Etap wielkiej, wiecznej przyjaźni, fotografowania się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, politycy PiS mają już za sobą. Teraz premier Mateusz Morawiecki stawia Kijów obok innych zagrożeń dla Polaków, którymi są Berlin i Moskwa, a rzecznik rządu Piotr Müller zapowiada wygaśnięcie przyznanych ukraińskim uciekinierom uprawnień. Ukraina nie jest nam dłużna. Jej prezydent ostentacyjnie odmawia spotkania z Andrzejem Dudą, a ukraińscy politycy naprawdę ostro pogrywają z Polską.
Zmieniła się także atmosfera w mediach społecznościowych. Prawicowi liderzy opinii już opowiadają o tym, że „coś pękło, coś się skończyło”, i zaczynają oskarżać Ukrainę o granie w spektaklu reżyserowanym w Berlinie. Jeszcze chwila i okaże się, że pomoc dla Ukraińców to dzieło Tuska i w istocie zdrada państwa.
Powodów tej zmiany jest przynajmniej kilka. Pierwszy z nich jest dość oczywisty, a jest nim kryzys związany z ukraińskim zbożem i konfliktem interesów gospodarczych Polski i Ukrainy. To, że taki kryzys nastąpi, było jasne od dawna, ale nie dla PiS, który niewiele w tej sprawie zrobił, a gdy zbliżają się wybory, podjął decyzję o tym, że leczyć go będzie łomem. I tak właśnie zrobił, co przyszło mu tym łatwiej, że od dawna większość spraw w polityce zagranicznej była w tej partii podporządkowana polityce krajowej. Walka o rolników, a także o antyukraiński elektorat Konfederacji nakręca emocje. Być może z danych sondażowych PiS-owi wynika, że się to opłaca, ale na pewno jest radykalnie sprzeczne z polską racją stanu.
To, że taki kryzys nastąpi, było jasne od dawna, ale nie dla PiS, który niewiele w tej sprawie zrobił, a gdy zbliżają się wybory, podjął decyzję o tym, że leczyć go będzie łomem.
Ta zaś jest taka, że w interesie Polski leży to, żeby Ukraina była silnym, niezależnym, odrębnym od Rosji państwem. I to nawet – jak wskazywał Adolf Bocheński – jeśli nie będzie nam przyjazna. Istotne jest jednak to, że właśnie taka Ukraina osłabia Rosję i uniemożliwia jej ekspansję w kierunku naszego kraju. Niezależna i wolna, nawet rządzona przez ludzi, którzy Polski nie lubią, jest w naszym najlepszym interesie i warto o tym przypominać. To dlatego, a nie z powodu przemijających (jak widać) emocji i nie z nadziei na odbudowę imperium jagiellońskiego (co jest niemożliwe) wspieramy i powinniśmy wspierać Ukrainę.