„Piramidy dni”: Bałtycka nostalgia

Rodzina, ojcostwo i macierzyństwo – to główne tematy, do których powraca Daina Opolskaitė w swoim chwilami znakomitym zbiorze opowiadań „Piramidy dni”.

Publikacja: 24.06.2022 17:00

„Piramidy dni”, Daina Opolskaitė, przekład Kamil Pecela, wyd. Marpress

„Piramidy dni”, Daina Opolskaitė, przekład Kamil Pecela, wyd. Marpress

Foto: materiały prasowe

Dobry zbiór nowel powinien być jak wesele w Kanie Galilejskiej. Najlepsze trunki należy podać już na początek, od drzwi serwować gościom puchary, potem w miarę lektury można na moment odrobinę uśrednić loty, lecz na koniec trzeba zachować coś, czym zaskoczymy weselnego starostę. Tak, żeby długo jeszcze nie mógł wyjść z podziwu, z jaką to wyśmienitą literaturą było mu dane się spotkać. Taka właśnie jest książka 43-letniej Dainy Opolskaitė. Pisarka pochodzi z Wyłkowyszek w południowo-zachodniej Litwie, nieopodal granicy z obwodem kaliningradzkim. Skończyła studia filologiczne w Wilnie, a pisać zaczęła już 20 lat temu. Dziś jest uznaną eseistką, recenzentką, autorką powieści młodzieżowych i chwaloną nowelistką z paroma nagrodami na koncie.

Czytaj więcej

W dżungli miasta

Dostajemy trzynaście opowiadań. Zazwyczaj niedługich, 20-stronicowych, aczkolwiek z wyjątkami, jak przydługa, oniryczno-baśniowa „Madlena i ja”, która odróżnia się od realistycznej tonacji pozostałych utworów i zdaje się być najsłabszym z nich. Pretensjonalną ni to bajką, ni to mitem o zakazanej miłości. Kiksy zdarzają się najlepszym.

To jednak zupełnie nie przysłania pozytywnego obrazu całości, bo „Piramidy dni” stanowią solidną dawkę bardzo dobrej prozy. Postacie to najczęściej ludzie z prowincji. Samotni bądź z jakichś powodów wyobcowani. Ludzie na progu, których czeka życiowa zmiana, dojrzewają albo ich życie dobiega kresu. Jedni nie mogą czegoś zapomnieć, drudzy bezskutecznie coś sobie próbują przypomnieć. Te kluczowe wydarzenia, wokół których Litwinka konstruuje swe nowele, związane są często z rodziną, a na drugim planie pojawiają się matki, ojcowie, małżonkowie, bracia, siostry i dzieci. Nie bez znaczenia jest też poczucie peryferyjności, życia poza mapą.

Warto nadmienić, że „Piramidy dni” przełożył Kamil Pecela, tłumacz, który dla każdego, kto rozglądał się za współczesną literaturą litewską, nie powinien być anonimowy. Tłumaczył m.in. Kristinę Sabaliauskaitė i Ricardasa Gavelisa.

Tło opowiadań Dainy Opolskaitė często zdaje się być przezroczyste. Akcja mogłaby się rozgrywać dzisiaj, ale też równie dobrze 20 i 40 lat temu. Gdzieniegdzie tylko pojawi się jakiś współczesny artefakt dynamizujący akcję, jak wyścigowy motocykl, telefon komórkowy albo komputer. Ta uniwersalność opisywanej rzeczywistości to raczej nie przypadek, bo litewską pisarkę wyraźnie ciągnie w stronę metafor i symbolicznych figur.

Czytaj więcej

„Tokyo Vice”. Zbrodnia przegotowana

Widać to już w pierwszym opowiadaniu „Kraty” o kobiecie, która samotnie wychowuje adoptowanego chłopca – zdziczałego blondynka z Syberii. Tenże Władimir mimo siermiężnego i gwałtownego usposobienia pozostaje bliżej kobiety niż jej rodzone dzieci, które wyjechały do wielkiego świata robić kariery. Z kolei w „Koronach” trzypokoleniowa rodzina kobiet układa sobie życie bez mężczyzn, a nad narratorką – najmłodszą z nich – zawisa pytanie, czy i ona powieli los matki oraz babci samotnie wychowujących swe dzieci.

Wspaniały, iście thrillerowy „Dług” jest portretem młodego mężczyzny, który wkrótce ma zostać ojcem, ale trawi go jakiś niepokój, doskwiera mu pustka udanego, uporządkowanego życia. Może by tak więc coś zepsuć, żeby bardziej docenić swoje szczęście? Nowelka „Cudowny człowiek” pokazuje, jak łatwo dziecko się przywiązuje do ludzi – nawet tych z niecnymi intencjami. Na finiszu dostajemy najbardziej poruszające opowiadania w zbiorze. „Nigdy” portretujące kobietę, która musi uciec od dzieci i męża choćby na pół godziny. „Egzamin dojrzałości” o głupstwie z dzieciństwa, które kładzie się cieniem na życiu. I wreszcie jest znamienita „Wycieczka”, fascynująca, freudowska miniatura o chłopaku, który powoli zamienia się we własnego ojca.

Czytaj więcej

Węgierski komiks o ketmanie

Dobry zbiór nowel powinien być jak wesele w Kanie Galilejskiej. Najlepsze trunki należy podać już na początek, od drzwi serwować gościom puchary, potem w miarę lektury można na moment odrobinę uśrednić loty, lecz na koniec trzeba zachować coś, czym zaskoczymy weselnego starostę. Tak, żeby długo jeszcze nie mógł wyjść z podziwu, z jaką to wyśmienitą literaturą było mu dane się spotkać. Taka właśnie jest książka 43-letniej Dainy Opolskaitė. Pisarka pochodzi z Wyłkowyszek w południowo-zachodniej Litwie, nieopodal granicy z obwodem kaliningradzkim. Skończyła studia filologiczne w Wilnie, a pisać zaczęła już 20 lat temu. Dziś jest uznaną eseistką, recenzentką, autorką powieści młodzieżowych i chwaloną nowelistką z paroma nagrodami na koncie.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi