Nowa propozycja resortu finansów, aby ujednolicić i oszpecić opakowania papierosów spowodowała, że postanowiłem podzielić się przynajmniej częścią moich wątpliwości. Mamy bowiem do czynienia z sytuacja siedzenia w rozkroku na płocie i beztroskiego machania po obu stronach nogami. Bo z jednej strony wiadomo, że używki szkodzą i w zasadzie należałoby ich całkowicie zakazać. Z drugiej jednak strony przynoszą spore dochody budżetowi państwa, dają zatrudnienie pokaźniej rzeszy pracowników, zwiększają obroty sklepów.
Polityka państwa wobec używek wyraźnie się rozjeżdża
Już to ciężko zrozumieć, ale dalej jest jeszcze gorzej, bo polityka państwa wobec używek wyraźnie się rozjeżdża. Teoretycznie Polska walczy z obydwoma produktami, ale nie na równych zasadach. Z jednej strony deklaruje się chęć doprowadzenia do całkowitego zakazu sprzedaży papierosów, z drugiej nikt nie mówi o całkowitym zakazie sprzedaży alkoholu. Można to nawet zrozumieć, gdy przypomni się losy XX-wiecznej prohibicji, fiasko i czarny rynek. Tyle że podobnie byłoby z papierosami.
Czytaj więcej
Polska podała datę zakazu sprzedaży papierosów - informuje portal dlahandlu.pl powołując się na Głównego Inspektora Sanitarnego.
Dalsze nierówności jeszcze bardziej dziwią. Z alkoholem walczy się słabo, ale przynajmniej jakoś rozwinięta jest sieć poradni, odwyków, wsparcia osób chcących wyjść z nałogu. W przypadku tytoniu mamy całkowite oddanie pola. W Polsce – z powodu słabej wyceny porad – działa tylko jedna poradnia antytytoniowa. I to praktycznie wyłącznie dzięki pasji prowadzącej ją lekarzy. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale powierzchowne choćby analizy świadczeń medycznych i kosztów leczenia przypadków chorób nowotworowych tytoniozależnych i alkoholozależnych pokazują, że koszty leczenia osób chorych znacznie przekraczają zyski ze sprzedaży używek.
Dlaczego państwo, zarabiając krocie na różnych wersjach papierosów, nie zleci niezależnych badań o ich szkodliwości?
Idźmy jednak dalej. Władza postanawia podnosić ceny. I tu znowu więcej pytań niż odpowiedzi. Czy to jedyny sposób walki z czymś, co powoduje takie szkody? Dane pokazują, że ta taktyka jest mało skuteczna. Co prawda spada sprzedaż, ale rośnie szara strefa – ludzie raczą się bimbrem i papierosami z przemytu. Może uzależnić akcyzę od procentów alkoholu w napoju? Niby to słuszny kierunek, ale wypicie tańszego piwa czy wina w większych ilościach to jak wypicie mniejszej ilości mocnych alkoholi.