic interesującego. Minął cały rok, odkąd mogłem wykonać jakąkolwiek pracę i nie mam ani chwili dla siebie. Najwyraźniej nie znalazłem jeszcze ani chwili sposobu, jak nas obronić przed marnowaniem czasu, a jednak to bardzo konieczne”.

Tak samo myślała Maria, pisząc: „Ludzie przeszkadzają nam w pracy, o ile mogą, obecnie zdecydowałam się na odwagę i wizyt nie przyjmuję, ale i tak zawracają mi głowę. Bardzo nam się życie popsuło od czasów honoru i sławy”. W innym liście skarżyła się: „Nasza spokojna i pracochłonna egzystencja jest całkowicie zdezorganizowana; nie wiem, czy kiedykolwiek odzyskamy równowagę”.

Czytaj więcej

Jerzy Kapuściński: Słabo wspieramy młodych artystów

Smutna współczesna obojętność

Wydaje się, że przywołane powyżej zdarzenia znakomicie odpowiadają na pytanie o optymalną postawę naukowca, również współcześnie. W Polsce obserwujemy bowiem niekończącą się dyskusję na temat tego, jak kategoryzować poszczególne czasopisma naukowe. Powoduje to koncentrację niezliczonych rzesz polskich naukowców na „zdobywaniu punktów”. W tym kontekście zdecydowanie mniej ważne staje się to, czym dany badacz się zajmuje. Przesądzające jest natomiast „wysokopunktowe” publikowanie (abstrahując od tego, że polska punktacja czasopism w żadnym razie nie oddawała ani nie oddaje ich realnej wartości).

Ponadto życie uczelniane wciąga do niezliczonych prac biurokratyczno-administracyjnych, którym część naukowców oddaje się z wyjątkową lubością i zaangażowaniem. To dokładnie ten rodzaj intensywnych zajęć, o których pisał Piotr Curie i które nie mogą się skończyć niczym interesującym. Zdecydowanie, państwo Curie nie odnaleźliby się we współczesnych realiach. Na uczelni musieliby uczestniczyć w pracach niezliczonych, jakże nieważnych i niepotrzebnych komisji, i wypełnianiem kolejnych rozliczeń i druczków. Część kolegów z ogromnym zdziwieniem patrzyłaby na ich oderwanie od spraw materialnych…

Jednocześnie powyższe przykłady pokazują, czego od naukowców należy tak naprawdę oczekiwać. Odpowiedź jest prosta: miłości do nauki. Jeżeli warunek ten jest spełniony, to naukowiec sam z siebie, tak jak małżeństwo Curie, będzie parł do tego, żeby poświęcać każdą wolną chwilę nauce. Tylko tyle i aż tyle.

Książka Pospiesznego zawiera wiele innych ciekawych informacji na temat życia Marii Skłodowskiej-Curie. Jak wskazano jednak powyżej, jest nie tylko ważna jako typowa biografia. To również fenomenalny wkład do dzisiejszej debaty o rozwoju polskiej nauki. Konkluzja jest bardzo prosta: system nauki należy zreformować w taki sposób, aby szczególnie promować w nim sposób myślenia i funkcjonowania taki, jaki prezentowało małżeństwo wybitnych naukowców.

T. Pospieszny, „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce”, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2024 (powoł

T. Pospieszny, „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce”, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2024 (powołane w tekście cytaty pochodzą z książki)

Maria Skłodowska-Curie należy do najbardziej znanych postaci z historii polskiej nauki. Oczywiście, w szerszej dyskusji pojawiają się inne postaci z XX wieku: członkowie matematycznej szkoły lwowskiej, uznani humaniści… Niemniej to właśnie Skłodowska-Curie, może z powodu dwóch Nobli, a może z powodu ciekawego życia, wciąż intryguje. Pod względem popularności i uznania historycznego za jej godnego rywala można uznać jedynie Mikołaja Kopernika. Dlatego całkowicie zrozumiały jest fakt powstawania, zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, jej kolejnych biografii.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich