Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia

W warstwie deklaracji politycznych nic się nie zmienia, będziemy nadal wspierać Ukrainę, w podskórnej – mniej widocznej – widać zniechęcenie i rozczarowanie niespełnionymi obietnicami.

Publikacja: 19.11.2024 04:50

Zniszczenia po ataku na miasto Sumy

Zniszczenia po ataku na miasto Sumy

Foto: Reuters/Stringer

Tysiąc dni agresji Rosji na Ukrainę doskonale opisują reakcje naszych polityków na decyzję odchodzącego prezydenta USA Joe Bidena, który miał zezwolić, aby amerykańskie systemy rakietowe, które są w rękach ukraińskich Sił Zbrojnych, mogły zostać wykorzystywane do ataków w głąb Rosji, np. w obwodzie kurskim.

Sikorski: Biden odpowiada w języku zrozumiałym dla Putina

Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego i uczestnika walki o nominację na kandydata w wyborach prezydenckich Biden odpowiedział „w języku, który W. Putin rozumie”. „Ofiara agresji ma prawo się bronić. Siła odstrasza, słabość prowokuje”  napisał w serwisie X. W ramach kampanii wewnątrzpartyjnej wskazał, że dla niego priorytetem nr 1 będzie bezpieczeństwo. „Dlatego jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych będę wspierał budowę silnej armii, szczelnych granic i sprawdzonych sojuszy. Siła odstrasza, słabość prowokuje. Te wybory będą o bezpieczeństwie”  uważa Sikorski.

W podobnym tonie wypowiada się na platformie X jego partyjny konkurent prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. „Rakiety dla Ukrainy zamiast telefonów do Putina. Jedyna dobra odpowiedź na ataki na ukraińskie miasta”  komentuje. Upublicznia też zdjęcie ze spotkania z emisariuszami teamu Trumpa, którzy niedawno przebywali w Warszawie. „W interesie Polski jest przekonywanie wszystkich, którzy mają wpływ na przyszłą amerykańską administrację w Waszyngtonie, że utrzymanie zaangażowania we wspieranie Ukrainy jest konieczne dla stabilności kontynentu i wzmacniania bezpieczeństwa Polski. To nasza racja stanu”. 

Czytaj więcej

Radosław Sikorski: Potrafiłem powiedzieć parę słów ambasadorowi Rosji. To się niosło
1000 dni wojny Rosji przeciw Ukrainie

1000 dni wojny Rosji przeciw Ukrainie

PAP

Tusk: dyplomacja telefoniczna nie jest skuteczna

Te stanowiska są zbieżne z tym, o czym mówi premier Donald Tusk. „Nikt nie powstrzyma Putina telefonami. Atak wczorajszej nocy, jeden z największych w tej wojnie, udowodnił, że dyplomacja telefoniczna nie może zastąpić prawdziwego wsparcia całego Zachodu dla Ukrainy. Następne tygodnie będą decydujące nie tylko dla samej wojny, ale także dla naszej przyszłości”  napisał w niedzielę, 17 listopada na X. A wcześniej komentował rozmowę kanclerza Niemiec z Putinem: „ Z zadowoleniem przyjąłem wiadomość, że nie tylko potępił rosyjską agresję, ale także powtórzył polskie stanowisko: Nic o Ukrainie bez Ukrainy”.

Zatem w warstwie oficjalnej nic się nie zmieniło, jesteśmy niezłomnym sojusznikiem Ukrainy. Ale pod nią jest też inna warstwa  mniej oficjalna, którą opisują w wielu przypadkach niedopowiedzenia i półsłówka. To twarz polityka zmęczonego, rozczarowanego ciągłymi żądaniami i niespełnionymi obietnicami Kijowa (np. w sprawie umożliwienia ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej).

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Rzeź wołyńska w naszych głowach

Co przekazaliśmy do Ukrainy

Z tym wiąże się też stopowanie pomocy wojskowej. Nie wynika to z tego, że nie chcemy czegoś dać Ukrainie, ale z tego, że nie wszystko możemy dać, bo musimy dbać o własne bezpieczeństwo. Swoistym alibi takiej postawy może być opublikowana niedawno przez Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy lista wsparcia dla tego kraju z informacją, ile i jaką broń już dostarczyliśmy i jak w tym zakresie Polska wypada na tle innych państw.

Dzisiaj politycy koalicji rządowej, ale też prezydent Andrzej Duda mówią, że nie damy Ukrainie kupowanego właśnie sprzętu, ale też wstrzymamy dostarczenie eskadry samolotów MIG-29 do czasu „zapewnienia bezpieczeństwa polskiego nieba maszynami innych państw NATO”.

Tym bardziej że zagrożenie ze strony Rosji nie maleje  o czym mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła. Nasze dylematy wynikają z tego, że scenariusz wydarzeń dla naszej części Europy staje się mniej przewidywalny i oparty w większym stopniu na negocjacjach dyplomatycznych, a w mniejszym na sile. O obawach Polaków w tym zakresie po dojściu do władzy w USA prezydenta Donalda Trumpa mówi sondaż IBRiS opublikowany w „Rzeczpospolitej”. Ponad połowa Polaków ma wątpliwości czy 47. prezydent USA poprawi nasze bezpieczeństwo.

Nasi politycy są świadomi, że nie możemy liczyć na pełne gwarancje USA po dojściu do władzy Trumpa i najpewniej w większym stopniu zwrócą się ku Europie, która może przejąć rolę „obrotowego” we wsparciu wojskowym dla Ukrainy.

Tysiąc dni agresji Rosji na Ukrainę doskonale opisują reakcje naszych polityków na decyzję odchodzącego prezydenta USA Joe Bidena, który miał zezwolić, aby amerykańskie systemy rakietowe, które są w rękach ukraińskich Sił Zbrojnych, mogły zostać wykorzystywane do ataków w głąb Rosji, np. w obwodzie kurskim.

Sikorski: Biden odpowiada w języku zrozumiałym dla Putina

Pozostało 92% artykułu
Polityka
Sondaż dla „Rzeczpospolitej”: Czy Donald Trump zapewni bezpieczeństwo Polsce?
Wojsko
Szef Sztabu Generalnego przyznaje: Wojna realnie nam zagraża
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Joe Biden zmusza Donalda Trumpa do wspierania Ukrainy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie