Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Święto Niepodległości 2023 powinno zostać naprawdę uważnie przeanalizowane. W jego trakcie nie tylko zapowiedział kierunek, w jakim zmierzać będzie polityka Prawa i Sprawiedliwości w najbliższych latach, lecz także określił stosowny model prawicowości. Ponadto pokazał, ku czemu prowadzi konsekwentny schemat polityki historycznej i narracji o polskości, jaki od lat jest budowany przez tę partię. Przedstawił konkretną wizję polityki, którą będzie realizował PiS w nadchodzących latach.
Budzi to obawę o polityczną i społeczną wiarygodność polskiej prawicy, posiadającej wciąż oblicze Jarosława Kaczyńskiego. Najistotniejsze pytanie jest takie: dokąd miałaby zmierzać Polska pod rządami tak zdefiniowanego PiS?
Czytaj więcej
Jeśli rzeczywistość jest sprzeczna z myśleniem, tym gorzej dla rzeczywistości – tak miał powiedzieć Hegel (choć wszystko wskazuje na to, że wcale tak nie powiedział). To zdanie doskonale pasuje do stanowiska kard. Gerharda Müllera dotyczącego transpłciowości.
Teren zamieszkały przez Polaków
Jarosław Kaczyński wprost zarysował narrację, którą jego partia będzie grała przez najbliższe miesiące, a może nawet lata. W największym skrócie można ją przybliżyć następująco. Polacy dali się wprowadzić w błąd, a Niemcy za pomocą niezrozumiałych dla zwykłych ludzi machinacji obsadzili rząd (ten przyszły, który powstanie wtedy, gdy Mateusz Morawiecki poniesie klęskę w budowaniu „koalicji polskich spraw”) swoimi poplecznikami. Ich celem jest „praktycznie przekształcić Polskę w teren zamieszkały przez Polaków, ale zarządzany z zewnątrz”.
Jak ma się to dokonać? Za sprawą planowanych zmian fundamentalnych w traktatach Unii Europejskiej, przez co zostanie ona podzielona między Niemcy a Francję, a te będą „trzymać za twarz” inne państwa. „Nasza część Europy przypadła Niemcom”, z perspektywy których „niepodległość Polski jest tylko incydentem”. „Po tym traktacie Polska nie będzie już w żadnym razie państwem suwerennym i niepodległym i w ogóle nie będzie państwem – przestrzegał Kaczyński i dodawał, by absolutnie nie wierzyć w to, że Niemcy nam odpuszczą, że będą chcieli niezależnej i silnej Polski. To wszystko bzdury, bo dobrzy Niemcy nie istnieją, co wprost stwierdził prezes PiS. „Mamy w Polsce bajkę o dobrych Niemczech. Wielu Polaków w tę bajkę wierzy” – podkreślał, dokładając jeszcze, że w istocie wszyscy niemieccy politycy są antypolscy.