Tomasz P. Terlikowski: Kościół musi uznać istnienie osób transpłciowych

Jeśli rzeczywistość jest sprzeczna z myśleniem, tym gorzej dla rzeczywistości – tak miał powiedzieć Hegel (choć wszystko wskazuje na to, że wcale tak nie powiedział). To zdanie doskonale pasuje do stanowiska kard. Gerharda Müllera dotyczącego transpłciowości.

Publikacja: 17.11.2023 17:00

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Ostrożne i zniuansowane stanowisko Dykasterii Nauki Wiary, które dopuszcza osoby transpłciowe, po terapii hormonalnej czy operacji chirurgicznej (czyli po tranzycji) do sakramentu chrztu, wywołało skandal. Bardziej tradycyjnie nastawieni katoliccy teologowie i hierarchowie uznali to za kolejny dowód odstępstwa od doktryny. Jednak, co świetnie pokazuje stanowisko w tej sprawie byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, istotą sporu w tej kwestii wcale nie jest doktryna ani antropologia, ale podejście do rzeczywistości. A konkretniej akceptacja rzeczywistości lub jej brak.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Chrześcijańskie zaangażowanie w wojny

Głównym problemem kardynała, ale także wielu myślących podobnie jak on, jest fakt, że nie widzą oni świata, a za przestrzeń działania wystarcza im religijna ideologia. Skąd taki wniosek? Dykasteria w swoim stanowisku przyjmuje do wiadomości istnienie osób transpłciowych i próbuje duszpastersko się na nie otworzyć. Odpowiedzią kard. Müllera jest stwierdzenie, że w istocie osoby transpłciowe (ale także homoseksualne) nie istnieją, więc nie należy się nimi przejmować. „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?” (Mt 19,4), cytuje kardynał Ewangelię Mateusza i wyciąga z tego wniosek, który zwalnia go z potrzeby zajęcia się w ogóle osobami transpłciowymi. „Tak naprawdę nie istnieją osoby transseksualne lub homofilne (homoafektywne lub homoseksualne) ani w porządku stworzenia, ani w łasce Nowego Przymierza w Chrystusie. W logice Stwórcy człowieka i świata dwie płcie wystarczą, aby zapewnić zachowanie ludzkości i pomóc dzieciom rozwijać się we wspólnocie rodzinnej z ojcem i matką” – oznajmia Müller.

Głównym problemem kardynała, ale także wielu myślących podobnie jak on, jest fakt, że nie widzą oni świata, a za przestrzeń działania wystarcza im religijna ideologia

I wszystko jest jasne, jeśli takie osoby nie istnieją, to można już swobodnie stwierdzić, że osoby transpłciowe zostały oszukane (względnie oszukały same siebie), a Bóg (bo kardynał wie, jak takie osoby potraktuje Bóg) nie może ich samoświadomości traktować poważnie. „Jednak każda osoba ludzka istnieje w duchowo-cielesnej naturze i konkretnie jako mężczyzna lub kobieta poprzez akt stworzenia, w którym Bóg stworzył ją (…) na podobieństwo Swojej Wiecznej Dobroci i Trójjedynej Miłości. I tak jak ich stworzył, tak Bóg również wskrzesi z martwych każdego człowieka w jego męskim lub żeńskim ciele, nie irytując się na tych, którzy (za duże pieniądze) okaleczyli genitalnie lub hormonalnie innych ludzi lub którzy – zdezorientowani fałszywą propagandą – dobrowolnie pozwolili się oszukać co do swojej męskiej lub żeńskiej tożsamości” – przekonuje kardynał.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: W interesie Polski leży to, aby Ukraina była silnym i niezależnym od Rosji państwem

To bardzo wygodne stanowisko, ale nie do pogodzenia z tym, co wiemy o dysforii płciowej, a także z tym, co wiemy o świecie. W nim istnieją zarówno osoby transpłciowe, jak i homoseksualne. A skoro tak, to konieczne jest duszpasterskie otwarcie się na nie. Nie wydaje się też, by można było na fakt ich istnienia, o którym – dzięki badaniom – wiemy coraz więcej, odpowiadać cytatem nie na temat (bo Jezus odpowiada na inne pytanie faryzeuszy). Odpowiedzią Kościoła na ujawnienie osób transpłciowych nie powinno być zanegowanie ich istnienia, ale wsłuchanie się w to, co mają nam do powiedzenia, analiza tego, co na temat dysforii płciowej i transpłciowości ma do powiedzenia nauka, a później próba zastanowienia się, co przez ten fakt ma do powiedzenia Kościołowi Bóg. I do jakiej odpowiedzi nas wzywa. Jedno można chyba powiedzieć bez większych wątpliwości: nie jest to wezwanie do udawania, że takich osób nie ma.

Ostrożne i zniuansowane stanowisko Dykasterii Nauki Wiary, które dopuszcza osoby transpłciowe, po terapii hormonalnej czy operacji chirurgicznej (czyli po tranzycji) do sakramentu chrztu, wywołało skandal. Bardziej tradycyjnie nastawieni katoliccy teologowie i hierarchowie uznali to za kolejny dowód odstępstwa od doktryny. Jednak, co świetnie pokazuje stanowisko w tej sprawie byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, istotą sporu w tej kwestii wcale nie jest doktryna ani antropologia, ale podejście do rzeczywistości. A konkretniej akceptacja rzeczywistości lub jej brak.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Taki pejzaż
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku