Wina, bo o nich jednak będę pisał, mają swoje wymagania klimatyczne. I nie chodzi tylko o to, że szczepy białe można uprawiać w klimacie chłodniejszym, a czerwone, może poza pinot noir, w zasadzie nie. Ta reguła choć prawdziwa, ma wiele wyjątków i nie tłumaczy wszystkiego. A teraz powrót do zimnej Afryki, do doliny Elgin. Tydzień temu opisywałem pochodzące stamtąd – jakżeby inaczej – chardonnay i pinot noiry, dziś czas na teorię względności. Na przykładach pokażę bowiem nie tylko, że chłody Elginu są względne, ale i to, że nadzwyczajnie wprost udają się tam odmiany ciepłolubne.

Choć najlepszym winem Paula Wallace’a jest robiony przez syna fantastyczny Off The Record Syrah 2021, to nie bardzo pasuje on do tego felietonu, bo owoce rosną w innym regionie (to stała praktyka w RPA). Z tej samej serii synalek robi już na miejscu genialne Off The Record Chenin Blanc 2021. Ten biały szczep, dla wielu symbol Afryki Południowej, pokazuje tu swe niebanalne oblicze pełne ziół i polnych kwiatów, a poddanie go winifikacji w beczce tylko dodaje krągłości i ciała, dzięki któremu zmierzyć się może na talerzu ze wspaniałymi rybami. Nie uciekajmy jednak od gościnnych Wallace’ów i od ich czerwonych win. Wśród nich prym wiedzie „malbec z zimnego klimatu”, czyli Black Dog Malbec 2018. Mimo swych czterech lat nie raczy on nas beczką, a owocami leśnymi i jeżynami. Cudeńko! Crackerjack 2019 z kolei to świetny kupaż, w którym pierwsze skrzypce gra merlot, kuszący bogatą, owocową fakturą.

Państwo Wallace to farmerzy, a wielki Vrede en Lust to potentat założony w, bagatela, 1688 roku, będący jedną z najstarszych afrykańskich winnic. Rzućmy okiem na ich dwa wina – Kogelberg Chenin Blanc 2021 reklamują jako „coolest climate chenin blanc in the country”. Mamy tu mniej ziół niż u Wallace’ów, ale więcej grejpfruta i pełnię swych możliwości pokaże za kilka lat. Na koniec zostawiłem za to Cabernet Franc 2018, któremu półtora roku w beczce nie tylko nie zaszkodziło, ale wręcz dodało uroku. Wciąż uderza jeżynowo-porzeczkowym bukietem z wiśniowymi nutami, ale w ustach dochodzi kawa i gorzka czekolada. À propos tej ostatniej, to Vrede en Lust robi genialne degustacje swych win z czekoladą. Jaka szkoda, że ani Paul Wallace, ani Vrede en Lust są właściwie nie do kupienia w Polsce.