Jan Maciejewski: Erem wolności

Ta tyrania, choć odczłowieczona, jest doskonale demokratyczna. Nie chce naszej zguby, tylko nijakości. Nie chce nas zgnoić, tylko zszarzyć. Sprawić, że staniemy się doskonale bezwolnym pośrednikiem danych, wydrążoną kukłą, przez którą bez żadnych oporów przepłynie potok wrażeń i informacji.

Publikacja: 30.12.2022 17:00

Jan Maciejewski: Erem wolności

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Jako pierwsi nieswojo poczuli się graficy komputerowi. Zaraz za nimi w kolejce zagrożonych utratą źródła zarobkowania ustawili się ghostwriterzy. Trochę dalej, choć też już w cieniu poczucia potencjalnej zbędności własnego istnienia, znajdują się publicyści. Wszyscy oni mają prawo czuć się dzisiaj jak późne wnuki robotników pracujących przy taśmie produkcyjnej w przededniu wprowadzenia automatyzacji i robotyzacji procesu produkcji. Już za chwilę ich niezdarne, podatne na zmęczenie i zmiany nastrojów umysły zastąpi niezmordowana, przenikliwa i o niebo bardziej wydajna sztuczna inteligencja.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Najbardziej magiczne zagranie przyrody

Już teraz potrafi tworzyć obrazy o dowolnej treści, we wszystkich znanych stylach. Jednocześnie uczy się i tworzy nasz gust, odgaduje zmiany nastrojów i sposoby percepcji. Szybko i posłusznie generuje z siebie nie tylko barwy i kształty, ale też słowa. Sama, będąc zbiorem algorytmów, dużo lepiej zdaje sobie sprawę z tego, jak pisać, których kluczowych wyrażeń użyć, by algorytmy wyszukiwarek były łaskawe dla jej wytworów, windowały je wśród wyników wyszukiwań. Już za moment zyska też polityczne poglądy, obsadzi całe ich spektrum. Będzie potrafiła doskonale podszyć się pod liberała i konserwatystę, zamordystę, jak i wolnościowca. Już teraz przecież większość publicystyki polega na odgadywaniu nastrojów i przekonań odbiorców, wyczucia własnej bańki. A ona, coraz szybsza i bardziej oczytana, z coraz ostrzejszym piórem i lepiej dobranym zestawem argumentów, pozostawi ludzi daleko w tyle.

 Już za moment zyska też polityczne poglądy, obsadzi całe ich spektrum. Będzie potrafiła doskonale podszyć się pod liberała i konserwatystę, zamordystę, jak i wolnościowca.

Kultura z samej swojej natury jest uroborosem, wężem pożerającym własny ogon. Konsumujemy to, co tworzymy, i tworzymy to, co konsumujemy. Nawet najbardziej oryginalny pisarz nie zdołałby sklecić zdania, gdyby nie przeczytał tysięcy stron napisanych przez kogoś innego. Ale wynalazek sztucznej inteligencji sprawił, że kultura zaczęła żyć poza nami, na zewnątrz. Jej twórczy ferment, surówka gustów i upodobań gotuje się i miesza we wrzącym kotle Big Data. A my z każdym wysłuchanym utworem, obejrzanym filmikiem, klikniętym linkiem dorzucamy swoją kroplę do tego oceanu kreatywności. Im więcej algorytmy wchłaniają, tym doskonalej sztuczna inteligencja jest w stanie tworzyć. Jej pysk jest coraz bliżej ogona; już czuje własny oddech na karku.

Ta tyrania, choć odczłowieczona, jest doskonale demokratyczna. Na każdym kroku, uprzedzająco i z przymilnym uśmieszkiem na ustach, schlebiająca każdemu gustowi. Nie chce naszej zguby, tylko nijakości. Nie chce nas zgnoić, tylko zszarzyć. Sprawić, że staniemy się doskonale bezwolnym pośrednikiem danych, wydrążoną kukłą, przez którą bez żadnych oporów przepłynie potok wrażeń i informacji. Nie muszą krępować rąk ci, którzy wcześniej zniewolili duszę. Nie będą się snuć naszym śladem smutni panowie, wypytywać sąsiadów i kolegów z pracy, skoro sami, zapamiętale i na bieżąco, raportujemy wszystkie fakty z naszego życia. I wreszcie nie trzeba uciszać tych, których i tak nikt nie słucha. Którzy próbują płynąć przeciwko prądom trendów, poza nimi, jakby nie wiały algorytmiczne wiatry.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Kuszenie konserwatysty

Każdy będzie płynął po takiej wodzie, na jakie podmuchy nastawi swoje żagle. Z czym będzie próbował zestroić swe wnętrze, z jaką muzyką, przez którą graną orkiestrę. Te słowa będzie wymawiał, które wcześniej przeczyta. Tym zabrzmi, co usłyszał. A im bardziej będzie samotny, tym większy dług będą mieli wobec niego ci, od których się oddzielił. Zdaniem starożytnych zbiorowość może zostać zbawiona tylko poprzez otwarcie się na Boga nielicznych, tych kilku osób, w których odnawia się energia uniwersalna. Ci przodownicy pracy nad samym sobą, stachanowcy ducha, zapoczątkowują dzieło odnowy. Przez to, że ogłuchli na świat, zaczęli słyszeć Słowo. Eremici, pustelnicy – nauczyciele samotności, przewodnicy milczenia. Jedyni dysydenci, jacy potrafią postawić – i nauczyć stawiać – opór cyfrowej tyranii. Potok słów bez znaczenia i sensu rozbija się o ściany ich samotni. Jedyne źródło światła w cyfrowym mroku. Eremy wolności.

Jako pierwsi nieswojo poczuli się graficy komputerowi. Zaraz za nimi w kolejce zagrożonych utratą źródła zarobkowania ustawili się ghostwriterzy. Trochę dalej, choć też już w cieniu poczucia potencjalnej zbędności własnego istnienia, znajdują się publicyści. Wszyscy oni mają prawo czuć się dzisiaj jak późne wnuki robotników pracujących przy taśmie produkcyjnej w przededniu wprowadzenia automatyzacji i robotyzacji procesu produkcji. Już za chwilę ich niezdarne, podatne na zmęczenie i zmiany nastrojów umysły zastąpi niezmordowana, przenikliwa i o niebo bardziej wydajna sztuczna inteligencja.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS