Jak sobie radzić, gdy już właściwie nie ma czego konserwować? Co zrobić, gdy – przyznaj to wreszcie otwarcie – trudno jest ci zdusić uczucie satysfakcji na widok kolejnych oznak rozpadu starego świata. Do kogo jest ci bliżej, Batmana ratującego resztki panującego w Gotham porządku, czy może raczej jego zbzikowanego adwersarza, Jokera, marzącego już tylko o tym, by świat płonął? A może ani świat tobie, ani ty światu nie jesteś potrzebny? Bądź spokojny, jesteś wśród swoich, chcemy ci pomóc.
Czytaj więcej
Chrystus nie przyszedł na świat, żeby znieść święty lęk przed piorunami, gradem, ogniem i potopem, ale żeby go wypełnić. Nie żeby uczynić te wszystkie rzeczy mniej strasznymi, tylko by zaczęły śpiewać hymn na cześć Tego Prawdziwego.
Przesłuchanie trwa, wymieniają się za biurkiem naprzeciwko ciebie dobrzy i źli policjanci, starzy wrogowie i dawni przyjaciele. Tylko lampa ta sama świeci cały czas w oczy. W jej świetle nic się nie ukryje. Twoja odpowiedź musi rozwiać wszelkie wątpliwości, odsunąć od ciebie podejrzenia o niejasne powiązania i archaiczne ciągoty. Na koniec dostaniesz do podpisania lojalkę – złożysz przysięgę wierności Królowej Opinii. To jest od teraz twój punkt odniesienia, świat, który będziesz konserwował dogłębniej niż Burke, bardziej konsekwentnie niż de Maistre, z zapamiętałością, która zawstydziłaby Donoso Cortesa. Słuchaj i powtarzaj: myśli się to, co się myśli. Mówi się to, co się mówi. Wierzy się w to, co się wierzy.
To jest od teraz twój punkt odniesienia, świat, który będziesz konserwował dogłębniej niż Burke, bardziej konsekwentnie niż de Maistre, z zapamiętałością, która zawstydziłaby Donoso Cortesa.
Żachnąłeś się, pleciesz coś o konformizmie. A to jest przecież właśnie rzeczywistość, innej nie ma. Masz zachowywać panujące trendy, być wierny aktualnym nastrojom. Nazywamy to „świadomym konserwatyzmem”, konserwowaniem zbiorowej świadomości. Nie będzie łatwo, oj, nie. Będziesz musiał wyjść ze swojej strefy komfortu, zachować czujność – opinie panują krócej niż monarchowie, choć ich władza sięga dużo dalej. Musisz podążać ich szlakiem, dopasowywać się do zmiennych granic ich królestw. I nie przywiązywać się za bardzo do któregokolwiek z władców, czytałeś przecież o tym w „Dwóch ciałach króla” – umarła moda, niech żyje moda. To jedyna godna tego miana ciągłość.