Dokładnie 2 czerwca 2002 roku stacja kablowa HBO wyemitowała pierwszy odcinek serialu policyjnego „Prawo ulicy” („The Wire”). Produkcji, która doczekała się więcej analiz, publicystycznych i naukowych interpretacji niż jakakolwiek inna seria. Niektórzy wręcz uznają, że telewizyjna rewolucja, wskutek której na początku XXI wieku status serialu uległ diametralnej zmianie, rozpoczęła się właśnie od „Prawa ulicy” 20 lat temu.
Wtedy to dziennikarz z gazety „Baltimore Sun” David Simon, były policjant z tamtejszego wydziału zabójstw Ed Burns oraz powieściopisarz, autor kryminałów George Pelecanos stworzyli epopeję o mieście trawionym narkomanią, wojnami gangów oraz patologiami w administracji miejskiej.
Miejska tkanka
Simon, Pelecanos i Burns spotykali się później przy innych projektach realizowanych dla stacji HBO, ale niemal zawsze za podstawę ich scenariuszy służyły prawdziwe historie, opisane wcześniej przez reporterów i dziennikarzy. Lubili też wracać do miast, a miejska tkanka Nowego Orleanu (serial „Treme” o mieszkańcach Luizjany po huraganie Katrina), Nowego Jorku („Kroniki Times Square”) czy Baltimore pozwalała im prowadzić polifoniczną narrację z bohaterem zbiorowym. Dziś można śmiało powiedzieć, że razem stworzyli wzorzec zaangażowanej społecznie rozrywki, a ich nazwiska są za każdym razem gwarantem telewizyjnej jakości.
Po 20 latach Burns, Pelecanos i Simon wrócili na plan filmowy do Baltimore, by nakręcić kolejny po „Prawie ulicy” serial „Miasto jest nasze”. Sześcioodcinkowa produkcja została oparta na historii wewnętrznego śledztwa w baltimorskiej policji, w czasie którego odkryto nadużycia na niespotykaną skalę. W 2015 r., próbując obniżyć statystyki przestępczości w mieście (300 zabójstw rocznie), utworzono specjalną jednostkę pościgową, elitarną formację, która miała zwalczać przestępczość z użyciem broni. Nie narkotyki, nie korupcja czy przestępczość zorganizowana, ale broń trafiła na ich celownik.
Jednostka ds. wykrywania broni (Gun Trace Task Force) nie powstała w próżni. W 2015 roku już kiełkował ruch Black Lives Matter, a przez Baltimore przeszła właśnie seria protestów po śmierci 25-letniego Freddiego Graya, za którą byli odpowiedzialni policjanci, skazani zresztą na poważne kary. Dodajmy, że druga kadencja Baracka Obamy dobiegała końca, a Donald Trump już rozpoczynał kampanię.